No i pojechał. Mąż aka stary, wyjechał na delegację, a ja, jak ta Wąsikowa, zostałam sama w domu pełnym sprzętów, które to on zwykle obsługuje i naprawia. Żarcik. Wiem, gdzie co jest i umiem dużo zrobić. Jedno jest jednak pewne – w domu i w rodzinie zawsze działają prawa Murphy’ego. Jak planujesz wyjazd, masz jak w banku, że akurat wtedy dzieci się rozchorują. A jak mąż wyjedzie, to mogę być pewna, że coś się w domu zepsuje. I tak właśnie zepsuła się zmywarka. Czytaj dalej