Jedna rzecz, bez której nie przeżyjesz macierzyństwa.

Od razu sobie myślisz, że ta jedna rzecz, bez której nie przeżyjesz macierzyństwa, to pewnie kawa. Albo chusteczki nawilżane. A właśnie, że nie! Każdej młodej matce mówię, że macierzyństwa nie da się przeżyć bez wina! Tak, tak, można wzdychać z dezaprobatą, posądzać mnie o demoralizowanie czytelników, ale taka jest prawda! I to nie na dzieci wydasz najwięcej pieniędzy, a na wino, które pomoże ukoić skołatane nerwy.
Wino dobre jest na wszystko. Po winie przestają przeszkadzać pierdoły w postaci lepkiej podłogi i tony prania. Tryb „pomyślę o tym jutro” uruchamia się automatycznie po drugim łyku.

Wino nigdy nie jest za głośne. Nie woła mamo i nie chrapie.

Wino czeka cierpliwie na swoją kolej. Nigdy nie chce mu się siku ani piciu, nie jest mu za gorąco i nie żąda, żeby przelewać go do innego kieliszka, bo ten mu się nie podoba. Wino zaakceptuje każdy kieliszek, do którego go nalejesz. Wcale nie musi być różowy ani w traktory.

Wino nie potrzebuje, żeby go karmić, zmieniać mu pieluszkę, ani żeby się z nim bawić.

Wino nie boi się lwa w szafie.

Wino nie wypalcuje Ci luster, nie usyfi Ci samochodu, nie rozrzuci nic po domu, w co później boleśnie wdepniesz w środku nocy.

Wino nie zeżre Ci batonika trzymanego na czarną godzinę.

Wino szanuje Twoją potrzebę pobytu solo w toalecie.

Wino łagodzi ostre krawędzie i poziom wkurwu. Nic tak nie uspokaja jak wieczór przy winie.

Wino nigdy nie obudzi Cię w sobotę o 4 nad ranem.

Wino nigdy nie ma focha. Nie położy się na środku ulicy i nie powie, że dalej nie idzie. Nie urządzi sceny w supermarkecie.

Wino nie ma teściowej.

Wino można pić w dresie i wałkach, z drugą ręką w misce czipsów. Na winie nie musisz robić dobrego wrażenia.

Wina nie trzeba stymulować ani wychowywać. Kupujesz gotowe.

Wino nie zada Ci sto razy pytania „a dlaczego”. Wino lubi ciszę. I ona wcale nie jest złowieszcza i nic nie oznacza.

Wino nigdy nie uśnie w samochodzie o 17.

Wino zna swoje miejsce w szeregu. Nie trzeba go nosić na rękach, nie trzeba się nim dzielić łóżkiem i nie musi siedzieć Ci na kolanach.

Wino pite z drugą matką rozwiązuje język. Nagle się okazuje, że nie jesteś jedyna, która puszcza bajki, karmi parówkami i nie zakłada czapeczki.

Wino poprawia samoocenę. Jeśli nawet myślisz sobie, że jesteś do niczego, po winie okazuje się, że wcale nie jest z Tobą tak źle i może jakoś Twojemu dziecku uda się przeżyć. Bo Tobie, jeśli tylko będzie wino, uda się na pewno.

Wino pomaga przeżyć każdy dzień. Z myślą „byle do 20”, żyje się łatwiej.

Po całym dniu lepienia, śpiewania, tańczenia, czytania w kółko tej samej książeczki i oglądania do znudzenia „Psiego Patrolu” należy Ci się przecież jakaś rozrywka. No ale co można robić, kiedy z przymusu siedzisz w domu i musisz być w miarę cicho, bo dzieci śpią? Pić wino!

Wino jest tańsze niż psychiatra, terapia i leki.

Wino jest dobre na serce i pochodzi z winogron, tak więc w skrócie wino to przecież owoc!

Wino zwiększa dystans i luz w gaciach. Po winie udaje się mniej porównywać, mniej wymagać, trochę odpuszczać.

Wino sprawia, że nawet jeśli moment temu chcesz sprzedać swoje dziecko na allegro, po lampeczce wina znowu całujesz małe stópeczki i obwąchujesz słodkiego maluszka. Wino drażni wrażliwy punkt w sercu każdej matki. Niestety, blisko jest od niego do pragnienia posiadania kolejnego maluszka, więc należy bardzo uważać z ilością spożycia.

No czy tak nie jest???? Jedna rzecz, bez której nie przeżyjesz macierzyństwa to wino. Tym bardziej, że amerykańscy naukowcy dawno już udowodnili, że od lampki wina jeszcze nikt nie umarł, za to wiele matek jakoś przeżyło macierzyństwo i kilka krytycznych dni, kiedy wydawało im się, że już nie dadzą rady.

Byle do 20-tej! Na zdrowie.

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!