Schludnie, a przede wszystkim wygodnie, to nasz styl. Bez ubraniowego terroru, że ma być na szaro-buro, bez stresu, że to drogie, więc siedź kochanie, nic nie jedz, nie ruszaj się, bo się ubrudzisz, bo dziurę zrobisz, a to drogi ciuch. Bez wyrzutów sumienia, bez presji, że dzieci muszą być modne. Moje nie muszą. Muszą za to dobrze się bawić i być radosne. A to z ubraniem ma tyle wspólnego, że chomąta-apaszki, kiecki do ziemi, biżuteria i czasochłonne fryzury, w beztroskiej zabawie mogą jedynie przeszkadzać. Stylówki omijam. Ja poproszę dla moich żywiołków zwykłe getry. Czytaj dalej