10 rzeczy, które zrób w weekend, aby mieć spokój w tygodniu.

Nie ma dnia, żeby ktoś mnie nie pytał o radę jak sobie radzę z trójką dzieci, domem na głowie i popularnym blogiem, który stał się pracą. Od czasu do czasu napiszę więc o tym tekst. Taką małą ściągę do zastosowania od zaraz, która może nie zawiera recepty na ogarnięcie życia, ale kilka luźnych podpowiedzi. Jeśli coś sprawdza się w moim domu, gdzie jest trójka dzieci, mąż pracuje od 7 do 19, możliwe, że sprawdzi się też u Ciebie. Zaczynam od czegoś, co w sumie odkryłam może jakieś dwa lata temu i strasznie żałuję, że dopiero tak późno! Chodzi mi o plan weekendu. I nie mówię tutaj o rozrywkach, ale o planie rzeczy to zrobienia. Opiszę 10 rzeczy, które zrób w weekend, aby mieć spokój w tygodniu. Tak, widzę już tą uniesioną brew, bo przecież weekend jest od odpoczynku, a nie pracy, prawda? W weekend to się czas spędza z rodziną, a nie na robotach domowych. W końcu kiedyś trzeba złapać oddech, prawda?

Zgoda. Jest tak i ja jestem orędowniczką weekendowego odpoczynku, luzu i robienia czegoś ekscytującego, co potem wspomina się z wypiekami na twarzy. Weekend jest od powolnego kosztowania życia. Wszystko prawda. Ale te 10 rzeczy, które zrób w weekend, aby mieć spokój w tygodniu to lista banalnie prostych czynności, których wykonanie nie zajmie Ci długo, a które bardzo ułatwią Ci życie w tygodniu.

Zaczęłam to stosować, kiedy moje listy rzeczy do zrobienia nigdy się nie kończyły, przygnębiał mnie wszechobecny bałagan, a po miłym weekendzie powrót do rzeczywistości był koszmarem, który zaczynałam od tyłu, z zaległościami i dylematem w co teraz włożyć ręce. I tak w poniedziałek rano byłam zdenerwowana, spóźniona i wiecznie w tyle za życiem, które wcale nie czekało, aż wypiję kolejną kawę i w końcu się obudzę.

Jestem mistrzynią autorefleksji i w tym wypadku wpadłam na rozwiązanie zwyczajnie analizując swoje życie i zadając sobie kilka pytań. Na przykład co mnie najbardziej wkurza w moim życiu i co mogę zrobić, żeby to naprawić. Okazało się, że najbardziej denerwuje mnie ogrom obowiązków i lista spraw, nad którymi nie potrafię zapanować. Wpędzało mnie to w wyrzuty sumienia, w stylu ja tu siedzę, a tam coś czeka. Kiedyś uważałam, że cały tydzień trzeba napchać maksymalnie, a w weekend odpoczywać, jednak moje myślenie się zmieniło i teraz rozkładam różne czynności, żeby zwyczajnie nie paść na pysk. Lubię spędzać czas na lenistwie, które jednak przeplatam produktywnymi chwilami, które pomagają mi w ogarnięciu naszej dużej rodziny. Dzięki temu, że panuję jakoś nad chaosem, mam więcej czasu i spokoju. Porządek w obowiązkach pozwala mi w pełni cieszyć się czasem z rodziną. Nawet jeśli wykorzystujemy go na beztroską zabawę i nicnierobienie. I choć uwielbiam spontaniczność, z dużą rodziną, ogromem obowiązków i małą ilością czasu słabo się to sprawdza. Spontanicznie pranie jakoś robić się nie chciało! Cholera.

Oto moja subiektywna lista. Mam nadzieję, że i Tobie pomoże. A jeśli masz swoje „life hacks” to nie bądź sęp i się podziel!

1. Żarcie.

Usiądź z kartką papieru i zapisz menu od poniedziałku do piątku. Menu powieś w widocznym miejscu. Zerknij do lodówki i szafki z zapasami i zapisz na kartce wszystko to, co jest Ci potrzebne. Zrób zakupy. Zawsze polecam zakupy on-line, z których sama korzystam. Zamówienie zwykle robię w tak zwanym międzyczasie, kiedy dzieci oglądają bajkę, są z tatą na placu zabaw albo kiedy wieczorem siadam przed telewizorem.

W trakcie rozpakowywania zakupów sprawdzam daty ważności i menu. Rzeczy, które będę wykorzystywać dopiero pod koniec tygodnia, od razu mrożę, żeby się nie zepsuły, np. mięso. Produkty z krótką datą przydatności do spożycia ustawiam na widoku.

W niedzielę mam zawsze w domu produkty na kolejnych 5 śniadań, drugich śniadań, obiadów, podwieczorków i kolacji. Większość dań w tygodniu robię na dwa dni. Wykorzystuję planowane resztki, np. ziemniaki z obiadu we wtorek posłużą do zrobienia kopytek do sosu z mięsem na środową kolację i na słodko z odrobiną cukru i śmietany na podwieczorek w czwartek. Zupy modyfikuję – na przykład w jeden dzień jemy pomidorową z ryżem, w drugi z makaronem. W jeden dzień brokułową z groszkiem ptysiowym, w drugi z grzankami. Zawsze to niby to samo, a jednak co innego. Jeśli zrobisz podwójny obiad w sobotę i podwójną kolację w niedzielę, masz jedzenie na dwa pierwsze dni tygodnia z głowy.

Nie przejmuj się, jeśli uważasz, że coś, co kupisz w sobotę, będzie w środę nieświeże. Jeśli wolisz, możesz zostawić kilka rzeczy (np. chleb i mleko) i kupić go w osiedlowym sklepie w środku tygodnia. Wyskoczenie po chleb i tak zajmie Ci dużo mniej czasu niż wielkie zakupy. Chociaż ja i tego staram się unikać. Chleb można zamrozić.

Przyznam, że w tygodniu robię potrawy proste, szybkie i mało wyszukane, te z rodzaju ulubionych, które wiem, że zostaną zjedzone. Nie chcę po prostu siłować się z przekonywaniem bandy kilkulatków do spróbowania czegoś nowego i nie mam czasu na robienie kolejnego posiłku. Nie mam też czasu na kreowanie potraw rodem z Master Chefa. W weekend natomiast chętniej eksperymentuję. Jedną z moich żelaznych reguł jest domowy deser na weekend. Jeśli dobrze to rozegrasz, zrobisz dużą blachę ciasta, którego resztki posłużą na drugie śniadanie w poniedziałek.

Stawiam też na bardzo proste śniadania – płatki kukurydziane, owsianka, tost. Mogę te rzeczy kupić wcześniej, a ich przygotowanie nie zajmuje dużo czasu. W tygodniu nie ma u nas w domu szans na wymyślane kanapki, czy też jajka na pięć różnych sposobów. Takie cuda tylko w weekend.

2. Gary.

Przy okazji żarcia: choćby się waliło, w niedzielę wieczorem zawsze opróżniam zlew i doprowadzam kuchnię do porządku. Nie ma nic gorszego od poniedziałkowego poranka, który rozpoczyna się pełnym śmierdzących garów zlewem. Fuj.

3. Pranie.

Moja totalna zmora, odkąd zostałam mamą. Przy dużej rodzinie pranie nigdy się nie kończy. Bo jak już się skończy, to zaczyna się składanie. A jak uporasz się ze składaniem, to jeszcze musisz poroznosić wszystko w pięć różnych miejsc. Że też nie wspomnę o prasowaniu. W weekend piorę na potęgę. Po pierwsze dlatego, że mam więcej czasu, po drugie dlatego, że jestem zwyczajnie cwana i wykorzystuję tanią siłę roboczą i małe rączki do pomocy. Sortowanie bielizny, przerzucanie ciuchów na lewą stronę, wieszanie na sznurku, to są obowiązki, którymi można obarczyć kilkulatka. Składam też wtedy, kiedy się da, na przykład przy okazji oglądania filmu. Mam mały system – pranie ściągam ze sznurka, potem sortuję na rzeczy do prasowania i te, których prasować nie trzeba. Te gotowe do założenia wszyscy po kolei roznoszą do swoich szafek. Prasowanie też staram się ogarnąć przy filmie czy pogaduchach. Niby to długo nie zajmuje, a jednak robi ogromną różnicę, kiedy w poniedziałek wita mnie tylko jedno pranie z niedzieli, a nie trzy kosze, które automatycznie psują mi humor.

4. Ubranie.

W weekend wybieram mniej więcej ciuchy do założenia na cały tydzień. Nie jest to bardzo skomplikowane, a znacznie ułatwia życie. Robię to czasami z dziećmi, a przynajmniej z tym, które rano najczęściej grymasi. Ciuchy wieszam na wieszaku w komplecie – dół i góra. Sprawdzam, czy coś nie wymaga naprawy, czy gdzieś nie urwał się guzik.

5. Plan. 

Przeanalizuj nadchodzący tydzień. Zebranie w szkole? Planowane nadgodziny w pracy? Przegląd samochodu? Wizyta z dzieckiem u dentysty? Kinderbal? Spotkanie z rodziną? Wolny wieczór? Zaplanuj kto i kiedy czym się zajmie, ustaw w telefonie przypomnienia, plan tygodnia uwzględnij też w menu. Jeśli w domu będziesz później niż zwykle, możesz w ten dzień zaplanować obiad z dnia poprzedniego. Sprawdź, czy nie zalegasz z książkami do biblioteki, rachunkami do zapłacenia itp. Jeśli znajdziesz chwilę, przygotuj książki do biblioteki (również wciągam w to dzieci), zapłać rachunki, przygotuj ciuchy do pralni chemicznej i buty do oddania w sprawne ręce szewca.

6. Priorytety.

Nie uda Ci się na pewno zrobić wszystkiego, więc spokojnie w weekend, kiedy masz więcej czasu przeanalizuj na chłodno swoje priorytety. Co musisz zrobić w tym tygodniu, co możesz, a co chcesz. Podzielenie swojej listy na takie trzy mniejsze sprawi, że lepiej zaplanujesz swój czas.

7. Bądź do przodu.

W weekend zrób chociaż jedną z rzeczy, która wisi na Twojej liście. Skoś trawnik, kiedy dzieci bawią się akurat na zewnątrz. Sprawdź zawartość szafy i pozbądź się rzeczy, których już nie nosisz, albo tych, z których wyrosły Twoje dzieci. Postaw na wielozadaniowość. Idąc na zakupy oddaj samochód do myjni, ciuchy do pralni chemicznej, podetnij dziecku włosy i wyślij na poczcie list. W trakcie jednej wycieczki załatwisz kilka spraw, którymi potem nie będziesz się przejmować w tygodniu. Oczywiście nie każde centrum handlowe posiada dobrego (i taniego) fryzjera, szewca, pralnię chemiczną, aptekę, myjnię samochodową i okienko pocztowe otwarte w sobotę. Na szczęście jest ich coraz więcej.

8. Napraw.

Jeśli coś się w domu zepsuje, zwykle czeka na swoją kolej do naprawienia kiedyś, z tym, że to kiedyś nigdy nie nadchodzi i jeśli w domu zajmuje się tym facet nie trzeba mu co tydzień przez rok przypominać! Nie znoszę tego, bo wydaje mi się, że stale coś dochodzi do listy gratów, które stały się bezużyteczne i nas osaczają. W weekend jest dobry czas, żeby się tym zająć. Mamy na lodówce listę rzeczy, które wymagają uwagi. Kiedy tylko znajdujemy chwilę, staramy się je po kolei odhaczać. To może być żarówka do wymiany, kapiący kran lub urwana szafka. Warto też wciągnąć w te naprawy dzieci, ucząc je szacunku do pracy, rzeczy i pieniędzy.

9. Zadbaj o siebie. 

W weekend jest czas na chwilę z książką, gorącą kąpiel i maskę na co tylko się da. Powiem w sekrecie, choć mąż mnie za to pewnie zabije, że i on daje się wciągnąć w różne pielęgnacyjne zabiegi. Na rynku są już maski dla Panów. Tłumaczę sobie to tak, że skoro nie chcę, żeby mnie widział z czymś w kolorze kupy niemowlaka na twarzy, róbmy z siebie oboje straszydła. W kupie raźniej. Dosłownie.

W weekend staraj się znaleźć czas na chwilę dla zdrowia. Bez wymówek. Na plac zabaw może iść jeden tylko rodzic, wystarczy jeden przy rytuale kąpieli, czy usypiania, a drugi może w tym czasie godzinę zająć się sportem. Można też wcześniej wstać. U nas to się sprawdza.

10. Ładuj baterie.

Podobno nie da się wyspać na czas, ale ja w to za bardzo nie wierzę. Jedyny dzień w tygodniu, niedzielę, mam na to, żeby się wyspać i poleniuchować. Stosujemy system zmianowy – raz do dzieci wstaje tata, raz mama. I w ten dzień zwykle jemy śniadanie w piżamach. Pozwalamy sobie na luksus poranka bez planu.

W weekend też staram się zawsze spotkać z rodziną lub/i znajomymi, nawet jeśli tylko na placu zabaw (i tak przecież zwykle tam idę), lub na szybką kawę (może być i nawet jako przerwa w zakupach). To bardzo ważne, żeby dbać o związki. Tydzień za tygodniem mija, a my, ciągle w biegu, często nie mamy czasu, aby spytać jak się ktoś miewa.

W każdy weekend staramy się naszej rodzinie zapewnić rozrywkę i zrobienie czegoś nowego. Może to być coś bardzo banalnego, jak park, w którym jeszcze nie byliśmy, albo nowa potrawa, której nie jedliśmy. Dzięki temu mamy miłe wspomnienia i łatwiej jest nam wpaść w kierat nowego tygodnia.

Nie wiem, czy ta lista Ci pomoże. Mnie ułatwia życie. Powodzenia.

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!