Dlaczego dzieci nie powinny się opalać?

Kto z nas nie kocha słońca? I urlopu, który kojarzy się z beztroskim wylegiwaniem na plaży i piękną opalenizną. No właśnie. Ale jak wiele osób nie ma pojęcia, jak bardzo słońce nam szkodzi i czym grozi brak ochrony przeciwsłonecznej. Poparzenia, przebarwienia, nowotwór brzmi już trochę mniej sexy. W przypadku dzieci ta mieszanka może okazać się zabójcza. Dlaczego dzieci nie powinny się opalać?

Świadomość na temat szkodliwości promieni słonecznych trochę się poszerza, niestety nawet celebryci powtarzają bzdurne informacje na temat oparzeń słonecznych, raka skóry czy czerniaka. Natalka „Skwarka” Siwiec, reklamując niedawno kosmetyki do opalania, również nie pochwaliła się szczególną wiedzą w temacie.

A tymczasem eksperci ostrzegają – słońce głównie nam szkodzi. Przyczynia się do raka skóry, udarów, przedwczesnego starzenia. Przed słońcem w szczególności powinniśmy chronić dzieci i ich delikatną skórę. Dzieci poniżej 3 roku życia praktycznie w ogóle nie powinny się „opalać”.

Warto sprawdzać indeks UV. Od wartości 3 i powyżej, należy zadbać o właściwą ochronę przeciwsłoneczną. Na przykład, w dniu wczorajszym, UV na terenie Polski było na poziomie 5-6, czyli wystarczająco wysokie, aby mogło zaszkodzić. To dlatego, latem należy stosować właściwą ochronę.

Podstawą jest krem z filtrem. Nie chodzi jednak o byle jaki krem, warto przestrzegać kilku zasad.

  • Dla dzieci filtr powinien być jak najwyższy, czyli 50+, aby zapewniał jak najlepszą ochronę.
  • Wybierać warto produkty wodoodporne, jeśli dzieci będą się kąpać. To samo w sytuacji, kiedy uprawiasz sport, na przykład biegasz w lecie i intensywnie się pocisz.
  • Warto również zadbać o ilość produktu. Dorosła osoba potrzebuje aż 7 łyżeczek! Po jednej na każdą rękę (nie omijamy dłoni), na każdą nogę (również stopy), jedna na twarz (również uszy), jedna na plecy i jedna na tors.
  • Na szczególnie wrażliwe miejsca – nos, kark, skóra pod oczami, usta, czoło na linii włosów dla dzieci są specjalne sztyfty z tlenkiem cynku lub dwutlenkiem tytanu. W tym wypadku najlepsze są dermokosmetyki, dostępne w aptece.
  • Warto sprawdzać datę produkcji, bo bywa, że kosmetyki na sklepowych półkach są przeterminowane.
  • Warto wybierać marki, które dbają o skład produktów, szczególnie, jeśli kosmetyk do opalania jest dla dzieci.
  • Aby krem zapewniał prawidłową ochronę, smarować się należy przynajmniej 20 minut przed wyjściem z domu, po każdej kąpieli powtarzać aplikację, a jeśli się nie kąpiemy to i tak kremowanie należy powtarzać co 2 godziny. Dla dzieci w takim wypadku przydaje się produkt w sprayu – łatwiej i szybciej go aplikować na mokrą skórę.

Chronić należy nie tylko skórę, ale i oczy. Dlatego dobrym pomysłem dla dzieci są okulary przeciwsłoneczne. No i oczywiście czapka. Niektóre dzieci nie znoszą okularów, dlatego warto kupić czapkę z daszkiem, który ochroni oczy. Czapka pomaga w zapobieganiu udarom.

Dla dzieci warto kupić nie tylko czapkę, ale i kostium, który zakrywa delikatne obszary, na przykład ramiona. Dla swoich dzieci kupuję kostiumy z długim rękawem i z materiałów, które same działają jak filtr przeciwsłoneczny. Dzięki temu nie muszę się martwić o notoryczną aplikację i poparzone ramiona czy brzuch. Co ciekawe, nie ma zdjęcia, aby od kilku do kilkudziesięciu osób nie pytało mnie dlaczego tak ubieram dzieciaki, skoro jest upał. No cóż, ubieram, bo JEST upał, a słońce nikomu w nadmiarze dobrze nie robi. 

Największe słońce jest zwykle od godziny 10 do 13, w tych godzinach warto szukać cienia.

Nawet w pochmurny dzień należy chronić się przed promieniami słonecznymi.

Nawet jeśli nie smażymy się leżąc plackiem na plaży, należy zadbać o właściwą ochronę przeciwsłoneczną. Oparzyć można się również na spacerze, czy przez okno rozgrzanego samochodu.

Wiele osób argumentuje, że słońce to przecież witamina D. W teorii wystarczy, że minimum 18% ciała wystawimy na 15 minut na słońce, aby nastąpiła efektywna synteza skórna witaminy D. W praktyce jednak zachmurzenie, zanieczyszczenia powietrza, mgły, blokują część promieniowania słonecznego docierającego do powierzchni ziemi, a co za tym idzie, mniejsza jest szansa na wytworzenie witaminy D. W cieniu ilość promieniowania słonecznego zmniejszona jest o 60%. Jak w przypadku innych zagadnień medycznych – warto i w tym przypadku poradzić się lekarza. Lepiej chyba suplementować witaminę D niż leczyć skutki słonecznych poparzeń, które, szczególnie w przypadku dzieci, mogą mieć tragiczne skutki. Poza tym witaminę D3 dostarczyć można również organizmowi jedząc tłuste ryby morskie, czy pijąc pełnotłuste mleko i jego przetwory.

Niewiele osób zdaje sobie również sprawę z tego, czym tak naprawdę jest opalenizna. Bo to nie jest letnie akcesorium, czy niezbędny urlopowy dodatek. Opalenizna to efekt działania melaniny, czyli czynnika warunkującego zabarwienie skóry. Melanina jest wytwarzana przez specjalne komórki naskórka – melanocyty. Główną funkcją melaniny jest ochrona skóry przed promieniami UV – ten mechanizm ma niwelować szkodliwe działanie słońca, a opalenizna to efekt uboczny. W uproszczeniu można więc wysnuć wniosek, że skóra ciemnieje, próbując ochronić się przed dalszymi zmianami wywoływanymi przez słońce. Mnie jakoś przekonuje, że nie jest to nic zdrowego, co nasza skóra uwielbia. Mało tego – skóra dzieci ma dużo mniej melaniny, a tym samym jest bardziej narażona na oparzenia i procesy mutagenne w komórkach.

Podsumowując – cieszmy się ze słońca, ale jak w przypadku wszystkiego – mądrze i z umiarem. A w przypadku dzieci ze szczególną ostrożnością.

Zdjęcie: źródło

  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.