Kilka słów o bólu d..y.

Bardzo mi się podobają programy, w których celebryci czytają hejtujące komentarze na swój temat, które ktoś umieścił na necie, ostatnio nawet na rozdaniu Oskarów był taki fragment. Śmiali się z tego, niektórzy dogryzali. Postanowiłam dzisiaj pójść tym tropem. Mam dystans do siebie i hejt mnie nie boli. Bardziej przeraża mnie to zjawisko. Ten tekst wiele osób zadziwi, jest bardzo nie w moim stylu, możliwe, że spowoduje niesmak. Jeśli doczytacie do końca, będzie wyjaśnienie skąd się to wzięło.

Komentarze w oryginalnej wersji pochodzą z portalu Polki.pl i wywiadu, który dla nich udzieliłam, do przeczytania TUTAJ – ARTYKUŁ.

paula

Uwielbiam licytację na temat kto ma więcej na koncie. Jak to często niestety bywa, kasiura na koncie nie idzie w parze z logicznym myśleniem. Ups. PiS jest super, a smogu przecież w ogóle nie ma. To wymysły. Smogu nie ma, to wina Tuska.

pati

Czyli w skrócie – w końcu można przypier…ić. Uff, jak dobrze! W sumie nie powinnam się wypowiadać o przedszkolu, przecież moje dzieci nie chodziły do trzech różnych placówek przez 3 lata do 3 różnych grup, więc co ja tam wiem. Moja Babcia nie była całe życie dyrektorem szkoły, a mama nie jest od 30 lat nauczycielem, prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego, pedagogiem. W końcu sama nie chodziłam do szkoły, no i mieszkałam w Polsce na pustyni, bez znajomych. Część problemów w ogóle sobie stwarzam, żeby mieć o czym pisać. Podoba mi się w szkole w Australii? To straszne. Przecież w Polsce wszystko jest NAJ, nawet imiona, dlatego Patrycja podpisuje się Pati, bardziej światowo to brzmi.

A wiecie, dlaczego taki sobie hejter nie napisze bezpośrednio do mnie? Ha! Bo się boi. Bo na Fejsie, przez którego może się ze mną skontaktować, ma twarz, zdjęcie swojego dziecka, piękne optymistyczne hasła. Bo to jest taki człowiek, którego jedyną siłą jest nienawiść, ale taka ukryta, żrąca od środka. Szkoda, że nie wie, jak bardzo destrukcyjnie to na kogoś wpływa. Szkoda, że nie wie, że tym kimś jest ona sam.

Przerażające w tym wszystkim jest to, że osoba, która nie znając cię osobiście, tak bardzo cię nie znosi, że spędza ogrom czasu grzebiąc po komentarzach, zapisując linki i cytując twoje wypowiedzi, aby móc do nich wrócić, polubić, pognębić nienawiść. Przyznam szczerze, że to jest przerażające. Sama nie mam czasu czytać wszystkich komentarzy! Bardzo się staram na niektóre odpisać, a przynajmniej wszystkie polubić dając znak, że jestem, że czytam, że bardzo dziękuję, doceniam. Ale czytać, żeby wychwycić jednego podobnego sobie zawistnika?

margaret

Czyli generalnie baba się wypaliła, blog jest beznadziejny, woda sodowa uderzyła do głowy, właśnie dlatego CZYTAM każdy wpis i obserwuję każdy kanał w mediach społecznościowych, codziennie! Komentarza z Paryżem nie kumam, droga Margaret (przepraszam, że Cię tak wyrywam do odpowiedzi, ale wiem, że i ten dzisiejszy wpis przeczytasz), może coś więcej na ten temat?

odwaga

Powód do podziwu to dla mnie jest ktoś, kto żyje z niepełnosprawnością, kto poświęca swoje życie dla kogoś, a odwaga, to na przykład ktoś, kto walczy o swoje szczęście ze wszystkich sił, itp. Przeprowadzki, wychowanie dzieci i inne takie, nie. Każdy człowiek ma jakieś problemy. Ale tu widzę, że Pani Odwaga (swoją drogą bardzo ładne imię) uważa, że generalnie trzeba w życiu zawsze gryźć pazury, robić z siebie ofiarę i szukać współczucia, wtedy takiemu komuś, kto w końcu, nareszcie, ma gorzej niż my, można przyznać, że jego historia jest ciekawa.

Znajomość języka… no cóż, już mnie taką mama urodziła, że jak wyskoczyłam z brzucha, to powiedziałam od razu „hello”. Co do innych rzeczy – domu nie mamy, wynajmujemy, szukaliśmy przez Internet. Samochód kupiliśmy z ogłoszenia. Obywatelstwa nie mam, pracę mąż dostał jak każdy inny człowiek na Ziemi – złożył aplikację, odbył interview. Przez Internet (podpowiadam, że można go też wykorzystać do czegoś pożytecznego, nie tylko pisania hejtu)! Każdy człowiek może zrobić dokładnie to samo, co my. Padło zdanie “Wizę ciężko dostać, jakby nie mąż Australijczyk, nigdzie by nie pojechała”. Moja wiza kosztowała 20 tysięcy złotych plus koszty badań i tłumaczenia dokumentów, czekaliśmy na nią 9 miesięcy. Nikogo nie interesowało, czy mój mąż jest Australijczykiem, czy też Hindusem. Przeprowadzka prawie 30 tysięcy, to koszt spakowania kontenera naszych rzeczy. Loty to 15 tysięcy. Nikt nam na to nie dał, nie ukradłam, z nieba nie spadło.

mia

Zawsze lubię, kiedy czytelnik proponuje, o czym mam pisać. Po tym komentarzu czuję się wyrwana do odpowiedzi i odpowiem na pytanie, które wielu dręczy. Nie chodzę do Kościoła. Mało tego, nie prowadzę do Kościoła swoich dzieci. Mam wszystkie sakramenty, brałam ślub w Kościele, chrzciłam swoje dzieci. A potem moje myślenie się zmieniło i prawdopodobnie moje dzieci nie pójdą do komunii. Przykre to jest, ale kiedy idę do Kościoła, trafiam na agitację i straszenie. Na krzywdzące teksty na temat in vitro, gejów, eutanazji, innych opcji politycznych. I mówi to Ksiądz, który, kiedyś wierzyłam, ma być symbolem dobra, empatii i zrozumienia. Niestety nie miałabym odwagi posłać swojego dziecka na pielgrzymkę, czy nawet na lekcję religii. Kiedyś posłałam. Moje dzieci wróciły przerażone. Hello Kitty to szatan (J), rozważania o śmierci (dzieci miały wtedy 2 lata) i rozliczanie z obecności na mszy.

Kiedy widzę Księdza, choć wiem, że to okropnie krzywdzące uogólnienie, towarzyszy mi paranoja, że może lubieżnie spogląda na moje dziecko, byłam sparaliżowana, kiedy Ksiądz głaskał moje dziecko po głowie. Mam swoje sumienie i wolną wolę. Nie potrzebuję, aby osoba zupełnie oderwana od życia, szczególnie w rodzinie, mówiła mi, co ma się dziać w mojej sypialni lub dyktowała mi, jaki wybór muszę podjąć. Kościół zamiast polityką i sprawami sexu (ten temat jakoś szczególnie wszystkich Księży interesuje, od osobistych pytań w konfesjonale, po zapłodnienie), powinien przeprowadzić rewolucję w swoich zastępach. Inaczej coraz więcej ludzi się od niego odsunie. Jak ja.

aku

 Daria

Wracamy znowu do tematu nr. Jeden. Dlaczego ja nie narzekam? Dlaczego mam czelność pisać, że ta plaża w Australii jest piękna! Dlaczego wyprowadziłam się, bo chciałam czegoś innego, możliwe, że lepszego! Dlaczego ciągle się zgrywam? Czemu mnie się tutaj podoba? Jak mogę! Powinnam przecież codziennie pisać o tęsknocie emigranta, o tym, jak jest beznadziejnie i nie ma w sklepach polskiej kiełbasy! Wtedy znowu byłabym dziewczyną z sąsiedztwa.

Bo ja właśnie wyjechałam dlatego, żeby teraz tutaj sobie włosy wszystkie z głowy wyrwać z tęsknoty za Polską. Jak kogoś poznaję, to płaczę, że nie mówi po polsku, jak w restauracji nie ma pierogów i żurku, urządzam strajk głodowy, brak śniegu w zimie uważam za kalectwo, a brak smogu to na pewno ściema. Muszę koniecznie codziennie wyciągnąć 10 rzeczy, które tutaj są nie-takie-jak-w-Polsce, a nie udawać, że nagle jestem z czegoś gdzieś indziej zadowolona. Proste rozwiązanie, że ludzie decydują się na zmiany, bo chcą czegoś LEPSZEGO nie przyszło do głowy. Trzeba cierpieć i to jest miarą PRAWDZIWEGO Polaka.  

Ci blogerzy tacy straszni, piszą te teksty na tych blogach swoich, subiektywne takie, a potem mają czelność kasować komentarze. Szerzej na ten temat pisałam tutaj – ARTYKUŁ, więc nie będę się powtarzać. Kasuję, bo kocham pławić się pochwałach! Łechtać swoje ego uwielbieniem fanów. Jestem absolutnie bezkrytyczna w stosunku do siebie. Mam najpiękniejsze dzieci, jestem mądra, sprytna, ładna. Mój mąż jest przystojny, a życie, jakie wiedziemy, to bajka. Poznaliśmy się w końcu przed bramą do Disneylandu, więc jakże inaczej mogłoby być?!

A tak na serio to kasuję, bo ja piszę bloga, nie szmatławiec, w którym życiowi frustraci mogą dać upust swojej złości i nienawiści. Po drugie, kiedy tego nie robiłam, ludzie sami kasowali swoje komentarze, po tym, jak (że tak się brzydko wyrażę) gnoili ich moi fani. Wierzę, że życie jest piękne, a ludzie w nim dobrzy, na tych psujących powietrze mam na klawiaturze jeden przycisk. Nazywa się DELETE. Nie waham się go użyć. Dzięki temu jest u mnie miło, przyjemnie, pogodnie. Nie popieram niszczenia i w moim domu tego nie będzie. Pocieszam jednak tych, którzy to bardzo lubią. Jest wiele stron, na których można. Zakładam, że skoro czytasz mojego bloga, spojrzenie na życie mamy podobne. Czytasz, bo lubisz, a nie po to, żeby czekać na potknięcia. Ja sobie bardzo szanuję czytelników. Nocami odpowiadam cierpliwie na prywatne wiadomości. Znam Was, kibicuję, podziwiam, szanuję sobie Wasze zdanie i lojalność. Jeśli razi Cię to, co robię, rozstańmy się w pokoju. Rozwody są dla ludzi!

Przytoczę, już bardziej dla żartu, kilka innych cytatów o mojej skromnej osobie.

Pisze o smogu, a jakoś w Polsce jej nie przeszkadzał, nawet biegała.

To zdjęcie jest iluzją. Nie ma go. Nie wierzcie w te bzdury, w życiu swoim nie słyszałam o smogu, a ta fota to fotomontaż pod publiczkę.

image1

Pojechała na gotowe. Wszystko ma ustawione, przecież ma tam rodzinę męża, znajomych, żyć nie umierać.

Na tym zdjęciu nie widać basenu i służącego. Ale są kochani, a jutro pokażę Wam mojego Bentleya, dopiero kopary opadną. 

 pudła

Generalnie to jest w życiu czasami tak (wiem, ciężko uwierzyć), że nie każdy dorosły człowiek oczekuje, że rodzice go ustawią. Nie każdy marzy o tym, żeby zamieszkać pod jednym dachem z teściami. Nie każdy uważa, że rodzice mają w obowiązku mu pomagać. Nie każdy boi się zmian, uważając, że wszyscy wszystko muszą mu nagrać, załatwić, pomóc. Można i polecam, liczyć na siebie.

Blog jest przesłodzony. Jakie zdjęcia naciągane, nigdzie plaża tak nie wygląda, gdzie są ludzie, gdzie parawany? Znudzi Ci się kiedyś.

Ta osoba doskonale wie, jak wygląda plaża na północy Perth. Wie. Po prostu wie. Swoją wiedzę o morzu opiera na wakacjach nad Bałtykiem w 1984. Wszyscy kłamiom.

Paradoksalnie z jednym dzieckiem jest TRUDNIEJ niż z trójką.

Uwielbiam osoby, które uważają, że im po prostu jest najtrudniej. Że w kategorii trudności zasługują na Oskara, Nobla i medal olimpijski. Masz trojaczki? No tak, jest Ci łatwiej, bo moje dziecko nie ma się z kim bawić. Jesteś bezrobotny? No tak, jest Ci łatwiej, bo dostajesz zasiłek. Nie masz telewizora? Jest Ci łatwiej, ja to muszę wszystkie seriale zaliczyć, a nowa ramówka jest to wiesz, ze trzy godziny zejdzie. Kocham wprost wszystkie konkursy na to, komu jest najgorzej! Nie waż się nie narzekać. Bo wtedy znaczy, że w dupie Ci się przewraca, albo kłamiesz. Wyciągaj dresy!

Wrócę zatem do fragmentu z Oskarów. Robert de Niro, było nie było, zgodzimy się, że prawdopodobnie z ligi najlepszych aktorów wszechczasów, odczytał kawałek hejtu na siebie.

„De Niro jest za stary, aby grać w filmach gangsterskich. Powinien grać już tylko dziadków”. Na co De Niro odparł: Przecież gram role dziadków! A wkrótce będę nawet grał pradziadka! Odpier… się”.

Powiem więc, co następuje – będę pisać, będę kasować pomyje, będę rzygać upałem, błękitem i pachnącym papierem toaletowym z logo Chanel, którym podcierają mnie służące. Nie mogę przecież zniszczyć paznokci, skoro już spędzam całe dnie, żeby je malować! I zacytuję De Niro – Fuck You.

Miłego dzionka, pozdrawiam z raju.

Jej Wysokość, Lady Dee. Cium.

xoxo

Przepraszam wszystkich normalnych ludzi, którzy musieli przeczytać ten tekst. Często pytacie, jak to jest pisać bloga, czy warto. Chcę, żebyście wiedzieli, że to jest część pisania, z którą trzeba też się zmierzyć. Tym bardziej doceniam Wasze miłe słowa. Nie chciałam nikogo urazić ani wrzucać do jednego wora. Dziękuję za każdy dobry gest. Tylko w taki sposób można walczyć z morzem gówna. Napisałam to, żeby coś przemyśleć, pokazać skalę hejtu. Nie bierzcie w tym udziału.

Zdjęcie otwierające: źródło.

 

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!