Rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką.

To jest jeden z tych postów, które bardzo proszę przekazać bezdzietnym koleżankom i kolegom, ku przestrodze, leciwym krewnym, aby odświeżyć pamięć i wszystkim matkom, często zastanawiającym się nad tym, co się stało z ich życiem? Bo ja na przykład, codziennie mam taką kilkusekundową migawkę, kiedy staram się sobie przypomnieć, jak to było kiedyś. Kiedyś, w erze przed dziećmi, kiedy byłam najbardziej na świecie zajętą osobą, dowolnie zarządzającą swoim czasem, którego nie miałam nigdy. I czasami brakuje mi rzeczy, z których istnienia kiedyś w ogóle nie zdawałam sobie sprawy. Rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką.

To są takie rzeczy, których w ogóle się nie zauważa, że się je ma, bo są oczywiste. A później się je traci, powoli, już w ciąży, coraz bardziej bliżej rozwiązania, a w końcu abrakadabra i ni ma. I to nie będzie post o tym, że nie będziesz nigdy sama w toalecie, nie zostawisz swoich ulubionych rzeczy na widoku, bo spotka je nieprzyjemny test starcia z permanentnym pisakiem, nie zjesz na widoku batonika, czy czipsów, nie wypijesz gorącej kawy. Nie pójdziesz na zakupy dla siebie. Nie uśniesz sobie za stołem, nie puścisz bąka, nie zwyzywasz kierowcy na skrzyżowaniu. Mamusia przecież nigdy tak nie robi!

Z rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką, na prowadzenie wybija się zwykłe siedzenie na czterech literach. No nie da się. Nie ma szans na gapienie się w okno, czy w lusterko, w poszukiwaniu siwego włosa, czy w telewizor, w desperackiej próbie pomocy rolnikowi w ożenku. Nie siądziesz na tyłku, bo dzieci mają radar. One po prostu odczuwają zawirowania powietrza i natychmiast, kiedy tylko spoczniesz, dziecko wyrasta tuż obok i złowieszczo rozpoczyna „maaaamo…”. I tyle by było z tego siedzenia.

Najdziwniejszą z rzeczy, których nigdy nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką, jest zrobienie czegokolwiek spontanicznie. Dzieci kochają rutynę, heloł. Nie wyjdziesz sobie spontanicznie z domu, bo przecież masz dziecko! Nie polecisz sobie spontanicznie na weekend do Paryża, bo dziecko, które wyjeżdża na choćby JEDNĄ noc, potrzebuje ciężarówki najpotrzebniejszych rzeczy, w tym przenośnych łóżeczek, gryzaczków, bujaczków, podgrzewaczy butelek, ubranek na wszystkie 6 pór roku i innych pierdół. Spontanicznie to sobie możesz iść na spacer naokoło bloku. I tutaj następuje zwrot akcji. Bo odkąd zostaniesz matką, nie zrobisz też nigdy nic zgodnie z planem! Bo dziecko ma zawsze swój plan. I nawet jak zabierzesz go do Disneylandu, co wydawałoby się spełnieniem jego marzeń, wygląda to mniej więcej tak:

rs_1024x574-170210053122-1024.drew-barrymore-olive-disney.21017

Na drugim miejscu rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką, jest dokończenie jakiejkolwiek czynności. Wszystko rozgrzebiesz, zaczniesz, dotkniesz, urąbiesz się po pachy w ziemi z ogródka, w luzowaniu kaczki, rękawiczki naciągniesz na nos nawet, żeby zdezynfekować pokoik maluszka, kiedy nagle, nie wiadomo skąd, dosięga Cię „maaaaamo”. Każdą czynność będziesz robić przynajmniej na trzy razy i ta reguła dotyczy też rzeczy bezpośrednio związanych z Twoją higieną czy życiem intymnym, jeśli wiesz co mam na myśli.  

Pośród rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką, jest też ubranie. Nie założysz już nigdy nic, co nie jest wygodne. Zupełnie na odwrót niż w czasach młodzieńczych, kiedy człowiek dla mody i wyglądu poświęcał komfort. Z oseskiem na ręce już jest trochę inaczej, bo wiadomo, że w przypadku spotkania trzeciego stopnia z glebą, obijesz ewentualnie już nie tylko swoje czółko. Zdarzyło mi się biegać po parku bez butów, bo przez przypadek wyszłam z domu w nie śmiganych, białych tenisówkach. Człowiek nie myśli, że będzie musiał się tarzać po błotku, czy puszczać w kurcgalopki za piłecką.

Jedną z rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką, jest samodzielna pobudka. NIGDY nie wstaniesz sama od siebie – albo palec włożony w oko albo podejrzana cisza albo kupa, albo płacz, może nawet być obcego dziecka w pobliżu. Bo matki też mają radar. Nazywa się radar na dzidziusia i skutecznie wyciąga z wyra i odrywa od podusi.

Nie pojedziesz na prawdziwe wakacje. Wakacje od teraz będziesz spędzać w miejscach „przyjaznych dzieciom”, w praktyce oznacza to, że w restauracji, która otwarta jest od 6 rano, królują spaghetti bolognese, parówki, naleśniki i plastikowe sztućce. Plac zabaw zajmuje więcej miejsca niż plażowe łóżka, nikt nie reaguje na fochy i kolejne wybuchy, a reszta dorosłych zamiast pić drinki, drzemać i czytać pikantne szczegóły książkowej ciąży Lewandowskich, chodzi w kółeczko po brodziku.

Odkąd zostaniesz matką, nie popatrzysz już nigdy normalnie na zegarek. Zawsze to będzie, o, już czas na drzemkę, czas na obiad, czas na witaminki, czas zagrożenia drzemką, żeby tylko nie usnął, czy w końcu, o, chwała, już 18, za chwilę 20 i fajrant! Czas z dzieckiem jest odliczany od pobudki do butli, do cyca, do wyjścia z domu, do drzemki, do kąpieli, do powrotu taty z pracy, a w końcu do spania.

Której z rzeczy, których nigdy już nie zrobisz, odkąd zostaniesz matką najbardziej mi żal? Chyba możliwości odpowiedzi „nie wiem” na zadane mi pytanie „Co robisz jutro”. Bo ja wiem! Jutro o 6 jemy kanapkę z dżemem, o 7 toczymy batalię o odcień różu na getrach, a o 15 jęczymy, że na obiad nie może być wata cukrowa. Zakład??

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!