Rodzic czy treser? 15 znaków ostrzegawczych.

Rodzic czy treser? 15 znaków ostrzegawczych. Pisałam już o rodzicach, którzy olewają swoje dzieci, jak i o tych, którzy pozwalają na zbyt wiele. Co jeśli w domu jesteś tym złym policjantem i masz wrażenie, że oprócz zasad, nakazów, zakazów i strofowania, nic więcej z Twoich ust nie płynie?

Jeśli za bardzo się zagalopowałaś (piszę do pań, bo widzę, że to my, babeczki, mamy najczęściej takie zapędy), ten tekst jest dla Ciebie. Jest bardzo cienka granica pomiędzy wychowaniem fajnych dzieci, a byciem treserem.

Rodzic czy treser?
  1. Za dużo zasad

Jeśli jest za dużo zasad, wszyscy się w tym gubią. Dzieci nie potrafią zapamiętać czego się od nich oczekuje, a w efekcie robią to, co chcą. Zasad powinno być kilka, prostych. Takich, których nieprzestrzeganie można zauważyć.

  1. Zasady to zasady

Niech jednak te zasady, które obowiązują, będą przestrzegane przez wszystkich. Nie twórz na poczekaniu nowych, to nie fair. Zasady są koniecznym drogowskazem, ale tylko wtedy, kiedy dla każdego są jasne i zrozumiałe.

  1. Groźby

Jak słyszę te idiotyczne „bo Cię tu zostawię” w miejscach publicznych, to samej chce mi się śmiać, nie mówiąc już o tym, że taki średnio rozgarnięty kilkulatek od razu wie, że to totalna ściema. To samo tyczy się mniejszego kalibru gróźb, które dla Ciebie są strzałem w kolano. Jeśli potrzebujesz chwili na spokojną pracę i wiesz, że musisz dziecko posadzić przed tv, nie zabieraj mu tego, bo sama będziesz miała kłopot. A nie ma nic gorszego niż jakiekolwiek słowa bez pokrycia.

  1. Helikopter

Dzieci od małego muszą mieć prawo decydowania o sobie. Wybierz swoje bitwy mądrze. Jabłko czy gruszka? Sweter czy bluza? Gra czy puzzle? Nie musisz o wszystkim decydować, pozwól wybrać. Jeśli dziecko będzie mogło przynajmniej w kilku sprawach decydować o sobie, łatwiej będzie mu zaakceptować rzeczy, które nie podlegają negocjacji.

  1. Nie

Rzadziej mów nie, częściej tłumacz i negocjuj. Może da się spotkać w połowie drogi? Przemyśl wszystkie zakazy, może nie są tak istotnie jak sądziłaś? Może warto poluzować? A przynajmniej czasami, w ramach niespodzianki, zgodzić się na coś, co zwykle było zabronione?

  1. Emocjonalny szantaż

Jeśli mnie kochasz, zjesz jeszcze ziemniaczki. Chyba mnie nie kochasz, jeśli się tak zachowujesz! Serio?

  1. Uważaj na słowa

Dzieci wyczuwają ton głosu i to, co mówisz między wierszami. Wyśmiewanie, nawet nieświadomie wpływa na dzieci negatywnie. Lepiej ugryźć się w język, choć bywa to szalenie trudne.

  1. Nie rozkazy a wskazówki

Pomóż dziecku wykonać dane zadanie. Często potrzebuje pomocy, wskazówek, instrukcji. Nie jesteś szefem, a dziecko Twoim podwładnym. Dużo więcej osiągniesz wyjaśniając dlaczego niektóre zachowania są niepożądane, niż wymuszając inne. 

  1. Ciągłe ględzenie

Nie rób, zostaw, postaw, daj, przynieś. Jeśli ciągle nakazujesz, monitorujesz i przypominasz, prawdopodobnie masz problem. Spróbuj się nagrać i zobacz jak to wygląda z perspektywy osoby trzeciej? Może się okazać, że zamiast partnerskiej dyskusji słychać tylko komunikaty, groźby i nakazy.

  1. Feedback na osobności

Nigdy nie krytykuj, ani nie dyscyplinuj dziecka przy innych osobach, nawet rodzeństwie. Staraj się zawsze takie rozmowy przeprowadzać w cztery oczy i na spokojnie.

  1. Zamiast kłótni – dialog

Wysłuchaj swojego dziecka, pozwól mu wytłumaczyć, dlaczego coś zrobiło, powiedziało. Niech samo usłyszy to z własnych ust. Nie wysnuwaj pochopnych wniosków.

  1. Obok zadań i obowiązków – zabawa

Nie daj się zagalopować. Obok zadań domowych, dodatkowych zajęć i obowiązków, zaplanuj czas na zabawę. Wszyscy tego potrzebują. Tak samo jak nic nierobienia!

  1. Technologia jest ok, słodycze są ok

Wszystko w umiarze. Nie jesteś w stanie opakować dziecka w folię bąbelkową i karmić organicznym jarmużem. Jeśli ma odpowiednią ilość ruchu, zbilansowaną dietę i prawidłową długość snu, lizak go nie zabije, ani bajka na dobranoc też nie. Dużo większe szkody wyrządzi robienie z tych rzeczy obiektu marzeń i pożądania i ciągłe straszenie cukrem, wykłócanie o lizaka.

  1. Zamiast kar, konsekwencje

Niektóre kary są tak wyolbrzymione, że w ogóle nie mają sensu. Kary w ogóle nie mają sensu. Lepiej mówić o konsekwencjach. Nie posprzątasz pokoju, nie możemy pójść do parku. Nie zrobisz zadania, braknie czasu na bajkę itp. Niech konsekwencje będą jasne, jawne i współmierne do czynu. Jednorazowy burdel w pokoju nie zasługuje na miesiąc bana na gry.

  1. Przekupstwo jedzeniem

Kiepski pomysł, długofalowo nie przynoszący żadnego rezultatu, rodzący niezdrowy konflikt z jedzeniem. Pożywienie jest nam potrzebne do życia, nie jest ani nagrodą, ani karą.

Celowo napisałam ten post skrótowo, aby nie był właśnie takim gderaniem, w które jako matki często wpadamy. Jest po prostu zbiorem myśli, które trzeba wziąć pod uwagę, jeśli towarzyszy nam ten dylemat rodzic czy treser? Osobiście mam je zapisane w telefonie i czytam codziennie. Bo łatwo wpaść w rolę dyscyplinującego tresera, co nie ma nic wspólnego z partnerstwem i pomaganiem dzieciom w staniu się dobrymi ludźmi na zasadzie łagodnego drogowskazu, a nie zakazu.

Photo by Francisco De Legarreta C. on Unsplash