Możesz uratować życie dziecka.
Chcemy dla swoich dzieci jak najlepiej. Ale czy potrafimy zapewnić im bezpieczeństwo? Długi czerwcowy weekend zaowocował w tysiące nieszczęśliwych zdarzeń. Upał, rozluźnienie, spotkania towarzyskie, tłumy w publicznych miejscach i często alkohol, są znakomitą okazją do uśpienia czujności, a to sprzyja wypadkom. Tych z udziałem dzieci nie brakuje. Poniżej kilka najczęstszych zagrożeń. Wiem, że pewnie myślisz sobie – tak, tak, wiem, wiem, nuda. Ktoś jednak nie wie, bo każdego dnia w Polsce zdarzają się dzieciom nieszczęśliwe wypadki. Przeczytaj i podaj dalej.
DOM
Czyli kable, gniazdka elektryczne, piekarnik, schody, okna, balkony, grill….
Czteroletnia córka Mike’a Tysona bawiła się na przyrządach gimnastycznych w domu. Brat znalazł ją z linką zwisającą z ruchomej bieżni owiniętą wokół szyi. Po przewiezieniu do szpitala walczyła o życie. Niestety nie udało jej się uratować.
Córka koleżanki złapała rączką rozgrzaną prostownicę do włosów.
Mój syn oparzył się herbatą. Nic poważnego się nie stało, ale sam fakt bardzo przeżyliśmy, szczególnie, że było to w niedzielę rano, a na dzieci patrzyła czwórka dorosłych. Ten wypadek uzmysłowił nam jeszcze dobitniej, że sekunda nieuwagi przy dzieciach może mieć tragiczne konsekwencje.
To tylko przykłady. Przejdź przez swój dom i zobacz, czy jest bezpieczny dla dzieci. Twoje dziecko na pewno nie postuka Cię po ramieniu i nie powie – „Hej! Umiem już sama otworzyć balkon”! Otworzy je, kiedy najmniej się tego spodziewasz.
Środki chemiczne i leki.
W moim domu leżą na półce nad pralką. Za każdym razem, kiedy przyjdzie tam za mną dziecko, wyjaśniam, że są to niebezpieczne substancje, daję powąchać, pokazuję oznaczenia na butelkach. Ubieram rękawiczki i tłumaczę dlaczego te środki nie są do zabawy. Zaspokajam tym samym ciekawość dzieci, bo wiem, że zakazany owoc lepiej smakuje. Do znudzenia odpowiadam na pytania i przestrzegam przed konsekwencjami. To dużo lepsza metoda niż rzucone mimochodem „nie interesuj się” czy „to nie dla dzieci”, które dziecko słyszy jako „Jak mama nie będzie widzieć muszę koniecznie zajrzeć do tej szafki”! Leki najlepiej trzymaj w zamykanej szafce, całkowicie poza zasięgiem dziecka. Koniec tematu. KAŻDY lek jest dla dziecka potencjalnie niebezpieczny.
DROGA
Bardzo dużo wypadków zdarza się pod domem. W porannej bieganinie, często z telefonem w ręce, w pośpiechu, łatwo jest coś przeoczyć, czegoś nie dopilnować. Zawsze skupiaj swoją uwagę na dziecku. Wychodząc z domu trzymaj małe dziecko za rękę, doprowadź do samochodu, zapnij w foteliku. Dopiero wtedy zajmij się swoimi pakunkami i zamykaniem drzwi. Nawet jeśli masz ostrożnych sąsiadów, jest też mnóstwo kurierów, którzy w ogóle na dzieci nie zwracają uwagi, pijanych, czy nieostrożnych kierowców, którzy na moment schylą się po telefon, który im upadł. Ostrożności nigdy za wiele! Znam niestety przypadek matki, która pod domem potrąciła swojego dwulatka, do dziś (40 lat) jest kaleką. Po prostu uważaj.
SAMOCHÓD
Ten film widzieli już chyba wszyscy, a jednak nie zaszkodzi przypomnieć:
Zdolności termoregulacyjne dzieci są dużo gorsze od dorosłych. Temperatura ciała dziecka rośnie średnio od 3 do 5 razy szybciej niż dorosłego. Jeśli temperatura na zewnątrz wynosi 26 stopni, w samochodzie w ciągu 60 minut wyniesie ona 50 stopni (źródło). W 40 stopniach organy wewnętrzne przestają funkcjonować, w 42 stopniach następuje zgon.
Pod żadnym pozorem nie zostawiaj dziecka w rozgrzanym samochodzie. Od tej reguły nie ma absolutnie żadnych wyjątków. Nie istotne, czy idziesz tylko po chleb, czy to, że przecież widzisz przez okno sklepu swoje dziecko. Temperatura w zamkniętym samochodzie sięga zenitu. Poza tym nigdy nie wiesz, czy coś Cię nie zatrzyma i czy uda się na czas wrócić. Nawet kilka minut to ryzyko dla zdrowia i życia Twojego dziecka. Jeśli akurat Ty jesteś myślącym człowiekiem – miej oczy szeroko otwarte i reaguj, jeśli zobaczysz dziecko w zamkniętym samochodzie.
WODA
Australia słynie z rewelacyjnych kampanii społecznych (źródło). I tutaj mnie nie zawiodła. Tylko spójrz na te plakaty:
„Dziecko do lat pięciu miej na wyciągnięcie ręki, do lat dziesięciu – na widoku”.
„Nawet na sekundę! Nigdy nie zostawiaj swojego dziecka w pobliżu wody bez opieki. Małe dziecko potrafi utopić się w kilka sekund w wodzie o głębokości kilku centymetrów. Zwykle bez chlapania czy krzyku. Zapobiegaj tragedii zanim się wydarzy.”
„Gdzie jest Twoje dziecko? Bądź czujny w pobliżu wody”.
Weź sobie to do serca i kilkulatka nie spuszczaj nad wodą z oczu. Nigdy.
PLAC ZABAW
Niedawno po sieci krążył taki filmik.
Dla osób nie znających angielskiego tłumaczę. Miło wyglądający, na oko 30 letni Pan z małym, białym pieskiem, podchodził do matek na placu zabaw i pytał je czy zgadzają się na udział w eksperymencie. Po usłyszeniu zgody, pytał je, czy rozmawiają z dziećmi o niebezpieczeństwie rozmów z nieznajomymi, co oczywiście potwierdzały. Pan następnie pytał, czy jeśli podejdzie do dziecka jako nieznajomy, ono z nim porozmawia. Matki zgadzały się, aby spróbował, będąc absolutnie pewne, że na pewno ich dziecko z nim nie porozmawia, że pewnie do nich przybiegnie, wystraszone.
Joey następnie podchodził do dziecka, które matka wskazała jako swoje. Jego gadka była boleśnie prosta. „Cześć, zobacz, mam szczeniaczka, lubisz szczeniaczki”? Tutaj dziecko natychmiast brało się do głaskania pieska. Joey natomiast zagadywał, żeby próbowało zgadnąć imię pieska. „Ma na imię Pączuś, naprawdę! Mam dużo takich szczeniaczków, chcesz zobaczyć więcej”? „Tak, tak!”– wykrzykiwało dziecko. I razem z Joeyem za rękę opuszczało park. Na oczach siedzącej 10 metrów dalej matki. W jednym przypadku zajęło mu to 30 sekund!!!!!
Ten film mną wstrząsnął, było mi fizycznie niedobrze po jego obejrzeniu. Ile to razy w parku wróciłam się do auta po wodę? Zawsze przecież wydawało mi się, że widzę dzieci, są kilkadziesiąt metrów ode mnie. Teraz jestem jeszcze bardziej uważna. Nie chcę popadać w paranoję, ale świat nie jest bezpiecznym miejscem, a ja jestem łatwym celem. Matka z trójką dzieci sama w parku, o moment nieuwagi nie trudno.
Nigdzie się nie oddalaj, nie czytaj gazety, nie skupiaj się na swoim telefonie. Nie mówię tutaj o staniu się helikopterem, ale bądź w pobliżu. I koniecznie przypominaj ciągle swoim dzieciom, dlaczego powinny strzec się obcych. Ja swoim na pewno pokażę ten film.
Niefrasobliwość matki, która z domu dogląda dziecka spokojnie bawiącego się pod blokiem w piaskownicy, jest dla mnie wręcz niewyobrażalna. Załóżmy, że zadzwoni telefon, zapuka sąsiadka, makaron wykipi, czy z płaczem obudzi się młodsze dziecko. Opanowanie tej sytuacji zajmie matce 10 minut, w trakcie których jej dziecko może pójść w odwiedziny do kolegi przez ruchliwą ulicę, popluskać się nad rzekę, czy oddalić się z „wujkiem”, skazanym za pedofilię. W 2014 roku w Polsce zgłoszono zaginięcia 525 dzieci do lat 7. Liczba zaginionych rośnie z roku na rok. Mimo tego, że większość spraw zaginięć nieletnich bardzo szybko zostaje wyjaśniona (według policyjnych statystyk 95 proc. dzieci w ciągu pierwszych 7 dni z powrotem trafia do swoich domów – źródło), pozostaje 5% zaginionych, czyli 26 dzieci rocznie. Choć nikomu tego nie życzę, może to być Twoje dziecko. I moje też. Pamiętaj, że pedofil, czy morderca, bywa bardzo wyrafinowany, może przybrać postać zadbanej kobiety czy miłej studentki. Dla pieniędzy ludzie zdolni są do wszystkiego.
Absolutnie nie wolno nigdzie zostawiać wózka, czy samochodowego fotelika. Nikt nie zostawia przecież otwartego domu, czy torebki przed sklepem! Dlaczego więc w przypadku dzieci pozwalamy sobie na takie nieodpowiedzialne zachowania?
Do parku samotnie nie prędko puszczę moje dzieci i nie interesuje mnie argument, że będą niesamodzielne, a ja jestem przewrażliwioną kwoką. Jest wiele innych metod nauczenia dzieci samodzielności. Metod, które jednocześnie nie narażają moich dzieci na traumę molestowania czy utratę życia.
Ten post nie powstał po to, aby wpędzać kogokolwiek w poczucie winy, czy nakręcać fobię. Świadomość zagrożeń, jakie czyhają na nasze dzieci może nas uchronić od tragedii. I na to chcę zwrócić uwagę.
Udostępnij ten post – może uratować komuś życie. Bezbronnemu dziecku, a w konsekwencji również i jego zrozpaczonej rodzinie.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!