Po wpisie o Rabce wiele z Was pytało mnie o sanatorium. Padały pytania jak to załatwiłam, czy moje dzieci są nieuleczalnie chore, ile to kosztuje i ile lat trzeba czekać na przydział. Dziś odpowiadam na te pytania. I na to podstawowe: czy warto pojechać z dzieckiem do sanatorium?
W Rabce byłam prywatnie, bez żadnego dofinansowania z NFZ, wyjazd całkowicie sponsorowany z własnej kieszeni. Teraz jestem nad morzem, a sanatorium sponsoruje NFZ. Pytacie jak to załatwiłam. Moje dzieci były stale chore (pisałam o tym tutaj). Nie było miesiąca bez poważnej choroby, w roku szkolnym 2014/2015 dzieci miały 2 razy zapalenie płuc, 4 razy zapalenie oskrzeli, 2 razy anginę, zapalenie migdałków, podejrzenie szkarlatyny, kilkanaście przeziębień i ciągły katar.
W styczniu spytałam naszego pediatrę, czy kwalifikujemy się do sanatorium. Zrobiliśmy badania (podstawowe – krew i mocz), Pani doktor wypełniła wnioski, bazując na historii chorób dzieci, ośrodek przesłał je do NFZ i pozostało nam czekać. Pod koniec maja dostaliśmy informację, że od 18 sierpnia do 8 września mamy przydział do sanatorium w Dąbkach. Czekaliśmy dokładnie 7 miesięcy od złożenia wniosku do momentu wyjazdu, czyli tyle, ile przewidział NFZ, w piśmie przesłanym do nas w lutym. NFZ wysyła w tym piśmie numerek i można śledzić on-line postępy swojego wniosku. Bardzo się ucieszyłam, bo można rzeczywiście mieć pecha z terminem, znajoma była w Dąbkach z dwójką dzieci w listopadzie, a nam trafił się sezon.
Zadzwoniłam do sanatorium uprzedzić, że nasza rodzina jest dość duża. Zarezerwowałam największy pokój, dla pięcioosobowej rodziny. Pani mnie uspokoiła, że pokój składa się z sypialni i pokoju dziennego, więc jak dzieci pójdą spać, my spokojnie możemy sobie posiedzieć w pokoju dziennym. Dowiedziałam się też, że opiekun płaci 2100 zł (sezon letni 2015 rok, nad morzem, stawka za 3 tygodnie pobytu, czyli wyżywienie i nocleg), mąż 2400 zł, dziecko (w naszym wypadku cała trójka) w sanatorium jest bezpłatnie (wyżywienie, nocleg, zabiegi, animacje). 4500 zł wydało mi się horrendalną stawką jak na sanatorium, w którym zwykle na śniadanie jest plasterek wędliny, a na obiad zupa na winie (czyli z tego, co się nawinie), pościel zwykle ma dziury, pokój ma tekturowe ściany, nie ma żadnych udogodnień, a obsługa pracuje za karę i łaskę robi, że Ci obiad poda. No ale zabiegi, nad morzem, aż trzy tygodnie, dla zdrowia dzieci wiadomo zrobi się wszystko, więc niech będzie.
Coś mnie tknęło po Rabce, w której naprawdę rewelacyjnie się bawiliśmy (o Rabce pisałam tutaj). Po powrocie sprawdziłam sanatorium w Dąbkach i opinie o nim na necie. To, że się przeraziłam to mało. Ośrodek stu letni, rozpadający się, ludzie piszący o wstrętnym jedzeniu, tragicznych rehabilitantach, ciasnocie i łazienkach na korytarzu. Jasne, są to tylko opinie, subiekywne, narzekające, może niewdzięczne? Zadzwoniłam do sanatorium. Pani na recepcji powiedziała, że mamy pokój czteroosobowy, a więc jak dzieci usną o 20, my też idziemy spać. Jakoś nie widziałam się z czołówka na głowie próbującą napisać coś na blogu tak, żeby nie przeszkadzać dzieciom. Nie uśmiechało mi się za to wszystko płacić 4500 zł! W końcu to miały być nasze rodzinne wakacje, dla podratowania zdrowia, a nie pogorszenia mojego komfortu i zdrowia psychicznego.
Rozkręciłam machinę, zadzwoniłam, a potem dwa razy pojechałam do NFZ. Okazało się, czego nie wiedziałam wcześniej i co może być dla Was przydatne:
RAZ W ROKU KAŻDY UBEZPIECZONY OBYWATEL POLSKI MOŻE UBIEGAĆ SIĘ O SANATORIUM AMBULATORYJNE. RAZ NA DWA LATA O SANATORIUM POBYTOWE.
Sanatorium ambulatoryjne, czyli śpisz i jesz gdzie chcesz za własne pieniądze, a do sanatorium przychodzisz na zabiegi za darmo. Istnieje wiele ośrodków na terenie Polski, małopolski oddział NFZ daje skierowania do Kołobrzegu i do Sarbinowa. Najlepsze jest to, że odpowiednio wcześniej składając wniosek, możesz wybrać miejsce i termin! Sanatorium pobytowe nie daje Ci wyboru – dostajesz przydział, nie masz wpływu na czas i miejsce.
Ponieważ załatwiałam to wszystko w ostatniej chwili, pozostaliśmy przy oryginalnym terminie 18 sierpień. W tym czasie wolne miejsca w sanatorium były w Kołobrzegu. Pracownik NFZ przekonał mnie do skorzystania z zabiegów, więc szybko załatwiłam skierowania od lekarza pierwszego kontaktu dla mnie i dla męża i my też dostaliśmy przepisane zabiegi (ja na kręgosłup). NFZ mnie miło zaskoczył, pracownicy byli uprzejmi, moja sprawa została załatwiona szybko i pomyślnie, a wręczając mi skierowania Pani życzyła udanego odpoczynku!
Codziennie więc z Sianożętów dojeżdżaliśmy do sanatorium MSW w Kołobrzegu (info). Budynek sanatorium stary, ale w środku odremontowany. 90% kuracjuszy to osoby w podeszłym wieku, średnio 70 lat i w górę. Panie w sanatorium, od planowania zabiegów po rehabilitantki są przemiłe. Mają niesamowite podejście do dzieci, dużo empatii i zrozumienia, że takiemu czteroletniemu brzdącowi jest ciężko wytrzymać 15 minut na leżąco, bez ruchu i to z zamkniętymi oczami. Bardzo nam pomagały – pilnowały, motywowały, zagadywały, rozśmieszały dzieci i dawały nagrody po udanym zabiegu.
Mieliśmy takie same zabiegi jak w Rabce – inhalacje solankowe i naświetlania lampami Bioptron i Sollux, w sumie trzy zabiegi dziennie dla każdego dziecka. Odpowiadam na kolejne pytanie, które często mi zadajecie – nie wiem, czy to pomaga, nie wiem, czy warto pojechać z dzieckiem do sanatorium. Wiem tylko, że Bałtyk miał 7 stopni, moje dzieci były jedynymi, które się kąpały i nie są chore. Albo to zasługa sanatorium, albo nadal ENTitis (pisałam o nim tutaj), a może kombinacja. Jestem zdania, że trzeba próbować i w jakiś sposób walczyć z uodpornieniem dzieci. I z tej perspektywy warto wybrać się do sanatorium, w lecie, podczas urlopu i połączyć przyjemne z pożytecznym.
Uwaga dla pracujących rodziców – jadąc z dzieckiem jako opiekun do sanatorium trzeba brać urlop, lekarz nie może wystawić w tym celu L-4. Taki haczyk.
Sanatorium owiane jest mgłą mitów. Nie wierz w nie. Twoje dziecko nie musi być niepełnosprawne, nieuleczalnie chore, czy umierające. Może, tak jak moje, chorować, a Ty możesz mieć tego dość. SANATORIUM JEST DLA PORATOWANIA ZDROWIA.
W Kołobrzegu nie było już żadnych przystępnych noclegów, więc wybrałam oddalone o 15 km od Kołobrzegu Sianożęty. Odpowiadam na pytanie czytelników “Napisz koniecznie co tam jest do roboty i co można robić z dziećmi”. A no nic nie ma. Sianożęty to wiocha, kilka budek z rybami, piwem, zapiekankami i pizzą, dwa duże sklepy, małe wesołe misteczko. Nam nic więcej nie trzeba, bo nade wszystko cenimy sobie spokój, ale jeśli ktoś szuka rozrywek, tutaj ich nie znajdzie.
To, co jest wspaniałego w Sianożętach to szeroka, piękna plaża, do której są łagodne zejścia. Dla dzieci ideał. Pas nadbrzeżny otoczony jest wybrukowaną ścieżką, górnolotnie nazywaną promenadą, która podzielona jest na część dla rowerzystów i spacerujących. Nie wiem ile kilometrów ma ścieżka, ale szacuję, że około 8. Dla mnie idealne miejsce na trening, a dla dzieci na jeżdżenie na hulajngach do pobliskiego Ustronia Morskiego (4 km). Mimo sezonu, plaża nigdy nie była pełna. I to są miejsca, w których ja najbardziej odpoczywam. Bez spiny.
Odkąd mam trojaczki, zawsze wybieram domki kempingowe. Mamy wtedy więcej luzu, aneks kuchenny, nie musimy przejmować się wścibskimi spojrzeniami, czy stresem, że ktoś akurat będzie miał gorszy dzień. Możemy dokazywać, jeść śniadanie w piżamach, pić kawę na tarasie i ograniczyć notoryczne uciszanie podekscytowanych dzieci. Dla mnie najlepsze rozwiązanie na wakacje. Ja jestem z tych, co cały rok śledzą trendy, chodzą w szpilkach i się malują, za to urlop spędzam w japonkach, bez makijażu, bez biżuterii i bez spiny.
W tym roku wybór padł na Ośrodek Wypoczynkowy Bosman. Opinie o nim w sieci krążą różne. My jesteśmy bardzo zadowoleni. Domek dla 6 osób jest wolnostojący (czteroosobowe są bliźniakami), ma 3 podwójne wersalki, składa się z sypialni i pokoju dziennego, w którym jest też duży stół, aneks kuchenny z dużą lodówką i radio. Domek jest drewniany, ma łazienkę z prysznicem i werandę, na której stoi duży stół. Wyposażenie obejmuje mały grill, parawan, krzesełka i koc plażowy. Właściciel w cenie zapewnia trzydaniowy obiad (zupa, drugie danie i deser w postaci owoców, czekoladki lub jogurtu na wynos). Kolejny plus dla rodzin z dziećmi – zawsze tą ciepłą zupę i tradycyjny obiad dziecko zje.
Na terenie ośrodka są dwa place zabaw – jeden starszy, drugi nowiutki. Ten nowy ma też bonus dla rodziców – 9 maszyn do ćwiczeń, można doglądając dzieci ćwiczyć sześciopak. Bosman w każdy piątek urządza ognisko, są kiełbaski, piwo i okazja do integracji. Ośrodek z jednej strony znajduje się w “centrum” Sianożętów, z drugiej jest plaża. Centrum nie przeszkadza, bo w tym miejscu jest stołówka i pomieszczenia gospodarcze Bosmana, więc nawet gdyby na ulicy było głośno – nie usłyszysz krzyków czy głośnej muzyki, za to do sklepu masz niedaleko.
Jeszcze nigdy nie mieszkałam tak blisko morza, codziennie napawaliśmy się jego szumem, który słychać było w domku. Wychodziliśmy z naszego ośrodka, przechodziliśmy przez zalesiony pas nadbrzeżny i za 20 metrów byliśmy na plaży. Dla rodziny z dziećmi to marzenie. Nie musiałam martwić się o bagaż (tysiąc rzeczy, które trzeba ze sobą zabrać na plażę), czy o to, że komuś nagle zachce się siku. Nie mówiąc już o tym, że małe nóżki bardzo bolą i nie chcą długo iść.
Z ośrodków, które polecam sprawdzić w tej lokalizacji to Collins Beach, Bursztyn, Promyczek – są blisko morza, nowe domki, duże place zabaw z wyglądu prezentują się rewelacyjnie.
Mogę już teraz powiedzieć, bo został nam jeden dzień – urlop był udany. Mieliśmy jeden brzydki dzień, nie było męczących upałów. Dzieci wydają się być w dobrym zdrowiu, trochę odpoczeliśmy, codziennie leżeliśmy na plaży, najedliśmy się gofrów i ryb. Czego więcej chcieć od wakacji? Jeśli macie jakieś pytania odnośnie sanatorium – zapraszam do kontaktu.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!