Na wakacjach dzieci nie wychowujemy.

W macierzyństwie, jak wiadomo nie od dziś, nic mnie tak nie fascynuje, jak inni rodzice. Gdyby nie oni, nigdy bym się nie dowiedziała jaka kiepska ze mnie matka, żona, czy też córka (bo wiadomka – na niedzielne obiadki nie jeżdżę, wyrodna). I, o ile udaje mi się na co dzień skutecznie to ignorować, na wakacjach, tuż obok lokalnej kuchni, zwyczajów, widoków, zapachów i przeżyć, inni rodzice są dla mnie arcyciekawym zjawiskiem.

W mojej małej babskiej głowie, od małego się przyjęło, że jedynym i całkowicie wyczerpującym temat synonimem słowa wakacje, jest luz. Inaczej swoboda i beztroska. To na wakacjach nie trzymam się rutyny, próbuję nowości, nie zrywam się o świcie, nie katuję się dietą, ani nie muszę nigdzie być. To bardzo inny tryb życia, od tego, który regularnie prowadzę. Bo na co dzień jestem uporządkowaną matką, z planem na każdy dzień, samodyscypliną i uwielbieniem rutyny.

Możliwe, że moje dzieci wyssały to z mlekiem matki, ale i im pozwalam na szaleństwa urlopowe. Bo na wakacjach dzieci nie wychowujemy! Możemy zjeść wielkie lody, choć normalnie od czasu do czasu tylko jedną gałkę. Możemy do śniadania puścić tv, a do restauracji pójść z laptopem. Możemy chodzić cały dzień w piżamie. Możemy siedzieć w basenie, aż nam się skóra nie pomarszczy. Możemy się do woli ubrudzić i wybrać strój, który do niczego nie pasuje.

Możliwe, że to wydaje się wszystkim normalne. Zawsze we własnej opinii jesteśmy bardziej cool, niż w rzeczywistości. Bo niestety, na wakacjach rodzice często zamieniają się w okazy pokazowe. Czyli pokażmy wszystkim, jacy jesteśmy zajebiści, jak bardzo mamy dzieci pod kontrolą, jakie są wzorowo ułożone i jakie to małe geniusze. Czyli, na stołówce, odpowiednio głośno przepytujemy potomka z tabliczki mnożenia. Na plaży powtarzamy lekcje biologii, wymieniając wszystkie wodno-lądowe zwierzątka. Na placu zabaw nie opuszczamy ani na sekundę dziecka nawet w wieku szkolnym, dudrając mu do ucha i trzymając na odległość ręki, co trzy minuty pytając „o czym myślisz kochanie” (prawdziwa sytuacja, Bali, 2019)? Nie chwalimy potomka opisowo używając głośnika i określeń „jesteś najmądrzejszym chłopczykiem na świecie”, bo się może okazać, że rezolutne dziecko, siedzące stolik obok, wykrzyknie „nieprawda” (na przykład moje dziecko tak wykrzyknie). Na wakacjach dzieci nie wychowujemy!

Ja wszystko rozumiem, są dzieci nieśmiałe, którym trzeba pomóc w wielu sytuacjach, są dzieci chore, są w końcu rodzice, którzy tak mało czasu spędzają na co dzień z dziećmi, że chcą na urlopie wykorzystać każdą sekundę z dzieckiem, wszyscy jesteśmy zakochani w naszych dzieciach i uważamy je za pępki świata.

Jest jednak małe A L E.

Dziecku potrzebna jest na wakacjach swoboda. I rodzicom ta swoboda jest potrzebna! Nawet jeśli dziecko sobie obejrzy bajkę, a my w tym czasie strzelimy sobie bezczelną drzemkę! Urlop jest dla całej rodziny i nigdzie nie jest napisane, że mamy na ten czas zamienić się w pakiet rozrywkowy dla potomka, jeśli wcale nam to do końca nie leży i marzymy od chwili wytchnienia, a nie rzucaniu piłeczki przez trzy godziny.

Dzieci na wakacjach uwielbiają poznawać inne dzieci! Idealnie dogadują się nawet z tymi, których do końca nie rozumieją. Jest to dość trudne, kiedy mają do siebie przyklejonego na stałe gigantycznego osobnika.

Twoje dziecko dla Ciebie jest wyjątkowe. Istnieje jednak szansa, że dla innych ludzi jest całkiem zwyczajne, możliwe, że nawet wkurzające. Wiem, że to straszna prawda, ale trzeba ją szybko zrozumieć i innym jednak nie próbować udowadniać na siłę, że ot mamy tutaj małego Einsteina, Mozarta, czy też Serenę Williams.

Inni rodzice nie potrzebują instruktażu. To, że ja sama dzieciom nie daję do ręki nawet potrzymać mojego telefonu*, nie oznacza, że jak zobaczę taki obrazek w restauracji, od razu wygłoszę kazanie z wyżyn matczynej zajebistości na tyle głośno, że usłyszą mnie 3 stoliki. MY TAK NIGDY NIE ROBIMY!!! To, że nie pozwalam swoim dzieciom na picie koli, też nie oznacza, że muszę kogoś swoim komentarzem urazić. Ja z dziećmi nie imprezuję, po prostu wolę bez, ale jak widzę kogoś z wózkiem na mieście o 22, nie rzucam mu karcących spojrzeń. Bo co mnie to obchodzi? Swoim dzieciom zwracam uwagę w taki sposób, aby ta konwersacja została pomiędzy nami. Głównie dlatego, że wszyscy nie muszą wiedzieć, jakie zasady panują w moim domu i ja nie potrzebuję mojego dziecka zawstydzać przy obcych ludziach, żeby komuś coś udowodnić. Bardziej niż nieznajomi, których nigdy w życiu już nie zobaczę, interesuje mnie moje dziecko.

Na wakacjach luzuję gacie, we wszystkich płaszczyznach. I pozwalam na to moim dzieciom. Kieruję się zasadą, którą kiedyś zdradziła mi przyjaciółka (JG-W. – senkju!).

Na wakacjach dzieci nie wychowujemy (i się nie odchudzamy – przypisek redakcji).

Tygodniowy wypad to nie jest dobry moment na to, aby zabierać się za braki w wychowaniu potomstwa. Zapisać, zapamiętać, wrócić po urlopie do żmudnego procesu. Oprócz działania na nerwy i koncertowej irytacji, niczego tym dudraniem nie osiągniemy. Ani w kwestii dziecka, ani innych rodziców, ani nawet własnego ego. No chyba, że komuś jechanie po dziecku, kij w pupie i krytykowanie innych rodziców sprawia wyjątkową przyjemność.

I o ile moje dzieci będą bezpieczne i nie będą przeszkadzały innym w cieszeniu się wczasami, puszczam wolno. Niech mają na wakacjach trochę wolności od reguł i zakazów (ale niech ta wolność kończy się natychmiast tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka). To naprawdę chwilowe i niezbędne, żeby wakacje były niezapomnianym i wspominanym z wielkim uśmiechem magicznym czasem swobody. Trochę dystansu do siebie, do własnej rodziny, do innych ludzi jest jak najbardziej doskonałym i niezbędnym wakacyjnym gadżetem. A nuż nam się spodoba i będziemy używać na co dzień? No a przynajmniej na urlopie. Bo na wakacjach dzieci nie wychowujemy!

*Nie daję, bo nie chcę, żeby jakieś 80 tysięcy ludzi zobaczyło mnie na przykład gołą. A mam i takie zdjęcia w telefonie. ?

  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.