Nigdy nie będziesz wystarczająco dobrą matką.

Nigdy nie będziesz wystarczająco dobrą matką. Nigdy i sobie to zapamiętaj.

Wstałam rano w sobotę, moja córka zrobiła śniadanie, po czym cała czwórka wyszła z domu koło 8:30 na karate i tańce. Posprzątałam bajzel w kuchni, urwałam bzu z własnego ogródka, wypiłam dwie czarne jak smoła kawy i tak się zachwyciłam tą ciszą, tym bzem i tą czystą, piękną, pastelową kuchnią, że aż zdjęcie zrobiłam i wrzuciłam w media społecznościowe. O takie, o, ładne, co nie?

Od 6 lat siedzę w tym biznesie i zawsze mi się wydaje, że już wszystko widziałam, że już usłyszałam wszystko na swój temat i odpowiedziałam na każdą zaczepkę i dziwne pytanie. Ależ skąd. W sobotę się dowiedziałam, że porządku w kuchni w sobotę rano mieć nie wypada, wręcz nie można, bo na pewno oznacza to, że:

  • – wolę sprzątać niż spać
  • – jestem nienormalna, żeby w sobotę rano mieć posprzątane
  • – pewnie nie pracujesz, skoro masz czas sprzątać
  • – na bank wstałaś o 4 rano, komu by się chciało
  • – szczęściara, mnie dzieci od świtu żyć nie dają, siku nie ma kiedy zrobić, a co dopiero kawę ciepłą wypić

Ja pierdolę, na to nie wpadłam. Nie wpadłam na to, żeby złośliwie skomentować i czepiać się kogoś, kto ma porządek w kuchni. Jestem matką od 10 lat, w czasie których 8 pracowałam zawodowo, dwa byłam na macierzyńskim i nigdy nie mam dłużej niż kilka godzin syfu w kuchni. Jakoś tak mamy, że po posiłku się u mnie sprząta. Ja gotuję, stary sprząta, albo na odwrót, albo razem, albo każdy po sobie. Gary z zlewie śmierdzą, przynajmniej u mnie. Nigdy nie piłam zimnej kawy, bo wypicie kawy to kilka minut, w czasie których moje dzieci na każdym etapie mogły zająć się sobą. Albo zajmował się nimi ktoś inny. To wcale nie oznacza, że jestem lepsza.

Ja chyba jestem jakaś dziwna, bo mnie cycki opadają jak słyszę takie komentarze. Nie mówiąc już o tym, że mam ochotę jedną z drugą pacnąć tym telefonem w łeb i zmusić do pobudki i opamiętania się. Lepiej Ci, jeśli komuś przywalisz z rana śmierdzące gówno? Czujesz się lepszą matką, bo przyznajesz się do cierpiętniczego niewolnictwa? Chcesz, żebym Cię żałowała, bo sobie porządku z kuchni nie potrafisz zorganizować Nie? To o co kurła chodzi?

To był kawałeczek, malusieńki mojego życia, życia zupełnie komuś obcej baby. Nawet tej zakichanej kuchni był tylko kawałek. Może wywaliłam wszystkie brudy na podłogę, której nie pokazałam? Może miałam czystą tę kuchnię, ale myłam ją wyjąc w niebogłosy? A może sama tego porządku w ogóle nie zrobiłam? A może dla pedanta w tej kuchni nadal był bałagan? Przecież widać tylko wycineczek, krótką chwilę, czy można w ogóle z niej wysnuć jakieś wnioski? A skąd!

Tak, to kobiety kobietom zgotowały ten los. To inne matki w macierzyństwie są najgorsze. Bo ojcowie mają w dupie to, czy kumpel ma w garażu porządek i czy płot sam sobie pomalował, czy zlecił jego malowanie. To baby są specjalistkami od walenia między oczy, od złośliwych komentarzy, od wyśmiewania, umniejszania sukcesów i sugerowania, że z Tobą coś nie tak, bo a) masz burdel – wiadomo – leniwa, nieogarnięta, syfiara, b) masz porządek – nadgorliwa, perfekcjonistka, szczęściara, pewnie ma panią do sprzątania, albo mąż pomaga. Nie wygrasz, nie dogodzisz, do usranej śmierci musisz się tłumaczyć, dlaczego w kuchni masz porządek i dlaczego w kuchni masz bałagan. Dlaczego brałaś ślub i dlaczego żyjesz bez ślubu, dlaczego pracujesz i dlaczego nie pracujesz, dlaczego nie masz dzieci i dlaczego masz troje, dlaczego na wakacje jedziesz nad morze i dlaczego na wakacje nie jedziesz nad morze, dlaczego nie gotujesz, czemu stale stoisz przy garach? Nigdy nie będziesz wystarczająco dobrą matką. Nigdy.

Czytaj – dlaczego żyjesz po swojemu, masz czelność podejmować własne decyzje, dlaczego, no, dlaczego? Kumasz to? Bo ja coraz kurna mniej, a przecież wydawałoby mi się, że im starsza, tym teoretycznie więcej powinnam rozumieć.

Kobito, opamiętaj się. Nie mam lepiej. Mam TYLKO posprzątaną przez kilka chwil w sobotę, kuchnię. To nie jest zamach na Twoje życie, na Twoje macierzyństwo, na Twoje wybory. To, że ktoś w sobotę ma czystą kuchnię, nie oznacza, że nie ma życia, że nie spał w nocy, tylko szczoteczką do zębów szorował zlew, czy też jego dzieci są jakieś dziwne, bo nie robią bałaganu. To oznacza tylko brak garów w zlewie i umytą podłogę. Tylko tyle. To, że ktoś ma w sobotę czystą kuchnię, wcale nie oznacza, że próbuje wjechać Tobie na ambicję, bo budzisz się w syfie.

Jeden człowiek ma czysto w sobotę rano, a drugi nie ma. To nie ma żadnego drugiego dna, to nie jest podjazd, ani żadna aluzja. „Nie musisz oceniać całego świata swoimi własnymi standardami. Nie wszyscy są tacy, jak Ty, wiesz”? Murakami

Więcej pozytywnego myślenia, babeczki. Nigdy nie będziesz wystarczająco dobrą matką, gospodynią domową, żoną, córką. Bo zawsze znajdzie się ktoś, kto to skrytykuje. A jeśli wkurwia Cię fakt czystej podłogi u kogoś, jest jedna niezawodna metoda – zamiast złośliwości i tracenia czas na pyskówki w necie, łap za mopa i też sobie umyj podłogę! A jak!

YOU DO YOU.

A od innych się odczep, bo zazdrość, złośliwość, ocenianie i porównywanie się do innych, nie robią dobrze na głowę.