Dlaczego nikt mi nie powiedział?

Wiem, że teraz jest moda na pisanie słodkich postów o tym, jakie to rodzicielstwo jest wspaniałe. Niestety, jeśli jesteś na etapie lukru i słodkich małych stópek, to dziś nie o tym. Dzisiaj pytam dlaczego nikt mi nie powiedział co to naprawdę znaczy być rodzicem?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że owszem, będę mogła do woli rozkoszować się tymi słodkimi małymi stópkami, ale będzie to zwykle o 4 nad ranem, w sobotni poranek, a te nóżki małe znajdą się na mojej twarzy, tudzież będą równie słodko kopać mnie w sam środek brzucha?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że odkąd moje dziecko nauczy się przemieszczać, będzie towarzyszyło mi wszędzie? Wyjścia do toalety i pod prysznic staną się stand-upem, w którym ja gram główną rolę, a dziecko jest widzem. Ocenia każdy krok, odgłos i poziom zapewnianej mu rozrywki. W zależności od starań i wyniku, nawet bije brawo.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że odkąd nauczy się komunikować, wszystkie swoje zdania dziecko rozpocznie od słowa mama? Do tego stopnia, że będą dni, kiedy zanim odpowiem na tysięczne Mammoooo, pod nosem zaklnę, bezgłośnie spytam “czego do cholery”, a dopiero potem powiem „tak kochanie”.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że nigdy więcej nie wstanę na dźwięk budzika? Będzie mnie za to, grubo przed świtem, budził cichy, przerażający głosik (poprzedzony stukaniem w środek powieki) z pytaniem “cy mamy klej”?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że będę codziennie zapraszana na koncerty i recitale, na których karykatury Myszki Miki i Elsy będą wyśpiewywać pół zwrotki jedynej w całości znanej sobie piosenki? Niestety, cały rok ta piosenka będzie kolędą.  

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że mój samochód stanie się magazynem pustych butelek i w połowie nadgryzionych bananów? Z okruszków w fotelikach będzie można sklecić zupełnie nowe ciasto, a chłopaki na myjni każą za każdym razem dopłacać.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że ponownie zaprzyjaźnię się z Fasolkami i Majką Jeżowską? Odkryję, że niektóre bajki są seksistowskie, rasistowskie, niepoprawne politycznie i zwyczajnie głupie. Co nie przeszkodzi mi w słuchaniu ich w kółko, nawet pół godziny po tym jak dzieci opuszczą samochód.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że z każdych zakupów wrócę z czymś dla dziecka? Nawet jeśli pójdę na stację benzynową po zapałki, do domu przyciągnę lizaka i kolorowankę.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że istnieje 365 odcieni różu i rzeczy w tym kolorze nigdy nie jest za dużo?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że wraz z nadejściem dzieci wszyscy moi znajomi zamienią się w tatę Antka, mamę Julki, ewentualnie ciocię Agę?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że nigdy więcej nie wyjdę z domu bez czekania 25 minut na wybór największego pluszaka, czterech książek, złamanej różowej kredki, tamburynu, peleryny i plastikowej korony. Wszystko to w celu umilenia pięciominutowego wypadu do sklepu?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że moje marzenia staną się proste i przez kilka pierwszych lat będą ograniczać się do 6 godzin nieprzerwanego snu?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że NIE może być doskonałą odpowiedzią na każde pytanie, nawet “jak masz na imię kochanie”?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że przez wiele lat na próżno się kształciłam? Nadal nie wiem jak robi sarenka! Ani żyrafa! A jeż?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że moim największym idolem stanie się wynalazca mokrych chusteczek? Dlaczego nie dostał Nobla za wybitne zasługi dla ludzkości pozostanie dla mnie niewyjaśnioną zagadką.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że nigdy nie będę mogła skończyć absolutnie żadnej czynności bez przerywania i zaczynania jej ponownie trzydzieści razy?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że będę zadowolona z randek w domu, przed telewizorem i w piżamie, które zakończą się o 21 głośnym chrapaniem?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że do kąpieli dziecka będą mi potrzebne gogle i stój kąpielowy? Nagle się okaże, że w małej, domowej wannie, można wytworzyć metrową falę i zalać nią całe mieszkanie.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że będę bez mrugnięcia okiem i bez odruchu wymiotnego operować między zielonymi glutami, resztkami jedzenia zaschniętego bóg-wie-kiedy, kupą i wymiotami? Słowo kupa na stałe zresztą wejdzie do mojego słownika. Będą dni, że stanie się tematem każdej rozmowy i szeroko dyskutowanym słowem-klucz.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że hasło “dobranoc, śpij dobrze” automatycznie uruchamia pragnienie, głód, pełny pęcherz, obawę przed lwem w szafie, konieczność przytulenia misia, który został w przedszkolu i niepohamowaną potrzebę kulturalnych rozrywek?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że odpuszczę wiele rzeczy, które kiedyś wydawały mi się absolutnie niemożliwe?  Na przykład własne łóżko. Odkładanie dziecka, które w nocy „psysło się psytulić” okaże się ryzykownym interesem. Bardziej będzie mi się opłacało wymknąć cichaczem i niepostrzeżenie wynieść się na noc do dziecięcego pokoiku.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że cierpliwość to umiejętność, którą się nabywa, jednak nigdy w ilościach zadowalających i wystarczających choćby na jedno popołudnie?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że posiadając dzieci odbywa się szkolenie agenta FBI? Umiejętność negocjacji, wykrywanie zagrożeń milczącej ciszy, lawirowanie wśród niebezpiecznych zasadzek z lego, skradanie się, odwracanie uwagi, udawanie dowolnych osób i zwierząt, opatrywanie ran, w końcu umiejętności zwiadowcze, staną się moją codziennością.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że będę bała się ciszy? Najbardziej tej o 17, w samochodzie, daleko od domu?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że czas z dzieckiem inaczej płynie? Bawisz się sześć godzin, patrzysz na zegarek a tu minęło 15 minut.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że słowo „wykończony” posiada wymiar, w którym ściągnięcie butów i doczołganie się do łóżka wydaje się nadludzkim wysiłkiem?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że bycie rodzicem jest takie kontrowersyjne? Temperatura +10 stopni to temat na niejedną zmieniającą losy świata debatę o wyższości ubierania czapeczki nad jej brakiem. Słoiczki, żłobek, karmienie piersią, smoczek. Roztrząsanie tych problemów stanie się tematem każdej niemal dorosłej rozmowy.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że dziecko może w jednym momencie być słodkim aniołeczkiem, w następnym groźnym terrorystą, by skończyć jako lamentujący męczykicha? To wszystko dlatego, że kanapka została pokrojona w trójkąty, a nie w kwadraty.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że jako rodzic biorę udział w międzynarodowym projekcie mającym udowodnić, że życie bez snu jest możliwe?

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że stanę się mistrzem zaopatrzenia i logistyki? W torebce, samochodzie, czy plecaku zamieszkają praktyczne gadżety na każdą ewentualność, niekontrolowany wybuch nudy, toaletowe wpadki i nagły głód. Lodówka przestanie straszyć pustkami, a w dowolnym miejscu na świecie bezbłędnie, instynktownie, odnajdę toaletę.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że o moim dziecku najwięcej wiedzą obcy ludzie i nie zawahają się poinformować mnie o swoich dylematach? Na szczęście zrobią to w bardzo miły sposób, uprzedzając wcześniej, że to w sumie nie ich sprawa i nie chcą się wtrącać, ALE.

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że bycie rodzicem jest szalone, przerażające, wykańczające? I mimo wszystkich zmartwień, przepełnionych pieluch, nieprzespanych nocy, zasmarkanych nosów, buntów dwulatka, lamentów i wybuchów, gdybym miała jeszcze raz wybór, nie zawahałabym się przeżyć tego jeszcze raz, bo to najlepsze, co w życiu mi się przydarzyło. 

 

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!