To tylko chwila, a życie to zlepek chwil.

Nie jestem przesadnie sentymentalna, nie wracam często do przeszłości, nie rozkładam tego, co już było, na czynniki pierwsze. Zakładałam zawsze, że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, a życie dzieje się teraz.

Patrząc jednak na moje dzieci, na to, jak się zmieniają, czasami przypominam sobie, że niektórych chwil już nie pamiętam tak dokładnie. Pierwszych kroczków, pierwszego uśmiechu, pierwszego mama. Wracam do zdjęć, do filmików, do wpisów w dzienniku, do wspomnień.

Przyznaję, że jestem winna zaniedbania. Po prostu ciągle brakuje mi czasu na uporządkowanie naszych wspomnień. I to będzie moje postanowienie na kilka najbliższych miesięcy. Robię miliony ujęć, które chciałabym w końcu na bieżąco katalogować, wybierać najlepsze i odkładać na półeczkę nie tylko pamięci. A potem sięgać po nie i przypominać sobie to, jacy byliśmy kiedyś przez co staliśmy się sobą dzisiaj. To nasz droga, nasze życie. Te chwile uciekają, zapominamy. Łatwiej pamiętać nieszczęścia, niż miliony dobrych chwil, z których składa się życie.

Chcę Was zainspirować do uporządkowania tych miłych momentów życia. A jaką frajdę na Święta możecie sprawić babci, tacie, przyjaciółce, darując piękne wspomnienie wspólnych chwil! Taki prezent wart jest tysiąca słów, a przecież to tylko chwila (no chyba, że tak jak ja, nie robiliście tego od 1997 roku, wtedy może to zająć trochę dłużej). Zróbcie sobie prezent do którego będziecie stale wracać.

Zobaczcie ten film. Zapraszam do kawałka naszego życia, bez filtra, bez drogich stylówek, nawet z garnkami w zlewie i zaśmieconą podłogą. Takie było nasze życie w 2016, dokładnie takie. Byliśmy razem, a w naszym domu panował wesoły rozgardiasz. Nie udawało się całej piątki ustawić do zdjęcia, były foszki i niczego nie udawało się dopiąć na ostatni guzik. To wszystko jednak nie było dla nas nigdy priorytetem. Dopóki jest bliskość, nic innego się nie liczy.

Życzę i Wam wyczarowania takich wspomnień i zamiast bezproduktywnego pilotesu i sofingu, kilku minut poświęconych na ułożenie przeszłości w stosik dobrych chwil.

Za zdjęcia dziękuję Dagmarze Godleś, fotografce i mojej czytelniczce, która spędziła z nami jeden miły, grudniowy dzień (Daga w okolicach południa spytała, czy u nas zawsze jest taki hałas 🙂 ). Dziękujemy za wspaniały prezent!  

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!