List od M.

Dziennik Matki. 

O 2 w nocy bezdźwięcznie przenoszę dziecko z podłogi na łóżko. Totalnie zaspane zarzuca mi ręce na szyję i przez sen szepta „Kocham Cię Mamusiu”. Uginają mi się kolana, zasypiam na mokrej poduszce.

Idę na spotkanie do Poradni Psychologicznej. Przez 3 godziny nieznajomej kobiecie opowiadam o swoich dzieciach. Niejednokrotnie mam łzy wzruszenia w oczach, ściska mnie w gardle, a przecież opowiadam tylko o codziennych, mało ważnych czynnościach i zachowaniach, które często testują moją cierpliwość. Trzymam fason, ale w aucie łzy same płyną.

Wymieniam opinie o zachowaniu dziecka z Panią, która prowadzi grupę. Po kilku mailach pada zdanie: „Swoją drogą, trojaczki to chyba jedyne dzieci w grupie, które mówiąc o mamie używają słowa „mamcia”, strasznie to słodkie”.

Wybieram zdjęcia do postu. Trzy dni. Tyle ich jest, przygniatają mnie wspomnienia. Pierwsze uśmiechy, kroki, słowa. Ze zdziwieniem po raz kolejny zauważam, jacy byli mikroskopijni. Nie chcę nigdy zapomnieć tych małych stópek i bezzębnych uśmiechów. Jest mi smutno, czas tak szybko mija. 

Dzień Matki i Ojca w przedszkolu. Duża grupa dzieciaków, w tym moja trójka, pełna sala rodziców, Pań i dyrekcji. Robię foty, kręcę film kamerą i telefonem, bo ojciec w delegacji chce mieć relację na żywo. Mamarazzi (czyli ja) musi przerwać robotę, jak córeczka z pierwszego rzędu zwraca mi uwagę, że mam klaskać całymi dłońmi. Bo te trzy pary oczu patrzą tylko na mnie, nie zwracają w ogóle uwagi na nic innego.

Dostaję laurkę. Pani przeprowadziła z dziećmi wywiad i na laurce są odpowiedzi na pytania o mamie. Nie mogę skończyć czytać. „Kocham mamę, bo ona jest cały czas” to drugie zdanie.

Córka mowi kelnerce w restauracji, że ten makaron to mama robi lepszy w domu.

Syn płacze, kiedy wychodzę z sypialni po pięciu bajkach. Zostań jeszcze momencik, proszą wielkie oczy.  

Nie chcę nigdy dorosnąć, mówi córka. Ale wiem, że muszę. Kupię dom obok Ciebie i będziemy zawsze razem.

Wiesz na co zbieram kieszonkowe? Pyta sześciolatka. Zabiorę Cię na kolację, a potem będziesz sobie mogła wybrać największe lody!

Słyszę jak dziewięciolatka opowiada koleżance – jak będę duża, będę się ubierać jak moja mama. Raz w szpilkach, raz w trampkach, będę  jak ona miała swój styl!

Będziesz zawsze przy mnie? Pyta syn, kiedy jestem chora.

To dlatego funkcjonuję, choć od prawie dziesięciu lat ciągle czuwam, przez prawie pięć pierwszych lat nie przespałam prawie ani jednej całej nocy. To dlatego nie żal mi ciała, które już nigdy nie wróci do stanu przed porodem. Każdą komórką czuję, że jestem mamą. Jestem szczęśliwa, choć po ciągu trudnych dni nie mam sił, boję się i ogarnia mnie rozpacz. Nie brakuje mi omijających mnie imprez, egzotycznych wycieczek i zegarków z diamentami. Nie opłakuję korpo kariery, którą zaprzepaściłam przez ostatnich kilka lat. Bez suflera i scenariusza gram swoją najważniejszą rolę. 

Jestem mamą, spełniło się moje największe marzenie. I spełnia się cały czas. 

image1

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!