To naprawdę nie ma żadnego znaczenia.

Czy to wszystko kiedyś będzie miało jakieś znaczenie?

Czy to, że ten rok był w sumie kiepski, będzie miało za 10 lat jakieś znaczenie? Czy to, że dziś brakło ochoty na kolejną bajkę, będzie miało za jakiś czas znaczenie? Czy to, że dziś wykipiała zupa, będzie jutro jeszcze wkurzało? Czy dziś nie odkurzony dywan spędzi jutrzejszy sen z powiek?

Jesteśmy zmęczone, ale tęsknimy za naszymi dziećmi, kiedy chwileczkę ich nie ma.

Jesteśmy zniecierpliwione, ale szyjemy stój na bal przebierańców, choć wcale szyć nie potrafimy i mogłybyśmy kupić.

Mamy gotowy obiad, ale smażymy naleśniki, bo tak ładnie prosi.

Wysłałybyśmy pierwszym lotem w kosmos, byle tylko wróciły szybciutko.

Bawimy się pół dnia, a potem mamy wyrzuty, że tak krótko.

Denerwujemy się porozwalanymi zabawkami, a potem kupujemy ich jeszcze więcej, coraz to nowszych.

Rezygnujemy z wyjścia, na które czekałyśmy, bo ma rozpalone czoło.

Czekamy, aż się wyprowadzą, a potem zapraszamy codziennie na zupkę.

Czy moje dziecko zapamięta to, że rano była poranna nerwówka? Czy zapamięta zmęczenie, zapracowanie, zaraz? Czy zapamięta telefony, w trakcie których musiało czekać cierpliwie ze swoimi ważnymi sprawami na koniec ważnych dorosłych spraw?

A może zapamięta to, że zawsze miało pełny brzuszek? Zawsze miało ramiona, w których można się było skryć przed światem. Miało rękę, która go przeprowadziła przez pierwsze lata. Zawsze miało dobre słowo. Zawsze miało kogoś, kto chciał posłuchać. I osuszyć łzy. I przypominał o ciepłych majtkach i myciu zębów. Uczył tabliczki mnożenia i pomagał czytać lektury, choć już dawno nie chodzi do szkoły. Nosił na rękach, kiedy nóżki bolały. Pomagał się przebierać, kiedy walka z rajstopami okazywała się zbyt trudna. Kibicował na każdym meczu. Oszukiwał bardzo przekonywująco, że każdy rysunek piękny, a występ perfekcyjny. Czy zapamięta to, że zawsze miało dach nad głową? Czystą pościel. Prezenty pod choinką i milion zdjęć. Wygłupy w niedzielne poranki. Filmy oglądane pod ciepłym kocem. I to, że zawsze był ktoś, kogo mogło zawołać w środku nocy. Ktoś czuwał przy łóżku, kiedy miało gorączkę i złe sny. Ktoś szukał pod łóżkiem potwora. I w zimną noc wypatrywał pierwszej gwiazdki. Miało rodziców, którzy na siebie nie krzyczeli obelg. I zawsze było najważniejsze.

I to właśnie warte jest zapamiętania.

Dużo bardziej niż przejmowanie się zakalcem, czy niewykrochmalonym obrusem.

To naprawdę nie ma żadnego znaczenia.