Macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące.

Nie tęsknię jakoś szczególnie za „kiedyś to były czasy”, bo czasy zawsze są, a te teraz najlepsze, bo nasze. Ale kurka no muszę zgodzić się z tym, że kiedyś to matki miały łatwiej. Dzisiejsze macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące!

Pilnowały, żeby dzieci się uczyły, żeby na kolację wracały do domu i żeby nie chodziły podarte. Mogły za to po podwórku latać brudne, przecież z brudu nikt nie umarł. U babci jadło się tyle ciasta, ile się miało ochotę, pajda chleba z masłem i białym cukrem to dopiero był rarytas. Gluten był spoko, chociaż wiadomo – ziemniaczki zostaw, zjedz mięso, już wtedy wszyscy znali. Nikt nie przejmował się zajęciami dodatkowymi. Jak bolał ząb, załatwiało się to nitką. Dorośli byli zajęci swoimi sprawami, a dziećmi swoimi. W pewnym wieku dostawało się klucz na szyję i od tego czasu było się już dużym. I to by w sumie było na tyle.

Jak bardzo czasy się zmieniły. Nie wiem czy tak znowu na lepsze. Presja idealnego wychowania dobija.

W zeszłym tygodniu moje dziecko zarobiło dwie pały. Komuś tam o tym powiedziałam, na co w odpowiedzi usłyszałam oburzone: no i co Ty z tym zrobisz? Ja? Ja nic nie zrobię. Toż uczeń bez pały to jak żołnierz bez karabinu, co nie? Pomagam mojemu dziecku, stwarzam mu dobre warunki do nauki, kupuję mu wszelkie pomoce, nawet korepetycje zapewniam, ale ja się za to moje dziecko tabliczki mnożenia nie nauczę. Ja już do szkoły chodziłam. Uczyłam się stale, teraz tego żałuję, dużo mnie ominęło. Wracać się do ułamków nie chcę. No ale z drugiej strony przecież edukacja jest najważniejsza! Pała z przyrody może przekreślić karierę mojego dziecka! Nie mogę tego tematu tak przecież zignorować, chodzi o przyszłość!!!!!!

Nie mam ochoty wtrącać się we wszystkie mikro dramaty moich dzieci. Jak tylko próbuję się połapać w tych historiach kto komu co i jak, to jest gorzej niż czeski film! I te cudne, coraz bardziej skomplikowane konfabulacje, a prawda leży gdzieś pośrodku. Osobiście nie mam czasu zostać adwokatem kilkulatka. Po co? Dzieci natychmiast zapominają o co im poszło, a pomiędzy rodzicami konflikt eskaluje i robi się kwas. Niektórym rodzicom wydaje się, że jeśli spuszczą swoje dziecko z oczu, stracą je z radaru, od razu staną na rodzicielskim sądzie ostatecznym.

Nie chce mi się z dziećmi bawić, nigdy mi się nie chciało. Mogę układać klocki, mogę jeździć na rowerze, mogę urządzać śnieżne bitwy, mogę malować, czytałam im dzień w dzień, dopóki nie nauczyli się sami. Ale lalkami nawet jak byłam mała to się nie bawiłam, dlaczego miałabym robić to teraz? Ano muszę, bo psychologowie ostrzegają: czas, czas z dzieckiem jest najważniejszy. I to nie że jakiś czas poświęcony na wspólny posiłek, zakupy, czy dojazd do szkoły. O nie! Czas jeden na jeden, w pełnym skupieniu na sprawach bombelka! Masz być ambitna, masz pracować, ale dziećmi masz się zajmować tak, jakbyś nie pracowała. Ale oczywiście nie zapominaj i dbaj też o siebie. No i dużo odpoczywaj, za mało odpoczywasz! Jesteś zestresowana!

Dzieciom nie wolno mówić, że są ładne, że dobrze coś robią, bo to na zawsze może zniszczyć ich psychikę! Powstaje mnóstwo niedorzecznych poradników jak chwalić, ale nie chwalić, jak nie chwalić, ale zachęcać, jak chwalić konstruktywnie, jak chwalić mądrze, jak chwalić, żeby wzmacniać poczucie wartości. Osz kurwuniu. Nie wolno ani chwalić, ani ganić, nic nie wolno. Macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące. 

Trzeba z dzieckiem obchodzić jak z jajkiem, bo wiadomo, emocje, uczucia, to delikatne sprawy są. Oczywiście, że nie można dzieciom odmawiać bliskości, więc przesuń się i dziecku rób miejsce jak po nocy do Twojego wyra się ładuje! Ale pamiętaj, nie ucz dziecka żadnych złych nawyków! Czyś Ty z tym łóżkiem oszalała? Raz wpuścisz gówniaka, zalegnie do 40ki!

Twoje dziecko nie wstaje chętnie, nie jest rannym ptaszkiem? Ha! Boś sobie zapomniała, że życie z dzieckiem to dokładnie opracowany rozkład jazdy, nie ma mowy o spontanicznych akcjach i pustych przebiegach. Jakbyś tę rutynę opanowała, nie miałabyś żadnych problemów. Ucz swoje dziecko odpowiedzialności! Kilka razy spóźni się do szkoły, zaśpi na matmę, to się samo nauczy zegarek na piątą nastawiać!

Nie krzycz, zadawaj pytania otwarte, używaj technik negocjacji i medytacji, aby siebie i dzieci uspokoić. W rodzicielstwie nie ma miejsca na sytuacje, kiedy „męski narząd rozrodczy” Cię strzela. Tylko zen.

Zapomnij o ekranie. Telewizor, laptop, telefon to wszystko narzędzia zarezerwowane dla degeneratów i wykolejeńców. Twoje dziecko na pewno wyrośnie na mordercę psychopatę, jeśli tylko poogląda sobie kilka odcinków Psiego Patrolu. Czy nie widzisz jak bardzo szowinistyczna i stereotypowa jest Świnka Peppa? Na pewno tego chcesz dla swojego dziecka? Co z Ciebie za matka?!! Ucz jednak swoje dziecko informatyki i obsługi nowoczesnych narzędzi, bo potem pójdzie do szkoły i nagle się okaże, że jako jedyny siedmiolatek w klasie nie potrafi kodować!

Słodycze, biały cukier, żelki, słodzone kakałka, półki sklepowe się uginają, ale bądź silna. Kiedy z diety wyeliminujesz gluten, cukier, nabiał i mięso, zostanie Ci samo zdrowie. Czego tu nie rozumiesz?

Miliony zupełnie sprzecznych, często niedorzecznych teorii mieszają nam w głowie. Nawet jak masz ochotę się edukować w temacie, okazuje się, że jedno wyklucza drugie. Wspieraj, ale nie za bardzo. Mów dużo, ale tylko to co trzeba. Można oszaleć. Pozwalaj na wiele ale nie rozpieszczaj. I coraz bardziej stresuj się tym, że macierzyństwo to jakieś nieskończenie trudne zadanie, któremu nikt nie potrafi podołać bez szkody na zdrowiu psychicznym. Macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące. 

I ktoś mówi, że kiedyś nie budowaliśmy relacji, nie interesowaliśmy się dziećmi, dlatego wielu dorosłych boryka się z problemami natury emocjonalnej. Ale nic się nie martw, amerykańscy naukowcy odkryli, że jeszcze się taki rodzic nie urodził, co by dzieciom dogodził.

Tak czy siak i tak wiele teraźniejszych dzieci wyląduje na kozetce u terapeuty i będzie się żalić zupełnie obcej osobie, że je zaniedbaliśmy, bo nie wychwyciliśmy talentu artystycznego i junior minął się z powołaniem. Albo przez tyle lat truliśmy dziecko mięsem, nie wychwytując zupełnie tego, że nasz potomek to frutarian.

Macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące. Nie dogodzisz! Może warto zaufać starej, dobrej intuicji?

Zdjęcie: Sherise VD na Unsplash