Boli boli dupa.

Jak radzić sobie z krytyką? Jak przestać się porównywać? Jak mierzyć się z ocenami innych? Ciągle do mnie wracają te pytania. Bo ciągle wiele z nas cierpi. Ale odpowiedzi są proste. Serio.

Wiesz przecież, jestem pewna, że wiesz, że są ludzie, którzy mają za dużo czasu i nie wiedzą, co z nim zrobić? Z zazdrości cały dzień boli ich dupa, ale zamiast inspirować się osobami, którym zazdroszczą, wolą im dokopać. Tylko wtedy przez chwilę czują się lepiej. Tylko wtedy mają szansę się dowartościować. To jest wada wrodzona, wkurw, bardzo często występuje w tej szerokości geograficznej. To jest tak zwana żółć – piękne słowo składające się tylko z polskich liter. To taki typowy, charakterystyczny nad Wisłą stan mentalno-psychiczny. Zgorzknienie, frustrację, drwinę podszytą złą energią i poczuciem własnego niespełnienia, bycie na »nie « i ciągłe nieusatysfakcjonowanie. Frustracja i gromadzące się w człowieku poczucie niespełnienia, zupełnie bezpodstawny uraz do ludzi, jątrząca się rana niepowodzenia, pewnego dnia eksploduje pod postacią agresji. Frustrat nie atakuje jednak domniemanych sprawców swojego niepowodzenia. Uderza w kogo popadnie, kto się nawinie, bywa, że w bliskich.

Dlatego na pytanie jak radzić sobie z krytyką odpowiedź jest jedna – po co sobie jakoś radzić? Po co brać to do siebie? Tylko krytyka kogoś bliskiego, kto nas doskonale zna, zna naszą sytuację i chce naszego dobra warta jest zastanowienia. Ale uwaga, może się tak zdarzyć, że na przykład nasza własna, rodzona siostra, wcale nie chce naszego dobra. Takie stosunki między rodzeństwem są częstsze niż wielka braterska miłość! No taka prawda, że często nikt ci tak nie dosra jak rodzina. Komplementy, które tak naprawdę są ukrytymi szpilkami wbijanymi tam, gdzie boli najbardziej, wścibskie pytania, ciągłe przypierdalanki, brzmi znajomo? Od takich osób należy się w życiu izolować, chronić siebie za wszelką cenę. Chronić swoich bliskich.

Krytyka pochodząca od obcych, nieznajomych osób, nie jest wyrazem troski, nie jest dobrą nauką. Pomyśl sama – czy przyjęłabyś poradę dotyczącą życiowej kwestii od kogoś z netu? Czy zmieniłabyś swoje zdanie przez kogoś, komu nie ufasz, kogo nie znasz? Czy to jest naprawdę coś, czym warto się przejmować, czy tylko subiektywna opinia? Wszystkim podoba się tylko dolar, ja nie muszę. Powtarzaj sobie to często.

To boli, jeśli oceniają Cię osoby bliskie, oczywiście. Niektórzy się z tego leczą, tak bardzo boli przez całe życie, podcina skrzydła, niszczy samoocenę. Twoja matka czy teściowa miały już szansę wychowywać dzieci, po pierwsze – czasy się zmieniły, po drugie sama najlepiej wiesz, że popełniły mnóstwo błędów. Czy warto więc ich opinię o Twoim macierzyństwie, związku, karierze, brać tak bardzo do siebie? One mają swoje, Ty masz swoje życie. Dla niektórych ludzi nigdy nie będziesz wystarczająco dobra. Pociesz się, że nie musisz. A w ogóle to matki, babcie i teściowe bardzo często cierpią na schorzenie polegające na wybiórczej pamięci i mijaniu się z prawdą. Już sobie zapomniały jak bardzo luźno w ich czasach podchodzono do wychowania dzieci, a raczej – chowu. Dla wielu ludzi do końca życia pozostaniesz małą dziewczynką, którą należy pouczać. Nawet wtedy, kiedy włosy Ci posiwieją. Dobrze jest słuchać takich osób również wybiórczo. Po co się denerwować? I tak zawsze będą wiedzieć lepiej.

Jak się przestać porównywać? Mnie pomogło zrozumienie dwóch rzeczy – po pierwsze, zwykle porównujemy swoje kulisy z cudzym występem na wielkiej scenie. Ludzie nie chwalą się przecież porażkami, a pokazują swoje sukcesy. Zwykle takie informacje docierają do nas w ten najgorszy ze złych dni. Nie dość, że dzień mamy kiepski, humor do niczego, nic nam się nie udaje i nie mamy nadziei na lepsze jutro, to jeszcze w łeb wali nas sukces drugiej osoby. I czujemy się jeszcze gorzej. Nie widzimy przecież wysiłku, nieprzespanych nocy, łez, wyrzeczeń. Widzimy tylko kawałeczek, wycinek, koniec być może wieloletnich wysiłków. Można się inspirować sukcesem innych osób, ale jeśli on nas dołuje, lepiej przestać takie osoby obserwować, spotykać. Lepiej w tym czasie zrobić coś, co nas zbliży do życia, jakie chcemy wieść.

Po drugie – tylko będąc sobą nie masz konkurencji. Warto pozostać sobą, a nie kopią kogoś. Uwaga z tymi porównywaniami, bo można być jak te nasze polskie celebrytki – wszystkie zaczynają wyglądać identycznie. Myślę, że chodzą do tego samego chirurga, a on im robi „nos na Ankę”, bo się wszystkim podoba, to po co kombinować.

Jeśli więc ta krytyka, ocenianie, opinie cię bolą, musisz zrobić porządki. Najpierw w swojej głowie, potem w swoim otoczeniu. Po co ci takie śmierdzące żółcią typiary? Świat jest pełen pięknych, dobrych ludzi, po co marnować czas na frustratów i trutnie? Alleluja i do przodu. Dla własnego zdrowia psychicznego!

Photo courtesy of Gratisography