Wakacje z dzieciakami – a gdzie spokój i relaks?

Zmęczył mnie ten rok szkolny, bardzo. Na szczęście przecież wkrótce wakacje. Ha! Wakacje z dzieciakami, czyli 24 na dobę miliony pytań i sporów. Gdzie spokój i relaks? Aaaaa, ratunku!

Zmęczył mnie ten rok szkolny, bo był przełomowy dla moich dzieci, bo to czwarta klasa. O ile moje dzieci od dawna miały wielu nauczycieli (w tym roku aż prawie 20!, bo z wielu przedmiotów mają dwóch nauczycieli), tak pierwszy raz dostawali prawdziwe oceny. Mieli też sporo testów, projektów, kartkówek. Bardzo dużo wysiłku w to wszystko wkładali, musieli nauczyć się systematyzowania wiedzy, robienia sobie pomocnych notatek, uczenia się na pamięć i zdawania testów. Były i problemy z matematyką i z językiem polskim, na które trzeba było radzić korepetycjami i urządzanymi przez mamę dyktandami (Mamo, dziś piszemy dyktando z futbolu. Proszę bardzo synku! Drużyna zgranych piłkarzy wybiegła chyżo na boisko w Chorzowie. Da się? Da się! ?)

Zmęczył mnie ten rok szkolny, bo to kolejny rok dojazdów. Kraków, w moim prywatnym rankingu przemianowany na KORKów, głownie stoi. Stoję w korkach połowę życia. Do szkoły, ze szkoły, zajęcia dodatkowe. Przy trójce dzieciaków z innymi zainteresowaniami, to nie lada wyzwanie. Choć ograniczyłam ilość zajęć dodatkowych do 1 sportu na dziecko, robi się tego masa. Choć logistycznie wszystko poprzenosiłam blisko domu, nadal stoję. Stoję w korkach, co bardzo mnie nuży i wkurza, bo to taka ogromna strata czasu!

Zmęczył mnie ten rok szkolny, bo moje dzieci sobie wymyśliły, że nie będą już korzystały ze szkolnej stołówki, więc codziennie oprócz śniadaniówek pakowałam im do szkoły obiadki. Bywało, że gotowałam makaron o 6 rano, ha, wesoło było, nie powiem. Przy okazji wydałam fortunę na termosy!

Zmęczył mnie ten rok szkolny, bo znowu było ciężko. Kiedyś covid, teraz inflacja, wojna, mój biznes jest niepewny. Na szczęście w tym nieszczęściu mam grono stałych klientów, na drugie imię zmiana, na trzecie przedsiębiorczość i bardzo dobrze sobie radzę, ale z obawami zerkam w przyszłość widząc ciągłe cięcia budżetowe i kolejne podwyżki.

Zmęczył mnie ten rok szkolny, bo planowaliśmy lecieć na wakacje do USA, ale okazało się, że aktualnie to wyrzucanie pieniędzy w błoto, więc odłożyliśmy ten plan na kiedyś. Nie znoszę takiego racjonalnego i odpowiedzialnego zachowania, bo kocham spontan i szaleństwo, ale co było robić?

Wydawać by się mogło, że po takim roku przyjdzie kolej na odpoczynek. No i co? Ano wiadro, bo czekają nas wakacje z dzieciakami. Od piątku bombelki w domu, zaczną się więc kłótnie, które jednak w roku szkolnym cichną u mnie o 7 rano i nie słyszę ich do około 15:30. Dla mnie to właśnie jest najbardziej wykańczający czynnik macierzyństwa. Kłótnie. Okazuje się, że można się pokłócić dosłownie o wszystko. Mnie się to w głowie nadal nie mieści, bo jestem jedynaczką, a z mężem stanowimy małżeństwo bez kłótni, jakoś się zawsze potrafimy dogadać, nigdy się nie wyzywaliśmy i nie waliliśmy talerzami. Za to dzieci kłócą się ciągle i o każdą pierdołę, nie przebierając w słowach.

Może i odpadnie w wakacje stanie w korkach, pakowanie śniadaniówek i gorączkowe poszukiwanie kąpielówek i czepka na basen, ale karmić i czymś zająć dzieciaki będzie trzeba. Choć oczywiście mam zamiar organizować „dni czyszczenia lodówki” gdzie każdy je co tam sobie znajdzie i „dni piżamowe” zupełnie bez planu, bo wierzę w kreatywne moce nudy. I tak wiem, że będą dni, kiedy kłótnie nie ustaną, kiedy usłyszę „mamo nudzi mi się” i nie będzie pomysłu na obiad. Moja praca w wakacje z dzieciakami się nie zatrzymuje, męża też nie. Taki to los rodziców.

Ten rok, podobnie jak i poprzedni, przeżyłam dzięki liczeniu do trzech i CBD od Kanaste. Naturalny, potwierdzony laboratoryjnie skład, nie uzależnia, nie odurza, a pomaga poczuć się lepiej.

CBD to nie żadna magia, czy czary, to nauka. Każdy człowiek posiada układ endokannabinoidowy, czyli setki małych receptorów, rozsianych po całym ciele. Ich zadaniem jest regulacja samopoczucia, odczuwania bólu i doświadczania wewnętrznej harmonii. CBD wspiera działanie tych receptorów, dzięki czemu czujesz spokój i jesteś w dobrym nastroju. Bez uciążliwego stresu, czy problemów ze snem.

Kanaste pomaga mi się wyciszyć, daje więcej spokoju. I w tych nieszczęsnych korkach i przy kłótniach dzieciaków jest ze mną i czuwa nad moim samopoczuciem. Zycie jest za krótkie na wieczne spięcia i nerwy. A sen? Dla mnie jest najważniejszy, bo bez niego wiadra kawy nie pomogą. Sen to regeneracja i najzdrowsza dawka energii. A przy dzieciach, pracy i życiu z zegarkiem w ręku energia jest niezbędna.

 

Kto jeszcze nie zna Kanaste – warto wypróbować. A jeśli wiesz jak świetnie działa, polecam subskrypcję. Korzystając z subskrypcji nie trzeba pamiętać o zamówieniu, dostawę można zamówić na co 4, 6 lub co 8 tygodni, można dowolnie modyfikować stężenia i smak olejku i, co najważniejsze – subskrypcja jest bez zobowiązań. Można ją anulować w dowolnym momencie.

Kod: “CALARESZTA40 ” daje dodatkowe -40% na pierwszy zakup w subskrypcji. (Kupując olejek w subskrypcji jest zawsze -30% na stałe, a z moim kodem jest dodatkowo -40% na pierwszy olejek).

Więcej o Kanaste przeczytasz tutaj: https://kanaste.pl/

A wracając do głównego nurtu w wakacje z dzieciakami pamiętaj o złotej rodzicielskiej zasadzie mojego męża – nie zadawaj pytań, nie usłyszysz kłamstw. Dobrych wakacji!

Wpis powstał przy współpracy z Kanaste.

P.S. Zdjęcie z zajawki pochodzi z zeszłorocznej podróży Kraków-Chorwacja. Po 9 godzinach w aucie przesiadłam się do tyłu, bo miałam wrażenie, że tylko to jest w stanie zapobiec walkom gangów. 🙂