Przegrałam dziś w macierzyństwo.

Przegrałam dziś w macierzyństwo. Nie pierwszy raz. Napisałam ostatnio post o tym, że dziś nie był mój dzień. Bo ja doskonale wiem, że wiele z nas ma takie dni. Nie chcę mówić, że miesiące, czy nawet lata, choć przecież i to się zdarza. Wcale nie uważam, że na przykład ostatni rok to był jakiś przełomowy czas w moim życiu, bo ledwo dociągnęłam.

Są po prostu dni, które zaczynają się grubo, a potem jest jeszcze gorzej. Dni, kiedy wszystko jest na nie, wszechświat nie sprzyja, wstajesz lewą nogą, dzieci mają turbo fochy, nic cię tak nie denerwuje jak wszystko, nie udaje się ciasto, które od lat robisz z zamkniętymi oczami i jest tym popisowym, kawa nie smakuje, nie podobasz się sobie, w ulubionych spodniach robi się dziura, film jest denny, stary się dąsa, pies szczeka jak potłuczony, sąsiedzi krzyczą, dzieci się kłócą, same złe wiadomości, pogoda nie zachęca, brakuje motywacji, chęci do życia, pieniędzy, czasu, ciszy.

Naprawdę w takie dni wyjątkowo irytuje świadomość, że przecież MUSISZ zawsze doceniać, to co masz, bo wstydź się przecież dziewczyno! Mogłabyś już sobie dać spokój z tym narzekaniem. Ogarnij się!

No ale co, jeśli z jakiegoś powodu akurat towarzyszy ci pustka, brak, zniechęcenie, frustracja? Dlaczego miałabyś udawać na siłę? Jest moda na perfekcję, która niezbyt nas przekonuje, szczególnie teraz, kiedy w każdym środowisku znamy kogoś, kto głośno mówi: chodzę do terapeuty, nie radzę sobie, mam depresję, potrzebuję pomocy.  A może nie znamy, bo choćby dziś, moja czytelniczka napisała:

„Na palcach jednej ręki mamy do czynienia z artykułami o ciemnych stronach bycia matką. Niestety taplamy się w poezji cudu macierzyństwa stworzonej przez kobiety wręcz urodzone w czepku, pierdzące tęczą. To nie jest dobre. Szkoda, że nadal tak mało kobiet potrafi otwarcie wypowiedzieć się o trudnych chwilach z dziećmi”.

Mnie nie denerwują dzieci per se. Nie denerwuje mnie macierzyństwo. Opiekowanie się dziećmi nie jest trudne. Trudne jest robienie czegokolwiek innego, kiedy opiekujesz się dziećmi. I choćbyś nie wiem jak była zorganizowana, nie przeskoczysz tego, że masz ich teraz wszystkich na głowie, nie przeskoczysz buntów, kiepskiej pogody, która sprawia, że nie możesz towarzystwa wybiegać po łąkach, nie napełnisz swoich kontenerków hektolitrem cysterny, bo od lat jest dziurawy, nie przeskoczysz jednego dnia problemów medycznych, wady postawy, krzywego zgryzu i zaburzeń integracji sensorycznej. Nawet jeśli skorzystasz z półproduktów i na obiad podasz pierogi, ktoś je musi do domu przytargać, odgrzać, no i przede wszystkim zaplanować, że właśnie to dziś będziemy jeść. Samo nic się nie robi, a miliony tych drobnych rzeczy składają się na wykańczającą listę, która często nie pozostawia nawet kilku minut na oddech. A jak znowu olejesz i nic nie robisz, zamęczają cię wyrzuty, bo ech, kochana, przegrałam dziś w macierzyństwo, woła do ciebie odbicie w lustrze. I tak źle i tak niedobrze.

I choć wszystkim jesteśmy w stanie wybaczyć, że to nie jest ich dzień, poklepać, pocieszyć, że jutro będzie lepszy dzień i to minie, sobie wybaczyć dużo gorzej. U siebie ciężko dojrzeć to, że się mimo wszystko ogarnia, ciężko dojrzeć światełko w tunelu i pocieszenie kolejnym dniem. Bo przecież sama tego chciałaś, co nie? Trzeba było sobie dzieci nie robić, jak teraz tylko chcesz narzekać. O rany, policz do trzech, alleluja i do przodu, co nie? Może za często masz takie dni,  skoro wkoło nikt o tym nic?

No właśnie nie. Liczenie do trzech nie pomoże, nie pomaga często pójście spać o 20, ani nawet pięciolitrowy baniak melisy. Czasami nie pomaga NIC.

Nie przejmuj się, wszystkie matki nie ogarniają, niektóre tylko lepiej to ukrywają.

Nie przejmuj się, wszystkie matki mają często wszystkiego dość, na czele z dziećmi, ale wolą udawać.

Nie przejmuj się, wszystkie matki mają dni, które kończą z westchnieniem „przegrałam dziś w macierzyństwo”.

Nie przejmuj się, po prostu nie wszystkie mają mają odwagę powiedzieć to głośno.

To co, ja zaczynam.

Przegrałam dziś w macierzyństwo.

.

.

.

Ale pomyślę o tym jutro. W końcu jutro też jest dzień. Może akurat lepszy?

 

Zdjęcie: Mishal Ibrahim na Unsplash