Jesteś matką. Wspaniale. Macierzyństwo to przygoda. Żoną tej przygody niestety jest ostry zapieprz, a matką chrzestną chroniczny brak czasu. Jest jednak kilka trików, jak zagonić dziecko do roboty i wyczarować trochę czasu dla siebie.
Dziecko może sobie samo upolować w lodówce coś do jedzenia. Jeśli odpowiednio wcześnie rozpoczniesz trening, może się okazać, że dziecko szybko i Tobie zrobi kawę i nawet kanapkę. Możliwe, że nie będzie się dało zrobić tej kanapce zdjęcia i zamieścić na Instagramie, w otoczeniu świeżo rosą skropionych, urwanych na łące stokrotek, ani nawet posłać Gesslerowej, żeby ze wstydu jej się loki rozprostowały, ale kto by się tam tym przejmował. Jest kawa? Jest. Jest kanapka? Jest. Jest leżenie do góry kołami? Jest. Burdel w kuchni w tym momencie wypieramy. Jakby co mokre chusteczki, ukochany gadżet każdej matki, pomogą ogarnąć i to.
Dziecko może się samo wykąpać. Nawet dwulatek może opanować trudną sztukę mycia sobie pupy. Szampon, który nie szczypie w oczy, załatwia sprawę mycia włosów, która w wielu domostwach prezentuje się jak sceny dantejskie i mrozi krew w żyłach. Dziecko samo się kąpie, a Ty w tym czasie, w zależności od pory roku, nakładasz szpachlę albo maskę. Najlepiej taką, która pomoże ukryć fakt, że nie spałaś od pięciu lat.
Dziecko naprawdę może się samo pobawić. Nic mu się nie stanie, a wręcz może stać się coś magicznego – może przestać marudzić. Jeśli w kółko kupujesz zabawki, w końcu zainwestuj w takie, które odwalą część roboty za Ciebie!
Dziecko może zrobić samo zadanie domowe. Policzmy. 8 lat szkoły podstawowej, 4 lata szkoły średniej, w najlepszym przypadku przez 12 lat swojego pięknego życia robiłaś prawie codziennie zadanie domowe. W najgorszym wypadku jeszcze, głupia, poszłaś na studia, to i nawet 17 lat mogłaś stale te zadania domowe klepać. Za jakie grzechy miałabyś teraz przechodzić to jeszcze raz (albo i kilka, jeśli Ci się zachciało większej gromadki)? Zeszyty trzeba wyraźnie podpisać imieniem i nazwiskiem dziecka i twardo trzymać się zasady, że to nie Twoje przecież, a mamusia zawsze powtarza, że nie swoich rzeczy nie należy dotykać. Możesz oczywiście posiedzieć obok dla towarzystwa, najlepiej z najnowszym numerem szmatławca, w którym podpatrzysz jak słynne małżeństwo robi z siebie błaznów w sesji rodem z Alladyna. Pocieszysz się, że nie tylko Tobie od czasu do czasu wydaje się, że dzieci odebrały Ci rozum.
Dziecko może pomagać przy praniu. Już kilkulatek skuma, że są kolory jasne i ciemne. Naukowcy co prawda podają skrajne przypadki osobników dorosłych, płci męskiej, które do później starości mają problem z tą podstawową umiejętnością. Na szczęście i przy odrobinie szczęścia, jedna różowa skarpetka wyprana z białymi, daje bolesną lekcję na całe życie. Dziecko chętnie posortuje, wciśnie odpowiedni przycisk i pomoże w rozwieszaniu. Sprawdzone info.
Dziecko może się samo ubrać. Wbij sobie matko w końcu do głowy, że tylko Tobie, jedynie Tobie i właśnie Tobie przeszkadzają getry w paski do swetra w kropki, tutu do lasu i sandały w środku zimy. Zamiast walczyć z dzieckiem, musisz zawalczyć ze swoimi ograniczonymi upodobaniami modowymi. A już przecież Koko Szanel mówiła, że modą trzeba się bawić!
Dziecko może samo posprzątać. Jeśli odpowiednio to rozegrasz, Twoje dziecko uwierzy, że odkurzanie to sport ekstremalny dla wtajemniczonych, pralka to najnowszej generacji robot, a miotła to przedłużenie ręki. Jeśli nadal nie wiesz, jak zagonić dziecko do roboty i wyczarować trochę czasu dla siebie, daj dziecku do ręki mopa. Przyjmując założenie, że nie wychodzimy z domu, zanim nie posprzątamy, nie wychodzimy z pokoju, zanim nie utorujemy sobie drogi pomiędzy złowieszczym slalomem z klocków lego i małych, ale jakże bolesnych, pierdół walających się gdzieniegdzie, nie wyciągamy kolejnej gry, jeśli ta pierwsza nie zostanie schowana i nie zakładamy piżamy, zanim nie pochowamy ciuchów właśnie zrzuconych z grzbietu, możesz spokojnie zaoszczędzić kilka godzin w tygodniu, podczas których robiłaś zwykle to, co robią wszystkie matki na świecie: zbierałaś. Od dziś niech zbiera dziecko, a Ty pijesz kawę.
Jak widać, najlepszym sposobem na to, jak zagonić dziecko do roboty i wyczarować trochę czasu dla siebie, jest głośny sprzeciw. Najwyższa pora, żeby matka powiedziała stop niewolnictwu i tak samodzielności. Dzięki temu zaoszczędzi sobie kilka godzinek, w których w końcu będzie mogła leżeć, pachnieć i malować paznokcie. A dziecko? No cóż. Podziękuje. Za jakieś 20 lat. Przy dobrych wiatrach podziękuje nawet synowa.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!