Ile razy machnęłaś ręką dla świętej zgody?
Ile razy machnęłaś ręką? Ile razy czułaś, że dana sytuacja Cię przerasta, ale dla świętej zgody nic nie zrobiłaś? Ile razy, mimo bólu brzucha i wewnętrznej niezgody, zaakceptowałaś coś, co było sprzeczne z Twoimi pragnieniami? Ile razy nie potrafiłaś się postawić, walnąć ręką w stół, powiedzieć dość?
Teściowa dokucza, ale jak zwrócisz uwagę, będzie płacz i foch, ech, lepiej olać, zmienić temat, szybko zapomnieć.
W łazience znowu mokre ręczniki na podłodze. Zamiast wołać towarzystwo na domową naradę, wieszasz, po co znowu wychodzić na tą wredną, czepiającą się matkę?
Koleżanka w pracy codziennie wbija małe, niewidzialne szpileczki. Wkurzasz się, ale nic nie robisz, bo zepsujesz atmosferę, ona już taka jest, no trudno.
Mąż znowu zasiedział się w pracy i w ostatniej chwili zrzucił na Ciebie odbieranie dzieci z placówek, przygotowanie kolacji, nadzorowanie zadania, choć była jego kolej. Znowu. Padasz na pysk, swoją pracę zostawiłaś rozgrzebaną, no ale co zrobić.
Wujek Ci dokucza, oooo, na bogato, coś się przytyło ostatnio, ciotka wybucha śmiechem. Spuszczasz wzrok, odsuwasz talerzyk, chyba rzeczywiście ostatnio przytyłaś, musisz się zabrać za siebie, myślisz.
Wychowawczyni zwraca uwagę – nastolatek nie ma czapki, zadania niech pani częściej sprawdzi, proszę dopilnować, obiadu na stołówce nie chce jeść. Zastanawia Cię to, dlaczego uwagę zwraca Tobie, choć mogłaby dziecku, bo już nie takie małe, a Ty do szkoły chodziłaś dawno temu. No i dlaczego zwraca się tylko do Ciebie, skoro dziecko ma dwoje rodziców? Nic nie mówisz, bo się boisz, że się będzie mściła na dziecku. Z obawy przed tymi uwagami, pilnujesz czapki, choć to wbrew Twoim zasadom.
Stoisz godzinę w kolejce na poczcie, w okienku Pani się wyżywa, jest opryskliwa, niemiła i utrudnia załatwienie sprawy. Zaciskasz zęby, choć masz płacz na końcu nosa, nic nie robisz, chcesz wyjść i mieć to z głowy.
Siostra się znęca. A znowu go puściłaś, nie wiadomo co on tam robi, głupia jesteś, będziesz żałować. Ty nie wtrącasz się do jej małżeństwa, choć wisi na włosku, a siostra ciągle narzeka. Nie komentujesz, bo będzie awantura, a siostra pewnie chce Twojego dobra. Nigdy nie pojmie, że można mieć do kogoś zaufanie, a w związku inne zasady.
Święta. Mama codziennie spanikowana, rozdziela potrawy, robi grafik sprzątania i odwiedzin u nielubianych ciotek. Ściska Cię w żołądku, wolałabyś zrobić tylko to, co lubicie jeść, część zamówić. Nie masz ochoty na generalne porządki, kredyt na prezenty i godziny w kuchni. Chciałabyś ten czas spędzić z bliskimi, spokojnie, może nawet nie w domu. Pozwalasz jednak aby było, jak zwykle. Mama mówi, że tak trzeba. Wiesz, że Twoje argumenty do niej nie trafią, więc znowu machasz ręką.
Ile razy? Raz? Dwa? Codziennie? Ile razy machnęłaś ręką? A potem sama musiałaś walczyć ze smutkiem, rozdrażnieniem, skrajnym zmęczeniem, poczuciem zaniedbania, poczuciem winy?
Nikt za Ciebie tego nie zrobi, sama musisz postawić granice. Jeśli nie zawalczysz o swoje, inni chętnie wykorzystają Twoją dostępność, naiwność, chęć pomocy, czas.
Zacznij od siebie, określ co Ci nie pasuje, a co nie. Które sytuacje wywołują ból brzucha, niechęć i panikę? Choć to bywa trudne mów wprost, kiedy ktoś Twoje granice przekracza, wymaga czegoś, czego zrobić nie chcesz. Bądź szczera. Możliwe, że skoro zawsze jesteś gotowa, zorganizowana i przygotowana, przyzwyczaiłaś innych do tego, że jesteś, wiesz, ogarniasz. Wcale nie zauważają tego, ile Ciebie to kosztuje. Po prostu się przyzwyczaili. I wiesz kiedy to docenią? Jak przestaniesz to robić. Kiedy tego zabraknie, przekonają się ile to znaczy. A już jak sami będą musieli o coś zadbać, o co zwykle dbałaś Ty, szybko się przekonają, że i Ty nie robiłaś tego z automatu. Być może docenią. A jak nie docenią – nie szkodzi, Ty wykorzystaj ten czas dla siebie.
Rodzina potrafi skutecznie zniszczyć życie, które masz jedno, bezcenne. Odkąd masz swój dom, to Ty w nim ustalasz zasady. Dalsza rodzina będzie musiała się do tego przyzwyczaić. Twoja mama czy teściowa miały już kiedyś szansę na budowanie swojego domu, wychowanie dzieci, teraz kolej na Ciebie. To, co dla nich dobre, Tobie może zaszkodzić. Mów o tym wyraźnie. W końcu jesteś dorosła, a szacunek do rodziców nie jest dany na zawsze i bezwarunkowo. Jest bardzo wielka przepaść między chęcią bycia razem i miłością, a szantażem. Nie musisz się na wszystko zgadzać.
Kiedy ktoś na Ciebie pluje, nie musisz udawać, że pada. Spróbuj kiedyś powiedzieć komuś, kto Cię obraził, głośno, prosto w oczy – Twoje słowa mnie ranią, sprawiasz mi przykrość, proszę nie rób tak. I zobacz co się stanie.
Z niektórymi osobami nie da się wygrać, nie da się ich zmienić. Czy te osoby są w Twoim życiu potrzebne? Po co? Czy musisz często się z nimi widywać i dawać im okazję do sprawiania Ci bólu?
Lubisz praktykować masochizm?
No właśnie tak mi się wydawało, że raczej nie.
Ile razy machnęłaś ręką, bo bałaś się, że ktoś się obrazi, bo Cię obraża, wykorzystuje, rani? Trudno.
Niektórzy ludzie są jak chmury. Kiedy odejdą, nadchodzi piękny dzień.
Nie daj się, szkoda życia!