Dzień Matki jest do bani.

Drogie Matki, mam dla Was dobrą wiadomość! Już za kilka dni wypada Wasze Święto! Prawdziwy, niepowtarzalny i jedyny Dzień Matki! Yay! To jest taki dzień, w którym celebruje się matki, dziękuje za trudy, wyrzeczenia i czystą bieliznę. Aha, akurat. Nie bójmy się tego powiedzieć, ale bywa, że Dzień Matki jest do bani!

Dzień Matki jest do bani na przykład dlatego, że prezent kupuje Ci zwykle partner. Oczywiście jeśli trafiłaś na takiego, który nie uważa, że nie ma co celebrować, bo przecież Ty nie jesteś jego matką, a do swojej już dzwonił niedawno w zeszłym tygodniu jakoś i dawaj ten obiad Halina, a nie głupoty Ci w głowie.

No ale możliwe, że masz szczęście i ojciec Twoich dzieci zauważa, że jakąś w końcu tą matką przecież jesteś i dziecko w kołysce może jeszcze tego do końca nie skumać, więc on, bohater w swoim domu, musi tu stanąć na wysokości zadania. I może nawet ma chłopak gust, albo właściwie odczytał pozostawione niby-przypadkiem wskazówki, niby-przypadkiem wypowiedziane trzydzieści pięć razy westchnienia. Niestety, zwykle jest to dzień, o którym ojciec Twoich dzieci przypomina sobie w ostatniej chwili, kiedy już wszędzie naokoło bębnią, nawet Poczta Polska, mistrz punktualności, wypuściła z tej okazji kartki okolicznościowe, lub dzieci zaczynają przynosić do domu kilogramy makulatury w postaci koślawych laurek z podobizną różowej czarownicy z zielonymi włosami, tfu, mamy.

I tutaj zaczynają się schody. Z zupełnie niewiadomych powodów, specjaliści od marketingu wszyscy, jak jeden mąż, mają traumę z dzieciństwa i szczerze nienawidzą matek. Zewsząd bowiem sypią się podpowiedzi prezentów dla matki, a jeden gorszy od drugiego. Matkę można na przykład rozpieścić książką kucharską (jej miejsce jest przecież w kuchni), płytą z ćwiczeniami (przecież sama mówi, że w nic się nie mieści, chce schudnąć i od jutra dieta), maszyną do szycia (uwielbia ręczne robótki, na które ma czas w jedynej w ciągu dnia wolnej godzinie, kiedy już powiesi ostatnie pranie, umyje gary, dzieci usną, a sama jeszcze nie padnie), sprzętami gospodarstwa domowego (nic tak matki nie cieszy jak nowy odkurzacz), ciepłym kocem (do ogrzania starych kości), nieśmiertelną apaszką (każdego roku kolekcja się powiększa), prezentem ostatniej szansy (kwiatkiem w doniczce), a w końcu wszelkimi bezosobowymi zestawami (do wyboru: kosmetyków, książek, herbatek).

W ten jeden dzień w roku okazuje się, że matki robią coś dobrze i na moment cichną spory dotyczące smoczków, pieluch, karmienia piersią, cesarki bez znieczulenia, wieku szkolnego i idealnego momentu na powrót do pracy i dla odmiany, w ten jeden dzień matki się chwali i docenia, zamiast, jak zwykle, obwiniać je za wszelkie zło tego świata. A przecież nic tak nie podkreśla wdzięczności jak książka kucharska w komplecie z apaszką (w różową panterkę jeszcze nie masz)!

Wiem, wiem, to bardzo niewdzięczne co piszę, bo oczywiście bycie matką to absolutny zaszczyt, nie chodzi przecież o prezent, a symbol i cieszmy się, że mamy co świętować i z kim. W końcu każda matka z dumą nosi naszyjnik z makaronu i pierwsze kilka laurek wita spłakana jak bóbr. Pierwsze kilka, bo z czasem, kiedy dziecko taśmowo wyrabia w 15 minut zapas laurek na każdą okazję w przeciągu najbliższych pięciu lat, na każdym wolnym skrawku papieru malując serduszko, a stosami papieru w bohomazy można by wytapetować niejedno M-4, macierzyńskie problemy rosną, doba się skraca, a poziom frustracji szybuje, z czasem zdajesz sobie sprawę, że Dzień Matki jest do bani!

Masz w ten dzień przecież odpoczywać, co w skrócie oznacza tyle, że nie zrobisz połowy rzeczy, które zwykle robisz. I tu mała podpowiedź – nikt inny za Ciebie tego nie zrobi, więc na następny dzień będziesz miała dwa razy tyle obowiązków. Taki bonus na Dzień Matki. I nie zapominaj, że sama też masz mamę i, jeśli miałaś to niebywałe szczęście, masz i teściową, o których też musisz w ten dzień pamiętać, bo przecież jak nie Ty, to kto? Najlepiej, jeśli zaprosisz wszystkich do siebie na obiad. Wtedy będziesz sobie mogła odpocząć i prawdziwie celebrować swój dzień. Przy garach.

Dzień Matki jest do bani, podobnie jak inne “wynalazki” dla mam – urlop macierzyński, siedzenie w domu z dzieckiem, teoria śpij kiedy dziecko śpi i wracanie do formy sprzed ciąży. Ale nie martw się, dostaniesz w ten dzień kwiatek w doniczce i obieraczkę do warzyw, na widok których nie zapomnij skakać pod sufit. Ładne i praktyczne, super sexy prezenty dla najlepszej mamy, przemyślane w kolejce do kasy w Biedrze. Gdyby jednak prezenty za bardzo nie przypadły Ci do gustu, pociesz się – w Dzień Matki dostaniesz dodatkowy bonus czasu z dziećmi, bo przecież codziennie mało go jeszcze wspólnie spędzacie. Możesz się tym przywilejem cieszyć już od świtu, aż do późnej nocy.

Tak więc podpowiadam Wam ojcowie i czytające dzieci: może się okazać, że mama wcale nie marzy o śniadaniu w łóżku, po którym musi trzy godziny sprzątać kuchnię i prać dywan i pościel w sypialni. Gdyby tak na ten jeden dzień role się odwróciły i ktoś usługiwałby matce? Posprzątał, wyprał, podał coś do jedzenia, duży kieliszek wina, gorącą kawę i podusię. I chwilkę niech wszyscy będą cicho! Matka chce się przespać, w końcu to jej dzień!

P.S. Powtórz to przynajmniej kilka razy w roku.

Zdjęcie: źródło.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!