Spanie z dzieckiem.
Środek nocy, budzi mnie wbijany w sam środek brzucha mały łokieć. “Czy mogę z Tobą spać Mamusiu?” pyta mnie właściciel łokcia. Lekko zapłakany, rozespany, przestraszony, słodko prosi o kawałek miejsca. Budzę się rano, na twarzy mam małą rączkę, a obok uśmiechniętą buźkę. Rozglądam się dookoła, gdzie nie zerknę – duuużo dzieci. He he, to tylko moje Trojaczki. Pozwalam, choć spanie z dzieckiem to bardzo kontrowersyjny temat.
Z chwilą pozbycia się pieluszek na noc i pielgrzymek na siku do toalety, byliśmy zmuszeni otworzyć drzwi dziecięcych sypialni. Dzieciaki szybciutko wyczaiły też drogę do naszego łóżka. Są noce, kiedy walczymy, przenosimy, odkładamy, tłumaczymy, ponownie usypiamy. Dzieci jednak jest trójka, a takich pielgrzymek – w najspokojniejszą noc 2-3, w niespokojną 153.
Czasem po prostu brak nam sił. Wiem, że to brak konsekwencji, którą ostatnio różni “wujkowie dobra rada” polecają jako najlepszy środek postępowania z dziećmi. ALE. Robimy to dla siebie, egoistycznie. Nie karmiłam bezpośrednio piersią, nie było nigdy noszenia na rączkach, bujania, rozpieszczania. Bo nie było jak. Moje dzieci nawet kiedy się przewracały jak zaczynały chodzić, musiały szybko się nauczyć, że jest ich trójka, a nas często tylko jedno. Nie mają na co dzień niedziel u Babci, kiedy to czworo w porywach do sześcioro dorosłych zachwyca się jednym oseskiem. Nie ma siedzenia na kolankach, zakupów z mamą, nie mamy możliwości na przykład jeżdżenia z dziećmi na rowerze i sposobności robienia tysiąca innych rzeczy, przez które rodzi się bliskość. Nawet jak w domu są występy to też musimy skupiać się na całej trójce, w piłę gramy na zmianę, bajki czytamy każdemu po kolei. Czekanie jest wpisane w życie naszych dzieci. Czekanie na uwagę Mamy i Taty, czekanie na swoją kolej.
Wiem, że dzieci teraz tak strasznie szybko rosną, za niedługo już powiedzą mi “Mamo, nie odprowadzaj mnie do szkoły, bo to wiocha”. Tak więc czasami pozwalam małemu brzdącowi na święto i spanie w naszym łóżku, kiedy wystraszony i zapłakany, w środku nocy do mnie przyczłapie. I w nosie mam to, czy się to komuś podoba, czy nie. Sama byłam strachliwa i w nocy tylko koło mamy czułam się bezpieczna. Nie uważam, że jestem przez to skrzywiona, czy nienormalna. Mam męża, a nie tylko kota, niczego złego mnie to nie nauczyło.
Dzieci mają swoje pokoje, pięknie samodzielnie zasypiają u siebie w łóżku. I bywa, że budzą się w nim dopiero rano. Ale zdarza się, że w nocy szukają bliskości mamy lub taty i w te poszukiwania prowadzą do naszego łóżka. Śmieszy mnie ten argument, że spanie z dzieckiem to błąd wychowawczy, bo się przyzwyczai. Egoistycznie myślę o sobie, co jeśli ja się przyzwyczaję i tego wspólnego spania mi zabraknie? Wstyd się też przyznać, ale często jesteśmy tak zmęczeni, że to małe ciałko, które w ciszy wgramoli się do naszego łóżka, po prostu nas nie budzi. Dopiero rano widzimy, że mamy gościa.
I to nie jest absolutnie tak, że w naszym związku przez to, że w naszym łóżku czasami śpią dzieci, brakuje intymności. Do budowania bliskości najmniej potrzeby jest nam ten kawałek pustego materaca. Wspólne momenty, kiedy jesteśmy parą nie ograniczają się do pozycji horyzontalnej i łóżka, do którego często ściągamy po północy i kolokwialnie “padamy na pysk”. Nie neguję potrzeby posiadania swojego kawałka łóżka, czy miejsca tylko dla rodziców. Każdy z nas, rodziców, postępuje tak, jak uważa za słuszne. Ja po prostu wiem, że czas, kiedy dzieci budzą się w nocy, szybko minie, w końcu wyprowadzą się z naszego łóżka. Już teraz zdarza się, że jest im niewygodnie i wracają do siebie. Tych wspomnień poranka z uśmiechniętą buźką i malutkimi rączkami zarzuconymi na szyję, słodkiego uśmieszku i wyszeptanego “Dzień Dobry Mamusiu” nikt mi już nie zabierze.
P.S. Żeby nie było – Tatuś też chętnie dzieli się miejscem na swojej podusi 🙂
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!