Jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałować.

Czasami się mówi “żyj tak, aby niczego nie żałować”. Nie da się do końca, bo przecież żyjesz teraz, a kiedyś będziesz żałować. Za miesiąc skończę 37 lat, urodziny to zawsze czas podsumowań. Czy jest coś, czego żałuję? Tak. I gdybym dziś mogła, wielu rzeczy nie zrobiłabym tak samo. Jako matka pięciolatków, często analizująca swoje zachowanie, napisałam listę rzeczy, które chcę robić, żeby kiedyś nie żałować.

Zwolnij.

Dzieci naprawdę są na chwilę i warto tę chwilę docenić. Lecąc przez życie ciężko jest zauważyć detale, z którego się składa. Rodzicom, którzy biegną przez każdy dzień z trudem przychodzi tak wiele rzeczy. Na przykład pozwolenie dzieciom na pomaganie. Małe rączki bardzo zwalniają. Ale przecież jeśli nie zezwolisz na pomyłki i powolny proces nauki, dzieciaki nigdy niczego się w domu nie nauczą. Jest też plus tej sytuacji – możliwe, że jeśli dziś pozwolisz na naukę i błędy, jutro Cię wyręczą? Zauważenie wszystkich pierwszych i ostatnich razów. Narzekamy, że dzieci stale coś robią, ale rzadko zauważamy moment, w którym przestają. A przecież powinniśmy doceniać te chwile, bo samo się nie zrobiło.

Powiedz: tak, teraz.

W swojej głowie załóż, że będzie taki dzień (lub poranek, czy popołudnie), kiedy na każde mamo, czy tato, nie odpowiesz zaraz. Wyznacz czas w kalendarzu i przestrzegaj tego. Możesz w tym czasie zrobić coś, co obiecałeś, ale nie udało się dotrzymać słowa. Moje dzieciaki są zwykle bardzo pozytywnie zaskoczone, kiedy wyskakuję z zabawą, o którą prosiły kilka dni temu. Czasami się nie udaje zrobić czegoś wtedy, kiedy dzieci o to proszą. Można jednak to nadrobić. Możesz odnaleźć czas na tą dodatkową książeczkę, na zbudowanie tej wieży, czy kolejne pół godziny zabawy w chowanego.

Walcz o siebie.

Od samego początku. Rodzicielstwo nie polega na staniu na posterunku w każdej chwili. Dzieci mają zwykle dwoje rodziców, dziadków, ciocie. Oprócz bycia rodzicem jesteś też zwyczajnie człowiekiem, który potrzebuje czasu dla siebie, chce odpocząć, spotkać się z innymi dorosłymi, zadbać o siebie. Nigdy o tym nie zapominaj. O wypalenie i depresję bardzo łatwo, a później wypominanie dzieciom, że swoje życie poświęciłeś dla nich. Nie tędy droga. Warto też dbać o związek. Przecież od Was wszystko się zaczęło.

Obowiązki mogą poczekać.

W Twoim domu zawsze będzie można coś posprzątać, wyprać czy umyć. Zawsze. To się nigdy nie kończy. Jedno co się kończy, to chwila. Twoje dziecko tylko przez chwilę będzie miało roczek, czy pięć lat. Zanim się obejrzysz, opuści Twój dom. Pranie i gary zostaną. Niektóre rzeczy można odłożyć na później. Ludzi się nie da. Piękny tekst na ten temat napisał Konrad Kruczkowski.  

Balans i rutyna.

W posiadaniu rodziny najważniejsze jest odnalezienie swojego rytmu. I to na tym musisz się skupić, jeśli to w Twoim życiu kuleje. Życie w ciągłym chaosie przeszkadza we wszystkim. Fajnie jest być spontanicznym, ale żeby mieć siłę i czas na brak planu, potrzebujesz rutyny.

Czas jeden na jeden.

W naszym szybkim życiu jest to bardzo trudne, ale liczy się każda chwila, którą spędzisz skupiając się na drugim człowieku. Tylko na nim. Czasami wystarczy kilka chwil, aby podtrzymać wyjątkową więź, która Was łączy. Chodzi o dziecko, ale i ponownie, o partnera, z którym przecież tyle Cię łączy. O rodziców, których mając swoje dzieci bardziej doceniasz.

Świętuj.

Nie rozumiem za bardzo nie obchodzenia urodzin, imienin, (nawet tych głupich) świąt, które przyszły do nas z zachodu, rocznic. Nie mówię od razu o wielkiej fecie, ale warto pamiętać o tych ważnych dniach, warto dać się wkręcić w ogólną wesołość. Życie jest bardzo krótkie, dopóki mamy siłę i energię, radujmy się. Każda okazja jest dobra.

Wspomnienia.

Wspaniale będzie powrócić pamięcią do tych chwil, kiedy Twoje dziecko było małe. Do pierwszych uśmiechów, pierwszego dnia w przedszkolu, przebrania na bal. Często nie ma na to czasu, nie pamięta się o tym. Kiedyś możesz tego żałować, bo pamięć zawodzi. Są takie dni, że często robię zdjęcia, ale z filmami mam problem, choć już teraz chętnie wracam do tych pierwszych kroków, piosenek, a kuku. Warto udokumentować normalne, codzienne życie, nie tylko odświętne ubrania i pozy. Filmy, zdjęcia, pamiętnik. Dialogi, które cyklicznie publikuję na blogu, zapisuję. Już wiele z nich zapomniałam, a przecież te teksty są warte miejsca w pamięci, do którego kiedyś powrócimy. Trzymam pierwsze śpioszki, smoczek, pukiel włosów, ząbki, pierwsze prace z przedszkola. Kiedyś do tego wrócę.

Wyloguj się.

Oglądanie ogłupiającej telewizji, podglądanie życia ludzi, którzy nic nie wnoszą w Twoje życie, czytanie nadmiaru niepokojących wiadomości. Ogranicz ten czas. Prawdziwe życie jest przed Twoimi oczami, nie na ekranie.

Ucz się na błędach.

Na swoich błędach. Oczywiście możesz kierować się przykładem innych rodziców, podpowiedziami z książek, ale przede wszystkim bazuj na swoim doświadczeniu i indywidualnym podejściu do rodzicielstwa. Nikt nie posiada odpowiedzi na wszystkie pytania. Coś, co działa w jednym domu, u Ciebie może okazać się porażką. Daj się zainspirować, ale poszukaj własnych rozwiązań. Jeśli znajdziesz jakiś złoty środek, nie obawiaj się powtarzać go w nieskończoność.

Ciesz się bzdurami.

Właśnie z nich składa się życie. Podmuch wiatru, łyk dobrego wina, ciekawa książka, ciepłe skarpetki. Uśmiech małego smyka pod koniec dnia, w którym chciał Ci wyrąbać dziurę w brzuchu klockiem Lego. To te małe detale, które powodują uśmiech. Naucz się je dostrzegać i doceniać.

Nie porównuj.

Siebie do innych rodziców, swoich dzieci do innych dzieci, oczekiwań do życia, które wiedziesz. W innym przypadku oszalejesz. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zrobi coś szybciej, lepiej, ładniej. Ten sam ktoś podziwia Cię za coś innego, tylko często o tym nie wiesz. Nie definiuj siebie przez pryzmat kogoś innego. Rób to, co dla Ciebie i Twojej rodziny jest najlepsze. Nawet wtedy, kiedy w będziesz w tym poglądzie osamotniony, a dalsza rodzina nie będzie potrafiła zaakceptować Twoich decyzji.

Odpuść sobie.

Nie musisz codziennie startować w olimpiadzie na Rodzica stulecia, Pracownika roku i perfekcyjną panią domu (cokolwiek te tytuły oznaczają). Warto po prostu cieszyć się tym, że się starasz. A nawet jak poluzujesz pamiętaj, że każdemu zdarzają się gorsze dni. Warto potrafić sobie przebaczyć.

Odpocznij.

Nie jesteś robotem, ale i Twoje baterie czasami wymagają doładowania. Nawet Bóg odpoczywał. Bez energii nie da się nic osiągnąć. Życie z dziećmi jest wymagające, więc łap każdą możliwą okazję, żeby na chwilę się zatrzymać. I absolutnie NIGDY nie miej z tego powodu wyrzutów sumienia!

Nie zamartwiaj się.

Sprawy same jakoś się rozwiązują. Na wiele rzeczy nie masz wpływu, a przecież jakoś zawsze jest. Czasami nie po Twojej myśli, czasami dokładnie tak jak zaplanowałeś. Życie jest teraz, dzisiaj. Jutro to odległy moment, a wczoraj już minęło. Myślenie o tym, czy Twoje dziecko ułoży sobie życie, kiedy ma 3 lata, naprawdę jest zbytnim wybieganiem w przyszłość.

Tradycje.

Stwórz własne rytuały, zaplanuj i egzekwuj rzeczy, które robicie wspólnie, a które scalają Twoją rodzinę. W każdą sobotę jemy śniadanie w piżamach. Dzieci już od środy się dopytują, czy jutro weekend. To ten dzień, w którym się nie spieszymy. Co niedzielę o 18 siadamy przed telewizorem i oglądamy film. Robimy w domu kino – spuszczone żaluzje, domowy popcorn. Uwielbiamy to i całą rodziną czekamy na te chwile, choć nie kosztują milionów monet i nie towarzyszą im fajerwerki. Przeciwnie, są zupełnie normalne. Czyli takie, jak my. 

Postaw na humor.

Chociaż czasami aż Cię trzęsie, to naprawdę tylko dziecko. Śmiech dużo więcej zdziała niż krzyki i fochy. To prawdopodobnie najtrudniejsze, z czym mierzę się jako rodzic. Marzę o tym, żeby częściej zamiast dorosłej logiki zniżyć się do poziomu dziecka i pośmiać się znowu ze słowa kupa i rozmazanego na blacie banana. Zamknij oczy i pomyśl. Skoro tak naprawdę nic strasznego się nie stało, może warto obrócić to w żart? Twoje dziecko upiera się przy sandałkach na śnieg? Pośmiej się razem z nim. Doskonale przecież wiesz, że dzieci nie robią nam, rodzicom, na złość. Na pewno masz większe zmartwienia niż spory z pięciolatkiem o głupią czapkę. Zanim Twoje dzieci włożą nos w gry komputerowe, a Ty na wiele lat staniesz się upierdliwym zgredem, możesz wykazać się odrobiną poczucia humoru. Możliwe, że na starość dzieciaki będą same Cię odwiedzać (nie tylko z przymusu) i chętnie wtedy usłyszą te historie, które staną się Waszą wspólną przeszłością, która łączy na zawsze. Momenty, w których udało Ci się wykrzesać odrobinę dystansu do siebie i odrobinę empatii dla małego człowieka. Te dobre momenty zostaną z Wami do końca życia. Postaraj się, aby było ich jak najwięcej.

Przyjemności.

Spraw swoim bliskim przyjemność. Ulubiony batonik włożony do kieszeni współmałżonka, buźka z ketchupu na talerzu malucha, ciasto na weekend, masaż, liścik na lodówce. Nawet małe dzieci cieszą się z komplementów i drobnych niespodzianek. Drobne rzeczy, które możesz dać innym od siebie, powrócą. Bo dobro zawsze powraca. Nie zapomnij o sobie i sobie od czasu do czasu zrób mały prezent.

Traktuj swoją rodzinę najlepiej.

Niestety, to bardzo często pusty frazes. Bo przecież przed całym światem musimy udawać, robić rzeczy, które wypada, a w końcu w domu możemy być sobą. Dlatego często wyzywamy bliskich, w domu nie dbamy o konwenanse, nawet o wygląd. A przecież domownicy to najważniejsze osoby w naszym życiu. Powinno nas mniej obchodzić, co powie o nas obcy człowiek, a bardziej jak nasze słowa i czyny mogą skrzywdzić bliskich. Znam wiele osób, które mówią, że ich rodzic na zewnątrz był postrzegany jako wesoły, fajny człowiek, a w domu zamieniał się w potwora. Przemyśl to.

Nieważne jaki był dzień, zakończ go pojednaniem.

Jak to mówią w amerykańskich filmach – zawsze jest czas na ostatni pocałunek. Postaraj się nie zasypiać w gniewie. Bardzo trzymam się tej zasady. Śpię lepiej. I jestem pewna, że moi bliscy też. Warto schować dumę do kieszeni, przeprosić, wytłumaczyć. I kolejny dzień zacząć uśmiechem, a nie fochem.

Kochaj.

Kiedyś ktoś mnie zapytał, dlaczego stale całuję i tulę moje dzieciaki. Jak często im mówię, że je kocham? Nie potrafię policzyć, może 10 razy dziennie, a może 100? W każdym razie w tym temacie jestem bardzo rozrzutna. Jest taka scena w moim ulubionym filmie „To właśnie miłość”, gdzie wdowiec mówi do swojego syna „Powiedz jej, że ją kochasz. Nie masz nic do stracenia, a jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałował do końca życia. Nie mówiłem tego Twojej mamie wystarczająco często. A powinienem codziennie, bo codziennie była idealna”. Tak więc mówię, bo kiedyś, już całkiem niedługo, nadejdzie taki dzień, kiedy na próbę całusa usłyszę „Mamo, weź, nie rób wiochy”. Już teraz żałuję, że tych małych stópek nie całowałam częściej.

Jestem pewna, że tych rzeczy jest więcej i każdy może coś dopisać. Napisałam ten post właściwie dla siebie. Kiedyś byłam perfekcjonistką, człowiekiem z listą. A potem zostałam mamą i kiedy analizuję najlepsze dni z dziećmi, to wychodzi, że to te, kiedy z nikim się nie ścigałam (szczególnie ze swoim wyimaginowanym obrazem macierzyństwa), byłam tu i teraz, wrzucałam na luz głośno się śmiejąc, powtarzając w kółko, że wszystkich kocham i chętnie coś dla nich zrobię, po czym zasypiałam na kilka minut w dresie, z głową w klockach lego.

Życie jest nieprzewidywalne. Ale jedno wiem – nie można traktować wszystkiego śmiertelnie poważnie. I właśnie tego najbardziej w swoim życiu żałuję. Brakowało mi dystansu. Nie olewania i pobłażania sobie, ale dystansu do siebie, do głupich ludzi, których spotykałam na każdym kroku, do życiowych zakrętów i do spraw, na które nie miałam wpływu. Rzadko cieszyłam się z dnia codziennego, stale planowałam, żyłam przeszłością, długo nie mogąc sobie przebaczyć rozmaitych porażek.

Teraz jestem mamą. Jestem odpowiedzialna już nie tylko za siebie, ale za rodzinę. I nie chcę niczego, czego jako matka robiłam, bądź nie robiłam, żałować. I jeśli jest jeden, idealny wniosek wszystkich powyższych dywagacji, to jest to stara jak świat prawda.

Doceniaj to, co masz.

Bo jeśli czytasz ten post, to oznacza, że prawdopodobnie jesteś rodzicem. Masz więc dziecko, a to oznacza, że codziennie doświadczasz bezinteresownej miłości. Jeśli masz odrobinę szczęścia, masz to dziecko z kimś, kto pokochał Cię takim, jakim jesteś. To naprawdę bardzo, bardzo wiele.

I jeśli na chwilę się nie zatrzymasz, żeby dojrzeć to, co masz i zacząć żyć, tak, jak chcesz, będziesz żałować. 

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!