Wyjazd bez dzieci – jak przygotować do niego partnera i siebie.

Odkąd zostałam mamą, nie zrezygnowałam z wyjazdów dla siebie, na które jadę bez dzieci (i czasami bez męża nawet). I bardzo Was do tego namawiam. Kiedy stale opiekujemy się dziećmi, taki wyjazd bez dzieci jest po prostu zbawienny. Zupełnie nowa perspektywa, przemyślenia, pomysły. No i przede wszystkim relaks. Jest to też jedna z tych okazji, kiedy można po prostu obrócić się na pięcie, popatrzeć z góry na tornado w domu, otworzyć drzwi i krzyknąć “no to pa”! W myślach dodając “a radźcie sobie tutaj sami”. I z satysfakcją trzasnąć drzwiami po drugiej stronie. A potem szybciutko uciec, żeby zdania nie zmienić.

Matki są sadystkami i nawet wtedy, kiedy mają nagrane wyjazdy, wyjścia, eventy, na które przygotowywały się czasami miesiącami, mierzyły kiecki i dopinały starannie wszystkie drobiazgi, snuły marzenia i planowały, najmniejszy sygnał jakiejkolwiek nieporadności partnera, czy niedyspozycji dzieci, jest je w stanie skłonić do pozostania w domu. A potem są wściekłe, kiedy nie dostają tego samego od partnera, który jak coś zaplanuje – robi (znam to niestety z autopsji, kiedyś byłam głupsza). Same zwykle ciągną wszystkie choroby, stękania, ząbkowania i kolki. I wiedząc, jaki to wysiłek, boją się, że nikt inny mu nie podoła. Trzeba sobie powtarzać stale – dadzą radę. A nawet jak trochę nie dadzą, to nawet lepiej. Nikt nigdy więcej nie zapyta “a co Ty robisz cały dzień, jak tak w domu siedzisz”? Takie wyjazdy dla zdrowia psychicznego są koniecznością. Rozwinęłam ten temat w tym tekście.

Polecam też pozbyć się wszelkich wyrzutów sumienia. Opiekujesz się dzieckiem 365 dni w roku, jeśli na dwa wyjedziesz, matematyka i tak jest po Twojej stronie. Należy Ci się jak psu buda! Jeśli komuś się nie podoba (zwykle mamusia przoduje w napędzaniu dylematów), nie afiszuj się. Wyjazd bez dzieci w żadnym stopniu nie umniejsza Twojej roli matki, nie powoduje, że nagle stajesz się wyrodna, a świadczy o dojrzałości i szacunku. DO SIEBIE!

Na pierwszy wyjazd bez dzieci polecam wybrać kierunki lokalne, aby być w miarę niedaleko od domu. Na początku jeździłam na przykład na deskę do Zakopanego, niewiele ponad 100 km (hahaha, to taki żarcik sytuacyjny, kto jechał kiedyś ZakoPAnką, ten wie, że słowo szybko nijak tu nie pasuje). Bliska odległość daje pewien komfort – świadomość, że “w razie W” można szybko wrócić. Dalsze wyjazdy polecam dopiero po wypróbowaniu tych bliższych i krótszych w czasie. Warto zacząć od jednego dnia, potem dnia i nocy, weekendu, itd. Z każdym wyjazdem u mnie było lepiej.

Kiedy wyjeżdżasz z domu, najlepiej założyć, że mąż/partner/konkubent nie wie dokładnie gdzie jest kuchnia, a na pytanie ile dzieci mają lat, najczęściej odpowie “yyyy… no… małe są”. Nie ma więc co liczyć, że wie jak przygotować mleko, czy kaszkę dla dziecka, ani jaki jest plan lekcji i zajęć dodatkowych. Od razu zaznaczam, że SĄ WYJĄTKI. Bywają mężczyźni, którzy rewelacyjnie sobie radzą, żonglują nawet i niejednym potomkiem, lekcje odrabiają, robią zdrowe obiadki, znają drogę do przedszkola, umieją włączyć pralkę i nawet mopa się nie boją. Niestety, są gatunkiem dość rzadko występującym, więc czytaj dalej.

Plan, który zostawiam poniżej świetnie sprawdzi się również w przypadku, kiedy wyjeżdżacie razem, a z dziećmi zostaje babcia, teściowa, czy opiekunka, które co prawda nie założą dziecku pasków do kropek i wiedzą jak zrobić jajecznicę, ale jednak nie mieszkają w Twoim domu i nie znają przyzwyczajeń dziecka. Plan sprawi, że osoby, które zajmują się dzieckiem, będą miały ułatwione zadanie i poczują się na starcie pewniejsze i przygotowane, a Ty zapewnisz sobie spokój od konieczności ciągłej gotowości i odbierania co chwilkę telefonu z pytaniami “gdzie są śliniaczki”???

Kiedy wyjeżdżam z domu, zostawiam instrukcję obsługi. Bardzo szczegółową. Każdy dzień wnikliwie analizuję i zostawiam wskazówki, przydatne na każdą okoliczność. W tym planie jest rozpiska każdego dnia, kiedy mnie nie ma. Proponuję menu na każdy posiłek, zestaw rozrywek, lekarstwa, które dzieci biorą, oraz gotowe zestawy ubrań na każdy dzień, zakładając opcję zmiany pogody. Lepiej założyć, że nie wie, gdzie leżą leki na gorączkę, niż potem co piętnaście minut odbierać telefon.

Ciuchy.

Sprawdzam pogodę i zostawiam zestaw ciuchów po domu, na wyjście, na każdą pogodę i torbę z zapasowymi ubraniami do zabrania ze sobą. Ciuchy zostawiam opisane karteczkami. Zestaw jest kompletny – od majtek, po spinki do włosów i kurtkę.

Menu.

Wieszam na lodówce. Jeśli wyjeżdżam na dłużej, stawiam na potrawy, które można zamrozić, a potem szybko odgrzać. Wszelkie zupy, gulasze, sos bolognese, pierogi. Jeśli nie ma mnie tylko dwa dni zostawiam np. gar zupy i gar spaghetti. To bardzo łatwy sposób i sprawdza się za każdym razem! Na każdy dzień zostawiam dokładną rozpiskę 3 posiłków wraz z instrukcją obsługi jak je przygotować i produktami, które będą potrzebne (np. makaron do spaghetti, grzanki do zupy) w widocznym miejscu. Jeśli wyjeżdżasz na dłużej, opisz też produkty w zamrażalce. Ty wiesz co tam jest, ale ktoś inny może mieć problem z rozpoznaniem.

Zdrowie.

Lekarstwa zostawiam w widocznym miejscu i instrukcją, kiedy je podać. Zwykle wieszam ją na lodówce. Zostawiam też numer do lekarza pierwszego kontaktu, a kiedyś pediatry, który w razie czego pomoże rozwiać wątpliwości. Bywało, że kiedy z dziećmi zostały babcie, trzeba było wzywać lekarza na wizytę domową. O ile wizytę zorganizowałam, tak ciężko było mi telefonicznie opisywać objawy dziecka, którego nie widziałam ponad 30 godzin.

Rozrywki.

Zwykle ułatwiam sprawę i zostawiam na widoku karnet do kulek, nowe książeczki z naklejkami dla dzieci, które kupią mężowi pół godzinki czasu, nową zabawkę schowaną po urodzinach lub świętach, typu pudło piasku kinetycznego lub zestaw ciastoliny. Podpowiadam, gdzie można pójść. Te opcje też zapisuję w planie. Przydadzą się na czarną godzinę.

Pomoc.

Jeśli mam opcje, umawiam znajomych, którzy mogą wpaść w odwiedziny dla towarzystwa i dodatkowej rozrywki. Zawsze też coś pomogą i w razie trudnych przejść, dadzą trochę czasu na ogarnięcie siebie, domu, czy obiadu. Można też poprosić nianię czy teściową, żeby choć na chwilę wpadła, wszystko zależy od dostępności i pomysłu. No i oczywiście od tego, czy delikwent sobie takiej pomocy życzy.

Uff, to chyba wszystko. Wkrótce znowu wyjeżdżam na weekend nad morze, więc zabieram się za planowanie. Polecam każdemu rodzicowi taki reset. Jeśli odpowiednio się do niego przygotujesz, może uda Ci się odpocząć, zamiast co 3 minuty dzwonić do dzieci. Bo nr 1 zasadą na wyjazd bez dzieci jest luz. Na pewno sobie poradzą. Nikt nie jest niezastąpiony, a taki wyjazd to świetne doświadczenie. Dla domowników – żeby docenili Twoją codzienną pracę, a dla Ciebie, aby docenić codzienność, której nagle, choćby zwykle przytłaczała, zaczyna bardzo szybko, bardzo brakować.

Powodzenia!

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!