Zawsze dbałam o siebie. Od wielu lat wiem, że co włożę, to wyjmę. I nie chodzi o zrywy przed wiosną, czy na lato, czy nawet te nieszczęsne noworoczne postanowienia. Od kilku lat czytam składy, analizuję, słucham swojego organizmu. Wiem, że to, czym karmię swoje ciało, to jakość skóry, włosów, ale i energii. Trochę jak z paliwem – na tym lepszym dalej zajedziesz i silnika nie zarżniesz.
Nie wchodzę w dyskusje o cenie zdrowia, bo widzę też zależność ceny i jakości. Te dobre rzeczy są zwykle droższe, ale w zamian mniej wydaję na leki. Właściwie od lat udaje mi się omijać apteki. O odporność swoją i dzieciaków dbam w naturalny sposób. Dużo warzyw, owoców, ruchu, zakwasy, zdrowe ryby i oleje, kiszonki.
Te składy okazuje się ważne są w przypadku wszystkiego. Im więcej na ten temat wiem, tym bardziej jestem zaskoczona, że skoro do upieczenia chleba potrzeba 4 składników: mąki, wody, zakwasu, ewentualnie soli, na wypasie jeszcze ziarna, dlaczego w niektórych opisach chleba jest tych składników 15? W wielu przetworach warzywnych jest bardzo dużo cukru, po co? Nie wiadomo.
Jako społeczeństwo przyzwyczailiśmy się do pakowania w nas cukru, spulchniaczy, polepszaczy, kolorowanego jedzenia i aromatów identycznych z naturalnymi. Jak to dobrze, że świadomość rośnie, co widać na sklepowych półkach. Dżem może nie być „niskosłodzony” a w ogóle bez dodatku cukru. W maśle orzechowym mogą być w 100% orzechy i nic innego. Na jakiego grzyba do naturalnie „tłustych” orzeszków dolewać olej? Po co je dodatkowo solić? Czemu suszone owoce nie mogą być tylko suszonymi owocami, a oczojebliwie fluorescencyjnymi podrasowanymi morelami? Skoro da się zrobić lody, w których będzie 5 składników – cukier, śmietanka, mleko, żółtko i przecier z owoców i wyprodukować je dla popularnego dyskontu, to dlaczego inne firmy nie idą tym przykładem?
Nie robią tego, bo nadal kupujemy te syfy. Na szczęście nasze wyobrażenie o zdrowych produktach się zmienia. Jesteśmy coraz bardziej wybredni i wymagający, nie zadowalamy się byłe czym, wymagając, aby „zawartość cukru w cukrze” się zgadzała, jak to mawiała Marysia w filmie „Poszukiwany, poszukiwana”.
Już nie jest nam to obojętne, co się kryje pod nazwą „szynka”, bo jedna drugiej nierówna. Już coraz częściej nie dajemy się nabrać na etykietki, które mówią fit, bio, eko, 0%, niskotłuszczowe. Często niskotłuszczowe oznacza, że dosłodzone po korek, fit to jest tam ta jedna truskawka w składzie, a eko i bio to przecież i tak nikt nie wie o co chodzi.
Producenci żywności nas oszukują, a specjaliści od marketingu wpychają nam produkty, których powinniśmy w ogóle nie jeść, jako te, które są „zdrowe”, jak bardzo pojęcie „z witaminami” mydli oczy, otworzyły mi się oczy na to, że tak ogromna liczba osób daje się na to wszystko nabrać. Mało tego, kupuje te gówna, wierzy zapewnieniom, że to dobre, a potem rozkłada ręce i mówi „oj tam oj tam, przecież mama mnie tak karmiła i jakoś żyję” (z naciskiem na jakoś), „coś trzeba jeść” (coś jest tutaj bardzo ważne), „bez przesady znowu, jeden jogurcik dziennie mojemu Jasiowi przecież nie zaszkodzi”, „nic innego oprócz parówki nie zje” (czytaj: raz próbowałam, potem mi się już nie chciało).
To wcale nie jest takie trudne, a wiedza dosłownie sama się pcha, żeby jej trochę przyswoić. Raz kupisz dobry produkt, zapamiętasz. Jak to zrobić? Wystarczy czytać ze zrozumieniem.
Weźmy na przykład taką parówkę. Jeśli ona ma w składzie 60% mięsa, to zastanów się proszę, proszę, bardzo ładnie proszę, co to jest to pozostałe 40%? Ja wiem, że może ktoś sobie myśli, że woda może, źródlana z całą pewnością, zdrowa taka, no ale chyba jednak nie. Producenci magii w proszku też raczej nie dają. No więc co? Co leci, Panie, ot co. Troszkę tego i owego, jakby często na oślep, pomieszać, zdrowo posolić, pofarbować, żeby się świeciło apetycznie, błyszczało nawet, do wora, etykietka jakaś mądra, że niby witaminy, że dzieci po niej zdrowe i silne rosną, że to samo mięsko, pyszna, naj i już można wjeżdżać na sklepowe półeczki. Dobry jogurt w składzie powinien mieć mleko i żywe kultury bakterii, nic więcej. Owoce można dodać sobie samemu, nawet mus zrobić z rozgniecionych widelcem truskawek czy borówek.
Zdrowe jedzenie jest… proste. Najzdrowsza jest zwykła woda, warzywa, owoce, nieprzetworzone produkty, które, aby trafić na Twój stół, nie musiały zostać zmięte, sproszkowane, zmieszane z tekturą, doprawione aromatami identycznymi z naturalnymi, podkolorowane i uformowane w idealny, łatwy do zareklamowania gadżet. Bo tak właśnie jest. Sklepowe półki uginają się od gadżetów, a nie zdrowego jedzenia, które coraz trudniej rozpoznać pomiędzy kupą szajsu.
Codzienne dobre nawyki dają znakomite efekty. Ja to widzę po sobie i po moich dzieciach. Nie chorujemy, odpukać, choć jemy też lody, pizzę i ukochane tajskie, czy kiełbasę z ogniska. Balans jest najważniejszy.
Przy okazji tego wpisu polecam ponownie firmę Natural Mojo. Oprócz fit shakes, którymi zasłynęli, w ofercie są herbatki, którymi się zachwycamy. To czysty, wegański produkt najwyższej jakości. Żadna herbata tak nie smakuje. Ja je po prostu uwielbiam. W tych herbatach gołym okiem widać bogactwo superfoods i użytych składników. Mistrzostwo! Nie ma w nich oprócz natury. I takie produkty lubię. Całą zimę piłam je na gorąco, w lecie będziemy pić je na zimno.
- BeauTea – Herbata owocowa na piękne włosy, skórę i paznokcie. W składzie samo dobro: liście jeżyny, papaja, trawa cytrynowa, hibiskus, płatki róży, jabłko, malina, imbir, figa.
- ActiviTea – Herbata ziołowa z cennymi superfoods, pobudza krążenie i spalanie, hamuje apetyt. W składzie imbir, mate, pomarańcza, wanilia, lukrecja, jabłko, trawa cytrynowa.
- PuriTea – Herbata owocowa o właściwościach oczyszczających. W składzie mięta, truskawka, kardamon, pokrzywa, wrzos, zielona herbata, hibiskus, pomarańcza, jabłko, koper, rumianek, melisa, lawenda.
Nie bez znaczenia dla mnie jest fakt, że herbaty Natural Mojo mają logo Fair Tea, które oznacza uczciwość i zaangażowanie, a także wspieranie pracowników z regionów Afryki, Indii, Chin oraz Ameryki Południowej. Głównym celem jest regularne finansowanie różnych projektów pomocowych, takich jak np. budowanie szkół i wspieranie opieki nad dziećmi, poprawa warunków życia rolników i pracowników, wsparcie ich rodzin, stała poprawa ogólnych warunków pracy, wsłuchanie się w głos rolników i pracowników, przestrzeganie ustawowych płac minimalnych, okresów urlopowych oraz zabezpieczenia społecznego. Brawo!
Ja swoje herbatki dodatkowo podkręcam proszkami z superfoods. Dodaję je też do kulek mocy, którymi zajadają się dzieciaki. Proszki można pić mieszając z ciepłą lub zimną wodą.
- True Beauty – substancje odżywcze bogate w witaminy i minerały: jagody goji, pędy bambusa, granat, selen, cynk, miedź, witamina C, E, biotyna dla zdrowych włosów i paznokci oraz gładkiej cery.
- Sunny Soul – marakuja, lucuma, baobab, jeżówka, rokitnik dostarczają niezbędnych witamin i minerałów dla pięknej, promiennej skóry i włosów – cynk, witaminy C, D, B2, B6, B12, kwas foliowy.
- Pure Body – to 28-dniowa kuracja mająca na celu oczyszczenie organizmu, oparta na 8 starannie wyselekcjonowanych składników, takich jak: imbir, spirulina, kolendra, jałowiec, chrzan, karczoch, kurkuma i mniszek lekarski. W ramach kuracji co wieczór łyżeczkę Pure Body rozpuszczamy w 200 ml wody i wypijamy.
Już o niej mówiłam, ale powtórzę, bo wiosna nie rozpieszcza, a lato nad Bałtykiem też może być obok farelki, więc ponownie polecam butelkę z zaparzaczem herbaty. Dla mnie jedno z odkryć tego roku, kocham! Butelka jest taka, jakie lubię najbardziej – szklana, ma podwójne ścianki, więc nawet wrzątek nie parzy rąk, jest piękna i poręczna. Idealnie nadaje się do parzenia liściastych herbat. Ale oczywiście nada się również do samej wody, jeśli akurat taką mamy potrzebę. Sztos.
To tylko kilka z produktów, które pomagają mi cieszyć się zdrowiem. Suplementy to nie zło konieczne, a fajne uzupełnienie diety i styl życia. Na miasto wolę zabrać ze sobą dobrą herbatę, a nie butelkę coli. Lubię spokojny sen w ciemności, nie chcę zacząć świecić w nocy z nadmiaru tych wszystkich cudownych dodatków, którymi próbują nas karmić producenci.
Jeśli chcesz wypróbować znakomitych produktów Natural Mojo,
na hasło: funsun dostaniesz zniżkę 45% na zakupy na stronie.
Na zdrowie! Wspis powstał przy współpracy z firmą Natural Mojo.