Czego nie mówić dzieciom o jedzeniu.

Złapałam się kilkakrotnie na tym, że mówię dziwne rzeczy do moich dzieci w trakcie posiłków. Obserwując innych rodziców wiem, że wszyscy popełniamy te same błędy. Zapewne spowodowane jest to tym, że nasi rodzice tak do nas mówili, nasi dziadkowie mówili tak do naszych rodziców, a pradziadkowie do nich. Słuchaliśmy tych rzeczy latami, przy każdym posiłku, przynajmniej trzy razy dziennie, przez jakieś 15 lat. Nic dziwnego, że wbiło się nam to głęboko w pamięć i stało się normą.

Codziennie marzymy o tym, aby nasze dzieci były zdrowe. Dbamy o to, aby je rozsądnie odżywiać, a przynajmniej aby nie biegały głodne. Wiele komunikatów, które wypowiadamy w kierunku dzieci, choć z założenia są pozytywne i kryją dobre intencje, mogą być odebrane negatywnie i powodować złe skutki w dorosłym życiu, takie jak zaburzenia odżywiania, nadmierne przywiązywanie wagi do wyglądu, czy brak pewności siebie.

Podejrzewam, że nie uda nam się wszystkich tych słów wyeliminować, podobnie jak tych o straszeniu (“Jeśli nie będziesz trzymał mamusi za rękę, to się zgubisz”, “Jak nie będziesz mył zębów, to Ci wypadną”, “Jeśli natychmiast się nie ubierzesz, zostajesz sam w domu, ja wychodzę”). Te zwroty, powtarzane z pokolenia na pokolenie, tak silnie w nas żyją, że ciężko będzie z dnia na dzień o nich zapomnieć. Warto jednak przeczytać, przemyśleć i starać się częściej ugryźć w język.

“Jeśli zjesz jeszcze trochę marchewki, będziesz mógł zjeść lody”.

Dziecko słysząc ten komunikat ma nadzieję, że szybko nadejdą czasy, kiedy będzie mogło ominąć jedzenie warzyw i przejść od razu do deseru. Słysząc, że musi być przekupywane, aby zjeść marchewki, mimowolnie wykształca w stosunku do nielubianego jedzenia jeszcze większą niechęć.

Przekupując czymś, co jest niezdrowe (słodycze, chipsy, fast food, etc.), nieświadomie wykształcamy w dziecku preferencję do spożywania większych tego ilości i wybierania tego typu pożywienia zamiast zdrowszych owoców, warzyw, czy zbilansowanego posiłku.

“Zobacz, Twój (brat, siostra, kuzyn, kolega) to je, czemu Ty nie chcesz”?

Tłumaczenie tego zdania w uszach dziecka to nic innego jak porównanie, w którym wypada słabo. Możliwe, że jedzenie danego pożywienia zawsze już będzie się kojarzyło z faktem, że dziecko nie robi tego dobrze.

Najlepiej unikać porównywania i zachęcać dziecko do spróbowania czegoś nowego słowami “Trochę to trwa, zanim polubimy nowe jedzenie, spróbuj tej zielonej fasolki, wygląda bardzo smacznie”.

“Nie zjadłeś wystarczająco dużo”.
“Musisz zjeść jeszcze trochę zanim będziesz mógł odejść od stołu”.
“Zjedz jeszcze trochę za Mamę, za Babcię, za Tatę”.

Mówiąc to wysyłamy dziecku sygnał, że wcale nie liczy się to, co ono czuje, kiedy jest najedzone, a to, co my uważamy za stosowne, patrząc na zawartość talerza. Nie istotne jest więc to, czy i kiedy jest głodne, a pusty talerz.

Lepiej mówić dziecku, aby się upewniło, że zjadło wystarczająco dużo, bo następny posiłek to np. obiad, podwieczorek, czy kolacja. Ważne, abyśmy trzymali się tej zasady i nie podawali dziecku jedzenia za kilka minut, a rzeczywiście czekali na kolejny posiłek. Pomagamy tym samym wykształcić właściwe podejście do zagadnienia głodu i ilości zjadanych porcji, co może kiedyś ustrzec nasze dzieci od otyłości.

“Super! Wyczyściłeś talerz! Brawo”!
“Nie jedz tyle, bo będziesz gruby”!
“Musisz jeść więcej, bo wyglądasz jak kościotrup, sama skóra i kości”!

Absolutnie nie chcemy, aby nasze dziecko myślało, że zjedzenie wszystkiego, co ma na telerzu rodzi w nas, rodzicach, dumę i zadowolenie, a pozostawienie na talerzu jedzenia – niechęć. Chwalenie dzieci za jedzenie dużych porcji może zachwiać ich naturalne potrzeby i w konsekwencji sprawić, że szukając naszej akceptacji, będą jadły więcej niż rzeczywiście potrzebują. Łączenie wyglądu z jedzeniem może powodować, że dzieci będą miały do niego zły stosunek, a jedzenie będzie kojarzyło się ze strachem.

“Jeszcze w zeszłym tygodniu lubiłeś pomidorówkę! Strasznie wybrzydzasz”!

Ten zwrot to nic innego jak nadawanie dziecku negatywnej etykietki – jesteś wybredny. Bardzo możliwe, że dziecko przeżywa akurat normalną fazę rozwoju, polegającą na odkrywaniu swoich ulubionych smaków. Lepiej serwować zróżnicowane jedzenie i nie komentować zbytnio tego, że coś akurat teraz nie smakuje. Stosujmy te same zasady, jakie stosowalibyśmy w przypadku dorosłych. Pytając partnera na jaką zupę ma ochotę, kiedy pada odpowiedź rosół, nie wzdychamy i nie przewracamy oczami ze słowami “O nie! W zeszłym tygodniu chciałeś pomidorówkę!”

“Zjedz to, bo to jest zdrowe”.

Aha, czyli wstrętne, myśli sobie dziecko. Lepiej omijać podejrzane zwroty typu “ma witaminy, jest zdrowe, jest dla Ciebie dobre”. Lepszym sposobem będzie zachęcić dziecko do spróbowania słowami “Mmmm, to jest pyszne, spróbuj, smakuje podobnie jak x który lubisz”. Naukowcy udowodnili, że smak potrawy warunkuje wybory jedzeniowe dzieci i że lubią one mieć więcej informacji o potrawie, zanim jej spróbują. Można starać się “rozłożyć” potrawę na czynniki, które znane są dziecku, np. “To jest lasagne, w środku jest makaronik, pomidorki, mięso i ser, które tak bardzo lubisz”. Dzieci, których rodzice z przyjemnością próbowali nowych potraw i wyrażali przy tym entuzjazm, chętnie jadły nowe dania.

“Jeśli będziesz grzeczny u lekarza, dostaniesz ciasteczko”.
“Jeśli nie przestaniesz kłócić się z siostrą, nie dostaniesz dziś deseru”.
“Jak posprzątasz zabawki, dostaniesz lody”.
“Nie przejmuj się tym, że się nie udało, zobacz, mam dla Ciebie czekoladkę”.

Dziecko automatycznie myśli – jeśli chcę dostać lody, muszę być grzeczny. Zawsze, kiedy zrobię coś dobrze, dostanę lody. Satysfakcja z wykonywanego zadania wzmacnia nasze poczucie własnej wartości, które w żaden sposób nie powinno być łączone z jedzeniem. Posprzątany pokój, czy ułożone zabawki to dobrze wykonana praca, która cieszy.

Najlepiej wcześniej ustalić konsekwencje pewnych czynów i powiedzieć o tym dzieciom, a jedzenie zostawić w spokoju. Dorośli, którzy jako dzieci traktowali jedzenie jako nagrodę lub karę, mieli większe zdolności do nadwagi i diet. W szczególności, że karą było zwykle jedzenie “zdrowe” czyli warzywa, obiad, owoce, a nagrodą słodycze lub wizyta w McDonald’s. Każdy ciężki dzień pracy będą “nagradzali” sobie jedzeniem. I każdą porażkę też.

Porażki to część życia, coś, co każdemu z nas się zdarza. Nie powinniśmy próbować ich dzieciom osłodzić. Słuchajmy ze zrozumieniem, wykażmy empatię, ale nie oferujmy słodyczy na pocieszenie.

“Nie jemy czekolady, bo jest niezdrowa”.

Najlepiej nie opisywać jedzenia w kategoriach złe/dobre, a podkreślać, że w zbilansowanej diecie jest miejsce na wszystko. I na kawałek czekolady i na colę, którą sami przecież czasami pijemy przy dzieciach. Wszystko jest ok, liczy się umiar. “Nie jemy codziennie tortu, ale w ten weekend idziemy na urodziny Antosia i pewnie będzie tam tort”.

“Ostatni raz powtarzam, nie, nie możesz teraz dostać lodów”.

W zależności od wieku dziecka i miejsca, w jakim się znajdujesz, może to wzbudzić nagły atak agresji. Lepiej powiedzieć, że nie będziemy teraz jeść loda, bo za chwilę siadamy do kolacji, ale w środę możemy kupić lody na deser. Dzieci doskonale rozumieją nasze NIE, kiedy je wytłumaczymy. Jeszcze lepiej, kiedy się dowiedzą, że dany przywilej nie został im odebrany na stałe, tylko wydarzy się w niedalekiej przyszłości.

“Nie smakuje Ci kolacja? Zrobić Ci coś innego”?

Już kiedyś o tym pisałam, spotkało się to z wielkim hejtem. Jak można pozwolić, aby dziecko nie zjadło nic na kolację? Przecież to nie jest żaden wysiłek zrobić dziecku parówkę, którą chętnie zje. Oczywiście, nie jest to wysiłek, ale znam wiele dzieci, które przez takie działania dorosłych nie jedzą absolutnie nic oprócz tej parówki, zupy przecedzonej przez sitko, w której absolutnie nic nie może pływać i winogron bez skórek i pestek. Nie próbują nic nowego, bo wiedzą, że rodzice i tak w końcu zrobią im to, co lubią, po co więc mają się wysilać? Skutek jest taki, że na wszystko kręcą nosem, a ich jadłospis jest bardzo monotonny.

Najlepiej powiedzieć, że wszyscy jemy to samo. Dzisiaj na przykład tata ugotował spaghetti, które tak bardzo lubi mama. Zajęło mu to sporo czasu, starał się, aby nam smakowało. Jutro możemy zjeść to, co Ty lubisz najbardziej, zgoda?

Uff, strasznie dużo się tego zebrało. Przyznaję, że sama, często nieświadomie, wypowiadam te zdania do dzieci. Czas z tym skończyć i przywrócić jedzeniu jego zwykły wymiar. Jedzenie to paliwo, którego potrzebujemy do życia. Może być przyjemne, możemy się nim dzielić wspólnie. Bez żadnych ukrytych celów i negatywnych emocji. Smacznego!

Źródła:

http://samples.jbpub.com/9780763775087/75087_ch02_Contento.pdf

http://www.raisehealthyeaters.com/2010/06/things-picky-eaters-wish-their-parents-knew/

http://www.sciencedaily.com/releases/2013/07/130716115718.html

http://www.raisehealthyeaters.com/2011/05/what-rewarding-kids-with-food-looks-like-20-years-later/

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!