Babcia to nie niania.

Nie ma chyba lepszej opieki nad dziećmi, od własnych rodziców. Wiadomo, że nie zrobią dzieciom krzywdy, rozumieją sytuacje awaryjne, często są na miejscu, nie bawią się w żadne gierki i na pewno nie zostawią nas dla innej rodziny, która zapłaci kilka złotych więcej za godzinę. W końcu dobrze się móc na kimś oprzeć, kiedy same szukamy oparcia. Babcia to prawdziwy skarb. Często ma więcej czasu, cierpliwości i energii na zabawę, pieczenie ciasteczek, podsuwanie wnukom smakołyków i długie wizyty w parku.

Jest jednak jedno „ale”. Babcia to nie niania. To ktoś dużo ważniejszy w życiu naszej rodziny. I czasami łatwiej dogadać się z nianią niż z charakterną babcią. Bo od niani można wymagać konkretnych zachowań i sytuacji, a babcię można co najwyżej prosić, tłumaczyć i liczyć na dobre chęci.

Oczywiście, że własna matka, która przecież nas wychowała, ma spore w tym temacie doświadczenie. Dlatego nie można oczekiwać ani wymagać, żeby robiła wszystko dokładnie tak, jak my i pod nasze dyktando. Nikt nie lubi, kiedy się go poucza, zwraca mu się uwagę lub wytyka błędy. Babcia to nie niania i często nie da jej się “nakazać” i “zakazać” robienia czegoś, co dla niej jest naturalne. Niania to nasz pracownik, z którym mamy pewien kontrakt. Babcia to członek rodziny, łączy ją z dziećmi głębsza więź. 

Działa to w dwie strony. Macierzyństwo wiele z nas testuje. Jest ogromna różnica pomiędzy konstruktywną krytyką ze strony mamy czy teściowej, a zwykłym czepialstwem i bycia niesprawiedliwą.

Włos mi się na głowie jeży, kiedy słyszę te historie, w których to matka jest największym krytykiem córki, która ma swoje dzieci. No cóż, drogie babcie, miałyście okazję wychować, dajcie się nam wykazać. Oczywiście, że i my popełnimy błędy, tak samo jak i Wy kiedyś. Jasne, że można coś zasugerować, pokazać, pomóc zrozumieć, mówię za siebie, że chętnie zawsze wysłucham, bo czasami najprostsze sposoby są najlepsze, a babcia, często stojąca w roli widza, może dostrzec coś, czego my nie widzimy, ale bez przesady, są pewne granice, których przekraczać nie wolno.

Jeśli chcecie mieć udział w wychowaniu wnuków, musicie trzymać z rodzicami jeden front. Jak dziecku w domu nie daje się słodyczy, to babcia po kryjomu też niech nie daje. Jeśli dziecko w domu nie je mięsa, babcia też musi to uszanować. Jeśli nie ogląda telewizji, chodzi spać o 20, czy zasypia nie bujane, trzeba to respektować. Możliwe, że dla Was są to wymysły, które nie mieszczą się Wam w głowach, ale każda rodzina ma swoje zasady i czy chcecie tego czy nie, rodzina córki lub syna też je ma, niekoniecznie zgodne z Waszymi przekonaniami. Czasy też się zmieniły i matki mają zupełnie inny pomysł na wykonanie tego najważniejszego zadania. Jeśli rodzice nad czymś w mozole pracują, to weekend w domu u dziadków, u których nie ma zasad, może cały ogrom pracy zniszczyć.

Kumam rozpieszczanie wnuków, wiadomo, babcia w końcu właśnie po to jest. I wierzcie mi, kiedy mówię, że sama Wasza kojąca obecność, spędzanie z dziećmi wspólnego czasu, otaczanie ich troską i miłością, opowiadanie o czasach, kiedy jeszcze ich nie było na świecie, lepienie pierogów, to też forma rozpuszczania. Nie musi nią być kilogram cukierków ani pozwalanie na wchodzenie sobie na głowę.

Mam taki mały apel, żebyśmy dały sobie żyć. W końcu gramy do jednej bramki i dobro dzieci jest dla nas najważniejsze. Wiele rzeczy da się załatwić spokojną rozmową. Babcia chce pomóc najlepiej jak potrafi, więc nie obrażajmy się na konstruktywną krytykę. Jednocześnie córka czy synowa ma prawo wymagać od babci, aby respektowała pewne zasady, według których chcemy żyć.

Osobiście mam szczęście i obie babcie są „reformowalne” i można z nimi porozmawiać spokojnie i rzeczowo i ustalić pewne rzeczy, których wszyscy się trzymamy. Wiem, że nie zawsze się tak da i często jest to droga przez mękę. Jeśli mamy takie możliwości, czasami rzeczywiście, dla własnego świętego spokoju, lepiej zatrudnić nianię niż „użerać” się z babcią. Bo babcia to nie niania i jeśli nie potrafimy pogodzić się z jej metodami, nie potrafimy dotrzeć do rozsądku, warto, w imię świętej zgody, odpuścić i rozejrzeć się za nianią, której możemy wyznaczyć zasady panujące w naszym domu.

Powodzenia.

Zdjęcie: źródło

    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.