Szczepię, bo się boję.

Wracam do tematu szczepień, bo jest na tyle ważny, że nawet jeśli jedna osoba po takim tekście pójdzie do lekarza i zaszczepi swoje dziecko, warto. Nawet jeśli jedna osoba zajrzy do naukowych opracowań i przestanie wierzyć w ukrywanie Nop-ów, w celowe zatruwanie szczepionek przez koncerny, w autyzm jako jedną z konsekwencji szczepień i w inne teorie spiskowe, warto.

Eksperci stale analizują, czy w środowisku obecne są drobnoustroje wywołujące choroby, przeciw którym jesteśmy szczepieni. Dopóki stwierdza się ich obecność, obowiązkowe szczepienia nie są odwoływane, nawet jeśli nie obserwuje się zachorowań, co jest efektem zaszczepienia bardzo dużego odsetka ludzi. Nieprzestrzeganie obowiązku szczepień prowadzi do nawrotu zachorowań na określone choroby, gdy występują one w innych krajach. To, że dziś pewne choroby nie stanowią już takiego zagrożenia jak kiedyś, to właśnie zasługa szczepień. Ta sytuacja może się jednak drastycznie zmienić. I to jest realne zagrożenie czasów, w których żyjemy. Po długim okresie z niewielkimi ogniskami po kilka-kilkanaście zachorowań, związanymi głównie z niezaszczepionymi osobami wracającymi zza wschodniej granicy, od połowy 2018 roku obserwujemy epidemiczny wzrost zachorowań na odrę. Oznacza to, że ta bardzo zaraźliwa choroba łatwiej dotrze do osób, które nie zostały zaszczepione.

Znam na pamięć wszystkie przeciw. Jedyny argument, który do mnie przemawia, to groźba NOP-u. Nikt przecież nie chce podjąć takiego ryzyka. Ale czy ktokolwiek pokusił się o przeanalizowanie faktów? Podpowiem. Na 3535 NOP-ów zgłoszonych w Polsce w 2017 roku, tych ciężkich, zagrażających życiu i wymagających leczenia było 11. W Polsce, w kraju, w którym codziennie szczepi się tysiące dzieci. Mało tego, według danych PZH, w ciągu 20 ostatnich lat w Polsce nie odnotowano żadnego zgonu, który byłby wynikiem szczepienia. To są liczby. Twarde, niepodważalne fakty. Nie domysły i gdybania.

Kiedy mieszkaliśmy w Australii, do zapisania dzieci do szkoły potrzebny był adres, akt urodzenia i potwierdzenie szczepień. Tylko tyle i aż tyle. Ponieważ kalendarz szczepień nieznacznie się różni, rzeczywiście musieliśmy dzieci zaraz po przyjeździe szczepić. U lekarza pierwszego kontaktu nie zdążyliśmy jeszcze nawet nic więcej powiedzieć, oprócz tego, że przyszliśmy uzupełnić szczepienia, kiedy lekarz urządził nam pogadankę. Mówił bardzo wiele i w emocjach, ale przesłanie było dość oczywiste: szczepisz = chronisz, dajesz bezpieczeństwo. Kiedy wiedział już, że nie przyszliśmy się wymigiwać, zwrócił się do dzieci z zapytaniem, czy dziękują rodzicom za ten dar i możliwość dorastania w zdrowiu. Serio. Taka pogadanka w liberalnym, do potęgi szanującym prawa i wolność obywatela kraju. Ale i w kraju, w którym od stycznia 2016 rodzice dzieci, które nie zostały zaszczepione, pożegnali się z rodzicielskimi benefitami, które dotychczas im przysługiwały. A te są znaczne. Mało tego, nie ma żadnych wyjątków, czyli nawet rodzice, którzy nie szczepią swoich dzieci ze względów religijnych, tracą benefity.

Szok, prawda? Można powiedzieć, że państwo nakłada karę na swoich obywateli za podejmowanie pochopnych i potencjalnie niebezpiecznych decyzji. Ale przecież to, czy szczepisz, czy nie szczepisz swojego dziecka nie jest tylko Twoją sprawą. Od prawie pięciu lat bębnię o tym, że sposób wychowania naszych dzieci to nasza indywidualna sprawa, bo każda rodzina jest inna, każdy z nas ma swój na to pomysł. W jednym jednak robię wyjątek. Szczepienia to nie jest coś, co można robić po swojemu, bo to nasza odpowiedzialność społeczna, która, ignorowana, może mieć katastrofalne skutki.

Nikt nie życzy nikomu NOP-u, absolutnie nikt. Nikt nie chce krzywdy, każdego z nas boli serce, kiedy usłyszy o tragedii z udziałem dzieci. Ale błagam, nie wierzcie w memy, spiski i dziwne teorie. Niech sie wypowie pod tym tekstem choć jeden lekarz, który nie szczepi swojego dziecka. Wszyscy Ci, z którymi się zetknęłam przez 8 lat życia moich dzieci są absolutnie załamani tym, co, cytuję „wyprawiają antyszczepionkowcy”. Bo to jest trochę tak, że pozytywy po prostu przyjmuje się za pewnik, a negatywy się rozdmuchuje do olbrzymich, ciężkich do skontrolowania rozmiarów. A o szczepieniach każdy już chyba słyszał takie niesamowite teorie, iż pogląd, że Ziemia jest płaska jest naprawdę mało groźny w porównaniu z rewelacjami na temat szczepionek.

Przyznam szczerze, że bardziej niż skrajnie rzadkiego przypadku NOP-u, boję się realnego i dużo bardziej prawdopodobnego ryzyka związanego z brakiem szczepień. Gdybym podjęła taką decyzję, a moje dziecko nieszczęśliwie zachorowałoby na chorobę, której szczepionka mogłaby zapobiec, uznałabym, że podjęłam śmiertelne ryzyko. A przecież codziennie CHRONIMY nasze dzieci przed rozmaitym niebezpieczeństwem. Kupujemy kaski, samochodowe foteliki, ciepłe kurtki na zimę, dbamy o zdrową dietę. Dlatego, szczepiąc moje dzieci, wybieram mniejsze zło. Wybieram ochronę przed chorobami, którymi moje dziecko może zarazić się wszędzie i zawsze, a nie bardzo niewielkie ryzyko NOP-u. Mało tego, z obawy przed chorobami, wybieram też szczepienia dodatkowe. Co 11 minut ktoś w Polsce umiera z powodu sepsy! W większości zakażeń meningokokami występuje sepsa meningokokowa, która ma najszybszy przebieg i w związku z tym może być najbardziej tragiczna w skutkach. Gdzie tu porównanie z ryzykiem ciężkiego NOP-u?

Poznałam mamę, której dziecko cudem wyszło z zakażenia meningokokami. Opowiadała mi, że stan jej maleńkiej córeczki pogarszał się wręcz z minuty na minutę; wystarczyło dosłownie kilka chwil, by jej wesołe i energiczne dziecko zmieniło się w dziecko, z którym nie było kontaktu i musiała wieźć je do szpitala. Inwazyjna choroba meningokokowa może doprowadzić do zgonu nawet w 24 godziny, a przecież jej objawy początkowo przypominają zwykłe przeziębienie. Ja nie mam odwagi fundować sobie takich przeżyć, nie potrafię też świadomie tak bardzo narażać życia moich dzieci, tym bardziej, że ruch antyszczepionkowy zwyczajnie do mnie nie przemawia, a wręcz niektóre głoszone teorie zakrawają dla mnie o skrajne szaleństwo. Ja sama szczepię, bo się boję. Boję się ciężkich chorób, które dzieci zaszczepione nawet jeśli przechodzą, to dużo lżej. 

https://www.wyprzedzmeningokoki.pl/poznaj-fakty/ to tutaj można poznać fakty, zalecam przeczytanie, choć przyznam, że niektóre informacje na temat ciężkości tej choroby są przerażające. Na stronie można zrobić test wiedzy o meningokokach, który sama, wstyd się przyznać, początkowo oblałam. Wiem natomiast jedno na pewno – szczepienie na meningokoki to aktualnie najlepsza ochrona przed tą ciężką chorobą.

Na inwazyjną chorobę meningokokową może zachorować każdy, jednak najbardziej narażone są niemowlęta i małe dzieci (do 5. roku życia) oraz młodzi ludzie (między 15. a 24. rokiem życia). Zarazić się można drogą kropelkową, przez kontakt z chorym lub bezobjawowym nosicielem, na przykład przez kichnięcie, wymianę smoczków, napicie się wody z tej samej butelki, użycie tego samego sztućca, czy oblizanie zabawki (kto ma dzieci ten wie, że to całkowicie normalne). 

Szczepionka nie jest refundowana, ale zdrowia dzieci nie da się wycenić. Namawiam do zdobywania wiedzy i odpowiedzialnych decyzji. Nikt nie daje nam instrukcji obsługi jak wychować nasze dzieci. Posłuchajmy więc faktów, wyników badań, medycznych raportów. Słuchajmy lekarzy, czytajmy, zbierajmy informacje, konsultujmy piętrzące się wątpliwości ze specjalistami, nie doktorem Internetem. Ja szczepiłam i będę szczepić, bo się boję i wierzę, że to najlepsze rozwiązanie, a Ty? Zanim podejmiesz kroki, które mają wpływ nie tylko na Twoje dziecko, ale i pośrednio na nas wszystkich, bądź pewna, że to najlepsza decyzja.

Źródła:

https://www.wyprzedzmeningokoki.pl/

http://szczepienia.pzh.gov.pl/

https://www.szczepienia.pl/

P.S. Pod tym tekstem, jak zwykle, rozgorzeje dyskusja. Zwykle oddzywają się osoby z ruchu antyszczepionkowego. Bardzo więc proszę wszystkich tych, którzy zaszczepili swoje dzieci i mogą cieszyć się ich zdrowiem, aby również nie szczędzili komentarzy.

    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.