Odporność dla opornych. Nie tylko dzieci.

Odporność dla opornych. Celowo taki tytuł, bo wszędzie się o tym trąbi, a jednak nadal są oporni. Mam wrażenie, że na temat odporności dzieci i dorosłych najpierw przeczytałam, a potem napisałam wszystko. A jednak ten temat wraca, bo pojawiają się produkty, obok których trudno przejść obojętnie, poza tym im jestem starsza, tym mądrzejsza.

Teraz wiem, że kiedy moje dzieci były małe, chorowały na potęgę nie tylko dlatego, że były w wieku, w którym trzeba się wychorować. Chorowały, bo ja o naturalnych sposobach na odporność niby wiedzę miałam szeroką, ale ze stosowaniem to była już zupełnie inna bajka. Moja świadomość była zupełnie inna.

Po pierwsze dlatego, że no co tu dużo ukrywać – jakoś wtedy mi się wydawało, że te wszystkie naturalne mikstury to są jakieś babcine sposoby z zamierzchłych czasów, które nijak nie mają się do teraźniejszości. Po drugie dlatego, że przy trójce dzieci wolałam iść na skróty i żmudne podawanie czegoś miesiącami nie było dla mnie satysfakcjonującym rozwiązaniem. Po trzecie – musiałam komuś zaufać i zaufałam lekarzom. Kupowałam wszystkie polecane magiczne syropki, żelki, toniki, wierząc, że moje dzieci dzięki temu szybciej będą zdrowe. Albo inaczej – chorować będą mniej. Na zdrowie wtedy nie miałam nadziei. Jak każda matka przyjęłam to za pewnik – dzieci chorują, mają wiecznie gila, w końcu powiedzenie „smarkacz” nie wzięło się z niczego. W końcu tak wykształca się układ odpornościowy.

Tylko czy te choroby muszą trwać cały czas? Czy, tak jak ja kiedyś, musimy sobie wyrwać wszystkie włosy z głowy, zrezygnować z etatu i zaprzyjaźnić się z pediatrą i farmaceutą, których odwiedzamy codziennie? Nie. Bo nawet jeśli przyjmiemy, że jakiś procent chorób dzieci rzeczywiście muszą przejść, mogą przejść je łagodniej i nie wszystkie na raz, każdej zimy, przez 3 kolejne lata, jak to było u mnie.

Jest jeszcze aspekt, który znam ze swojego podwórka – nie wszystkie dzieci przepadają za naturą, za to większość chętnie łyknie żelki słodzone syropem glukozowo-fruktozowym, podkolorowanym barwnikami i wzmocnionym smakiem. W końcu które dziecko wypije chętnie i ze smakiem wodę spod ogórków albo zje ząbek czosnku solo?

I w sumie na tym się dzisiaj chcę skupić, bo widzę, że to jest jeden z większych problemów. Niechęć dzieciaków i nasze szybkie zniechęcanie się. Mam taką podpowiedź – pozwólmy dzieciom wybrać. Smak to bardzo indywidualna kwestia. Dajmy dzieciom wybór, zamiast załamywać się tym, że nie lubią tego czy owego. U nas to się doskonale sprawdza. Mamy szeroki wachlarz dobrych, zdrowych, działających, naturalnych sposobów na odporność i dajemy dzieciom możliwość wybrania tego, co im odpowiada. Jedna moja córka kocha ostre i kwaśne, jak zasiądzie do kiszonek, to może zjeść ile jest, kimchi, kapusta, ogórki, co dają, wyjada ze słoika. Dla bardziej opornych kapustę “słodzę” tartą marchewką i jabłkiem i mieszam z miodem. Wchodzi jak złoto. Druga córka miesza olej z czarnuszki z miodem i syropem i wcina taki miks w ramach słodkości. Syn preferuje herbatki z syropami. Wszyscy kochają tosty z miodem i masłem orzechowym. A my raczymy się zakwasami z buraków. Kiedyś się z tego śmiałam, nawet publicznie wyrażałam opinie, że nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, abym z rana sięgnęła po zakwas z buraków, a teraz pijemy na zdrowie i zamawiamy kolejne buteleczki.

Bo odporność zaczyna się w jelitach! Tak więc to, co jemy i pijemy, ma ogromne znaczenie dla zdrowia. Dodaj do tego trochę ruchu na świeżym powietrzu, niezależnie od pogody i 2 plus 2 w tym zdrowym rachunku zawsze wyjdzie 4.

Na szczęście, wraz z rosnącą świadomością konsumentów, pojawiło się wiele produktów, którym możemy zaufać. Oczywiście, że wiele rzeczy typu zakwas z buraków, możemy zrobić sobie same, ale jeśli, jak ja, nie mamy na to czasu i ochoty, możemy zaufać gotowym produktom najwyższej jakości i popijać w ciemno, naprawdę pokrzykując – na zdrowie! Rodzinna Olejarnia Olini https://olini.pl/ to jedna z tych firm, którym ufam. Wiem, że to najlepszy skład, świeżość, jakość, czyli najlepsze, co mogę dać mojej rodzinie. A przy tym fajna, rodzinna firma, które lubię wspierać swoimi zakupami. Nie ma barwników, konserwantów, wzmacniaczy, jest natura.

O oleju z czarnuszki (https://olini.pl/olej-z-czarnuszki-olini) chyba nikomu nie muszę wspominać, czy ktoś jeszcze o nim nie słyszał? Kiedyś łykaliśmy go na przeziębienia, teraz też na alergię (mąż) i skórę (córka). Olej z czarnuszki to przede wszystkim ponad 100 substancji aktywnych, które mają działanie antywirusowe i przeciwbakteryjne. Pomaga szybciej radzić sobie z infekcjami, wspiera organizm w stanach osłabienia, ma właściwości przeciwhistaminowe. Olej z czarnuszki z Olini jest tłoczony na świeżo, z polskich ziaren czarnuszki siewnej, nie zalega na sklepowych półkach. Samego dzieci się go nie tkną, ale z miodem lub syropem? Pyycha!

Zakwasy warzywne szturmem weszły na salony. Ale jeśli jeszcze ich nie znasz – spróbuj koniecznie (https://olini.pl/kategoria/zakwasy). Olini poleca zakwas z buraków, zakwas z marchwi z burakiem, zakwas z kapusty, zakwas z buraków z cytryną, kurkumą i imbirem. Nie mam zdania, który najlepszy. Wszystkie to żywe, niepasteryzowane napoje probiotyczne – działają na odporność, dobre trawienie, zmniejszają ryzyko alergii. Zakwas z buraków ma też właściwości krwiotwórcze, dla osób o niskim poziomie żelaza – wybawienie. I bez skutków ubocznych, jak w przypadku preparatów aptecznych.

Czy znasz już kimchi, czyli jedną z najzdrowszych potraw świata? Koreańskie Kimchi (https://olini.pl/kimchi-olini) to mieszanka kiszonej kapusty, papryki, porów, białej rzepy,  jabłek i czosnku, która dzięki kiszeniu zyskuje na wartości. Dodatek ostrych przypraw w tym słynnej papryczki chilli gochugaru sprawia, że to świetny specyfik na przeziębienia i infekcje. Zawiera nie tylko witaminy, minerały pochodzące z warzyw ale żywe kultury bakterii. Do jego produkcji użyte są sprawdzone, świeże warzywa i oryginalna mieszanka przypraw, całość nie jest poddawana pasteryzacji, naturalna fermentacja zapewnia świeżość tego produktu i pełnie jego właściwości. To bardzo wartościowy produkt pełen nie tylko witamin ale też dobroczynnych bakterii, które dobrze wpływają na cały układ pokarmowy, poprawiając trawienie i funkcjonowanie całego organizmu i jego odporność. Dlatego kimchi szczególnie polecane jest jako urozmaicenie diety ubogiej w warzywa, owoce i produkty kiszone, to świetna pozycja w menu osób osłabionych, po przebytych infekcjach, czy potrzebujących się wzmocnić. Kimchi można jeść na wiele sposobów – samo, jako dodatek do potraw, na przykład burgerów, jako składnik dań.

Owocowe miody Olini – kolejny hicior dla dzieciaków. Bomba witamin, mikroelementów, a to wszystko na słodko, z dodatkiem liofilizowanych owoców, kakao czy pyłku pszczelego. Miód z malinami, wiśniami, czy jagodą kamczacką to nasi ulubieńcy. Miody: https://olini.pl/kategoria/miody

Moje dzieci nie potrafią żyć bez masła orzechowego, w OIini też znaleźliśmy nasze ulubione smaki, oczywiście bez dodatku soli, cukru, czy oleju palmowego, to 100% orzechów https://olini.pl/kategoria/masla. Naturalne paliwo dla mózgu, źródło zdrowego białka i tłuszczy. Masło orzechowe mix crunchy, czyli połączenie orzechów arachidowych, migdałów i nerkowców z dodatkiem dużych kawałków fistaszków moje dzieciaki chętnie wyjadałyby ze słoika. W olini wybór maseł jest ogromny.

W Olini kupisz też ziarna, dla mnie miks ziaren to idealny dodatek do sałatek, Chrupiąca mieszanka Olini https://olini.pl/chrupiaca-mieszanka-olini to pyszny miks prażonych ziaren, pestek i orzechów. W jej skład wchodzi siemie lniane, sezam czarny, sezam biały, orzechy laskowe, pestki dyni, wiórki kokosowe, nasiona słonecznika, nasiona chia, które Olini prażą sami na świeżo. Każdy ze składników mieszanki posiada unikalne wartości odżywcze, a ich połączenie to nie tylko zdrowy ale i przepyszny, chrupiący dodatek do wielu potraw – sałatki, zupy, pieczonych warzyw, owsianki. Bez żadnych dodatków w postaci soli, cukru, czy polepszaczy.

Lubimy też soki i syropy, na przykład ten z czarnego bzu, czy malin https://olini.pl/kategoria/soki. Są idealne do wody, do herbaty, do naturalnego jogurtu. Właściwości owoców czarnego bzu wykorzystywano w medycynie naturalnej od dawna. Te ciemne, soczyste i cierpkie w smaku owoce, zwane jagodami czarnego bzu, to bogactwo witamin, szczególnie C i A, soli mineralnych (potasu, sodu) oraz żelaza, pektyn i antocyjanów. Wyciągi z tych owoców wykorzystuje się w medycynie do kuracji wspomagających odporność, łagodzących pierwsze oznaki przeziębienia i grypy oraz kuracjach odtruwających. Czarny bez znany jest ze swojego napotnego działania,  jest to też naturalny środek przeciwgorączkowy.

Olini to też oliwa z oliwek tłoczona na zimno, octy i inne pyszności – zerknij na stronę https://olini.pl/ Wybór tych naturalnych dóbr jest tak wielki, że spokojnie możemy pozwolić naszym dzieciom eksperymentować, mieszać, wybierać, testować. Jestem pewna, że w końcu coś „pyknie” i znajdą swoich ulubieńców! Z Olini mam pewność, że to najlepsze, co mogę im dać, bez żadnych podejrzanych składników w gratisie. Samo zdrowie i odporność dla opornych (nawet). 

Pewnie nie będziecie wiedziały co wybrać, na pocieszenie podaję zniżkę – z kodem CALARESZTA dostaniecie 10% zniżki na całe zakupy na stronie https://olini.pl/. Wybórjest ogromny, wszystko pyszne, my przetestowaliśmy sporo pozycji i na stałe zostaną z nami prawie wszystkie, bo jest nas pątka i każdy ma swój ulubiony typ: czarnuszka, do niej miody, kimchi, pyszna oliwa no i koniecznie zakwasy na nasze probiotyczne toasty! Na zdrowie. Wasze i Waszych dzieci. Bo przecież jak dzieci chore, rodzice też rwą włosy z głowy. Dużo zdrowia!