Nic mnie tak nie wkur.ia jak zdanie „to tylko kwestia organizacji”.

Nic mnie tak nie wkur.ia jak zdanie „to tylko kwestia organizacji”. Pada ono zwykle oczywiście w stosunku do matek. I jest tak samo krzywdzące jak i wszystkie inne uogólnienia. Bo nie, nie jest to tylko kwestia organizacji.

To, jak ogarniasz życie zależy od tak wielu rzeczy, że nie wiem czy nawet w skrócie będę w stanie je tutaj przytoczyć, żeby chociaż części osób uwielbiających wymawiać podobne mądrości uświadomić, że hello nie, nie jest tak, że to tylko kwestia organizacji.

Po pierwsze partner. Choć trudno w to uwierzyć, bardzo wiele kobiet ma nadal za męża kolesia, którego muszą spakować na urlop. Ej, weź to obczaj, bo mnie się do dziś nie mieści w głowie, że można w 2021 roku oczekiwać, że Twoja partnerka spakuje siebie, dzieci, pół domu, a na końcu pana domu, bo jak go nie spakuje, to gaci zapomni, albo weźmie same rozciągnięte dresy, albo spakuje się na minus 20 na wakacje w sierpniu w Grecji. To prawdziwe historie i komentarze do ankiety, która kilka dni temu przeprowadziłam u siebie na insta, nie w średniowieczu. Przy takim ktosiu ciężko mówić o partnerskim dzieleniu się obowiązkami, bo to od razu wiadomo, że ona zapycha w robocie, a potem wraca na drugi etat do domu, gdzie musi uprać, posprzątać i ugotować, bo on albo nie umie, albo nie wie jak, albo nie wie gdzie gary leżą w domu i ile porcji mięsa trzeba kupić dla rodziny 2+2, te czynności są takie niemęskie, on zmęczony jest, a poza tym jej lepiej wychodzi! Jest też od groma prawdziwych mężczyzn, którzy kupy się nie boją, potrafią coś upolować na kolację, gacie wypiorą podzielone na kolory i wiedzą, do jakiej klasy chodzi dzieciak.

Po drugie pomoc. Nie oszukujmy się, ale są kobiety, które po prostu mają świetną babcię na podorędziu, dziadka, który kocha bawić wnuki, albo w schedzie po starszej siostrze sprawdzoną nianię. Wielu innych na pomoc nie stać, albo nie potrafią jej znaleźć. To nieprawda, że to tylko kwestia organizacji, bo ja zorganizowana jestem doskonale, rekrutowałam do korpo przez wiele, wiele lat, a niani do trojaczków na podkrakowską wieś znaleźć nie potrafiłam. Nie wszystko w życiu jest takie doskonale czarno białe. Bywa, że trzeba samemu wszystko i jeszcze innym pomagać.

Po trzecie praca. Są takie prace, gdzie na etacie możesz sobie ogarnąć zakupy przez net i do babci zadzwonić, a są takie, gdzie fizycznie pracujesz 6 dni w tygodniu i nie wiesz jak się nazywasz jak wyjdziesz. Są i takie, gdzie psychicznie jesteś po pracy wypruta i potrzebujesz, aby nikt do Ciebie nic nie mówił choćby przez 15 minut, bo masz wrażenie, że oszalejesz. Można mieć swój biznes, przy którym praca absolutnie nigdy się nie kończy. Bo na przykład jeśli prowadzisz jednoosobową działalność, to nie ma Cię kto zastąpić. Nikt za Ciebie nie zrealizuje zlecenia, nie dopilnuje, nie wystawi faktury, nie zapłaci Zusu, nie ponagli kontrahenta. Choćbyś nie wiem jakie kursy i szkolenia z zakresu work-life balans przeszła, czasami po prostu inaczej się nie da. Pracujesz i na urlopie i w weekend. Można też być na wychowawczym i mieć jedno dziecko, które w dzień śpi cztery godziny. I też być zmęczoną, to normalne.

Po czwarte w końcu, dziecko. Ostatnio widziałam pod budką z lodami dziecko, które w wieku 5 lat przez 15 minut stało z mamą za rękę i bezgłośnie obserwowało otoczenie, a jak podeszło do kasy i mama spytała: „to jaki chcesz smak”, chłopczyk odpowiedział „śmietankowy”, zabrał się do lizania loda i przez kolejne 15 minut nie stworzył słowa, siedział w jednym miejscu, a jak mu mama podała rękę, wstał i poszedł do domu. Moje dzieci przez całą drogę na lody nie przestają się przekrzykiwać i negocjować, czy aby dziś nie będzie może ten szczęśliwy dzień, w którym pozwolę im zjeść tyle gałek ile zmieszczą, wybiegają przede mnie, za dwa razy się potkną, ktoś się przewróci, piszczą z zachwytu, w kolejce się przepychają, przy okienku nie mogą się zdecydować na jeden tylko smak, a jak już w końcu mamy te lody w ręce, zaczynają się licytacje kto ma lepszego, a jak zdarzy się tak, że mają ten sam smak, to się kłócą o to, komu pani nałożyła większego. W drodze powrotnej bynajmniej nie komplementują widoczków, a głośno się zastanawiają jakiego loda zjedzą jutro! To tylko kwesta organizacji? Nie. To bujda na resorach. Każde dziecko jest inne i to, czy akurat trafił nam się niejadek, dziecko nieśmiałe, czy wulkan energii nie zawsze zależy od nas. W ostatnim tygodniu z czwórki dzieci jedno płakało, bo nie chciało jeść śniadania, a drugie płakało, bo chciało więcej śniadania. Życie! Każde dziecko „coś” ma, co martwi, denerwuje, cieszy jego mamę.

Po piąte, odporność psychiczna. Są ludzie, którzy doskonale działają pod presją stresu, czasu, nerwów. A są tacy, którzy są wtedy sparaliżowani. Sytuacja ich przerasta i nie wiedzą, co dalej. Jest mnóstwo osób, które po prostu działają, prą do przodu i niczym się nie przejmują, a są tacy, których ogrom obowiązków przygniata i dosłownie nie wiedzą od czego zacząć. Są ludzie, którzy o każdej porze i w każdej sytuacji na całym świecie potrafią sobie poradzić, znaleźć rozwiązanie, z każdym się dogadać i ugotować coś z niczego. Ale i im coś zwykle nie styka.

Kiedy następnym razem usłyszę, że można pracować, wychowywać trójkę dzieci, regularnie ćwiczyć, gotować, sprzątać, mieć czas i pieniądze dla siebie, dla rodziny i partnera, czytać książki, wysypiać się, mieć figurę nastolatki, satysfakcjonujący obie strony sex, porządek w domu, ogródku i samochodzie, a wszystko to z uśmiechem na ustach, bo to tylko kwestia organizacji, to przyrzekam, prychnę.

Zawsze coś gdzieś jest zawalone, bo wszystkiego się nie da! Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka. Albo masz na tip top posprzątane, albo masz dzieci. Albo masz czas albo pieniądze. Albo masz ogarnięte w robocie albo w domu albo jesteś matką roku. Na raz się nie da. I nie dajmy sobie wmówić, że jeśli jesteśmy wykończone, spóźnione, to jakiś błąd organizacyjny, jakaś nasza wina czy ułomność. Życie nie polega na zajechaniu się na śmierć, a uświadomieniu sobie własnych ograniczeń i odpuszczaniu. Nie tylko bałaganu w szafce nad lodówką ale i na odpuszczaniu sobie!

Polecam. A tych, co twierdzą, że to tylko kwestia organizacji następnym razem poinstruuj, że skoro tak zajebiście ogarniają, niech ogarną i Tobie, zapraszamy!

.

.

Zdjęcie Nicholas Kusuma na Unsplash