Mieć taką pewność, o którą wszystkim nam chodzi.

Jestem matką i chcę, czasami, w środku nocy, już mieć taką pewność, o którą wszystkim nam chodzi.

Byłam ostatnio na czterdziestce prawdopodobnie najserdeczniejszego człowieka, jakiego znam. Takiego kolegi, który wcale nie był grzecznym chłopcem, który miał okres w życiu, kiedy uważano go za „złe towarzystwo”, kiedy bali się go rodzice jego kumpli, a oni sami mówili, że ostro przeginał. Miał w życiu i problemy zdrowotne i kilka kryzysów, w tym chyba największy – próbował odnaleźć nigdy nie poznanych biologicznych rodziców, niestety nie chcieli mieć z nim nic wspólnego.

Na tej czterdziestce, w jego pięknym domu w nadmorskim kurorcie, przy blasku zachodzącego nad oceanem słońca, zebrała się pełna chata znajomych, sięgających aż podstawówki. Zebrała się też cudowna, ciepła, pełna rodzina, kochający rodzice, bracia, siostry, ich dzieci, partnerzy. Wspaniała impreza podsumowująca połowę, było nie było, życia. Pełnego życia, które mogłoby być materiałem na wciągającą książkę i świetny film.

Stałam sobie zamyślona, słuchałam taty i mamy, którzy wzruszeni, ale i rozbawieni, opowiadali różne anegdoty o swoim „ancymonku”. Żartowali, że dostarczył im przeżyć za co najmniej dwoje dzieci. I na koniec oboje powiedzieli, że cieszą się, że wyrósł na takiego wspaniałego człowieka, że są z niego bardzo dumni, że gratulują życia, którego dowodem jest pełny dom przyjaciół i jego ogromny, serdeczny uśmiech. Rozległy się brawa, a ja poczułam, oprócz euforii spowodowanej tym szczególnym dniem, zazdrość.

Jakże bym chciała, na jeden moment, znaleźć się na czterdziestce moich dzieci i z kieliszkiem szampana w ręce móc powiedzieć takie słowa! To nie chodzi o to, że chciałabym coś przyspieszyć, że nie mogę się doczekać, aż moje dzieci wyfruną z gniazda, aż odzyskam wolność. Nie chodzi o to, że jestem zmęczona małymi dziećmi i problemami, które jako matka przeżywam. Cieszę się i przyjmuję z otwartymi ramionami każdy nowy dzień, każdy nowy etap życia dzieci. Chciałabym jednak, jak w tej piosence*, móc sobie zanucić pod nosem „Ona już ma, już ma taką pewność, o którą wszystkim wam chodzi, zasypia bez żadnych proszków, wino w lodówce się chłodzi”.

Wiem, że troska o dzieci nigdy się nie kończy. Wiem, że martwić się o ich los przestanę w dniu, kiedy zamknę oczy na zawsze. Kiedy obserwuję moją Babcię, zdaję sobie sprawę z tego, że troska o dzieci z czasem tylko rośnie, bo powiększa się zwykle o wnuki, prawnuki. Problemy się zmieniają i te małe zamieniają się w większe. Chciałabym jednak odetchnąć i mieć taką pewność, o którą wszystkim nam chodzi. Nam, matkom, nam, rodzicom. Odetchnąć i móc przyznać „są szczęśliwe”. Wyrosły na dobrych ludzi, nie przegrały życia.

Nie mam żadnych planów w stosunku do moich dzieci, żyję obecnie w kraju, w którym oceny i studia nie są najważniejsze, ważne jest chodzenie do pracy z przyjemnością. Nie zakładam, że moje dzieci założą rodziny i zdobędą „porządne zawody”, będą opływać w luksusie i zawojują świat. Dla mnie ważne jest życie w zgodzie z sobą, bo innych nigdy nie zadowolisz. I o to szczęście, zgodne z ich definicją, będę walczyć, wspierać na każdym kroku. I to szczęście najbardziej chciałabym potrafić im podarować.

Chciałabym móc spokojnie przyjąć błędy, które popełnią moje dzieci. Zaakceptować ich wybory. Umieć patrzeć długodystansowo. A przede wszystkim mieć taką pewność, o którą wszystkim nam chodzi, że dobrze wykonałam swoje najważniejsze zadanie.

Spędza mi to często sen z powiek. Budzę się czasem, patrzę na te buźki rumiane i chcę wykrzyczeć to, czego powiedzieć się nie da. Dałabym rękę, nerkę, całe życie za nich i dla nich. A jednak często brakuje pomysłu, cierpliwości, dobrej chwili, jest słowo o jedno za dużo, ton o jeden za wysoko, brew podniesiona o jedną sekundę za szybko. Człowiek jest ułomny, matka również, wystawiana ciągle na próby, bije głową w mur i ta świadomość, wżerająca się w mózg, że przecież nie ma ucieczki, nie ma dnia wolnego, nie ma taryfy ulgowej, a te małe problemy już w krótce zastąpią prawdziwe dylematy, będzie gorzej. Ta ogromna odpowiedzialność i analiza, czy to, co dziś robię, będzie miało na nich aż taki wpływ? Czy błędy, które popełnię, będzie się dało naprawić? Czy robię to dobrze?

W każdym domu są jakieś problemy. W jednym alkohol, w drugim nieobecni rodzice harujący na dobrobyt, w trzecim zdrada, w czwartym niepełnosprawność, w piątym tylko jeden rodzic, w szóstym brak pieniędzy, w siódmym mieszkanie w ciasnym M u teściów na garnuszku, w ósmym niezgoda rodziców, w dziewiątym przemoc, w dziesiątym bezrobocie, w jedenastym rozwód, w dwunastym… Można wymieniać bez końca.

Każdy z nas pochodzi z domu, w którym „coś” było, bo takie jest życie, bywa mało kolorowe. Jedni mieli fajnych rodziców, inni surowych, wymagających, nieobecnych, dbających o ciepły dom, kochających, rozwiedzionych. Każdy z nas w swoim życiu przeszedł różne zakręty i burze. Wyszliśmy z nich nieraz cało, z bagażem doświadczeń, czasami z blizną na sercu i wiecznie niezagojonymi ranami. Tego chyba się nie da uniknąć.

Pozostaje wierzyć, że kiedyś spotka nas taki zaszczyt, że na czterdziestce własnego dziecka, ze łzami w oczach, migną nam te wszystkie dobre i złe dni, to spanie na podłodze w dziecięcym pokoiku, te napady złości w miejscach publicznych, te wywiadówki, to gryzienie paznokci na maturze, to stanie pod drzwiami gabinetu lekarskiego, to czekanie po nocy, aż wrócą cało do domu, to złamane serce, kiedy im ktoś złamie, te kciuki trzymane, te łzy wzruszenia, to bicie głową w ścianę z niemocy, te tańce na weselach, te rączki wnuków zaciskające się na naszych pomarszczonych dłoniach i powiemy: „wyrosłeś na dobrego człowieka”. I wzniesiemy toast, również za siebie.

Chcę, czasami, w środku nocy, już mieć taką pewność, o którą wszystkim nam chodzi.  

*Agnieszka Osiecka „Czy te oczy mogą kłamać”.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!