Jest jedna rzecz, która męczy mnie w byciu mamą najbardziej. I bynajmniej nie jest ona bezpośrednio związana z dziećmi. To inne matki. Patrzą, oceniają, szpile wbijają, za plecami krytykują.
Wyścig matek na najlepszą rodzicielkę trwa w każdym środowisku, w każdym miejscu na ziemi. Jakby bycie mamą nie było wystarczająco skomplikowanym zadaniem, musimy dodatkowo zmierzyć się z opiniami na temat wychowania naszego dziecka, które są odmienne od naszych. A wiesz co ja myślę?
Nieważne, czy zaszłaś w ciążę naturalnie, czy musiałaś poddać się in-vitro, albo nawet długiemu procesowi adopcji. Rodziłaś w bólach, bez żadnego znieczulenia, na żywo Cię potem zeszyli i nie potrafiłaś usiąść przez trzy tygodnie. A może nie mogłaś urodzić siłami natury i miałaś cesarkę? Miałaś poród rodzinny, a mąż dzielnie trzymał Cię za rękę, czy urodziłaś w towarzystwie swojej siostry.
Karmiłaś piersią na żądanie, do momentu, dopóki Twoje dziecko powiedziało “Nie chcę już mleczka mamo, idę na plac zabaw”. A może od początku podawałaś sztuczne mieszanki, bo karmić naturalnie nie chciałaś lub nie mogłaś? Nocami gotowałaś na parze papki z drogich, starannie wyselekcjonowanych, ekologicznych warzyw i kury z zagrody, kupionych “od baby na targu” na drugim końcu miasta, czy raczej odkręcałaś słoiczki? Dawałaś Danonki, czekoladowe kulki, żelki, gumki i drożdzówki, czy promowałaś eko jedzenie bez laktozy, glutenu, zdrowe, świeże, super fit?
Nosiłaś w chustach, nic Ci nie wisiało. A może woziłaś od początku w wózku, w foteliku, w nosidełkach? Bujałaś, husiałaś, nosiłaś, pozwalałaś spać ze sobą w łóżku, czy od pierwszej wspólnej nocy konsekwentnie odkładałaś do łóżeczka? Stosowałaś zimny chów, czy może rodzicielstwo bliskości?
Prałaś w skorupkach orzechów pieluchy wielokrotnego użytku, czy korzystałaś z dobrodziejstw pampersów? Szczepiłaś, czy nie? Podawałaś leki na uodpornienie, czy robiłaś nocami tajemne mikstury z włąsnoręcznie zerwanych pokrzyw? Zakładałaś czapkę w lipcu, czy pozwalałaś biegać boso?
Twoje dziecko miało ząbki już w wieku 3 miesięcy, siedziało w wieku 5, chodziło na roczek, a w wieku 13 miesięcy powiedziało “Mamo siku”? Ubierałaś w ciuchy od projektantów, czy w zdobyczne po koleżankach i z ciuchlandów?
Posłałaś do żłobka, przedszkola, zatrudniłaś nianię, pomagała Ci Babcia, wróciłaś do pracy, czy siedziałaś w domu? Wychowałaś gromadkę pociech czy tylko jedno? Jesteś samotną mamą? Twoje dziecko to aniołek, czy diabełek? Macierzyństwo okazało się Twoją wymarzoną rolą, czy wyjątkową zmorą?
To wszystko jest nieważne!
Jesteś matką, należysz do sekretnego klubu mam, w którym często jedno spojrzenie wystarczy i wszystko wiesz. Dostałaś dożywotni bilet do całodobowego zamartwiania się swoim dzieckiem. Do wiecznej obawy, czy dobrze wypełniasz swoją najważniejszą rolę, czy Twoje dziecko prawidłowo się rozwija, jest bezpieczne i szczęśliwe.
Wyobraź sobie, że każda z nas chce dokładnie tego samego, co Ty. Wszystkie chcemy najlepszego, co tylko możemy swoim dzieciom dać. I wszystkie chcemy być najlepszymi mamami dla naszych dzieci. Twoje przekonania są zupełnie nieistotne*. Nieważne kim jesteś! Fakt, że dziecko coś umie, szybciej opanowało pewne umiejętności, czy też biega w drogich stylówkach, nie jest istotne.
To, JAK dojdziesz do wychowania dobrego człowieka jest zwyczajnie nieważne. Liczy się codzienny trud, Twoja podróż życia i cel tej podróży – Twoje dziecko.
Nie ma jednej, najlepszej, idealnej metody na wychowanie człowieka. Każde dziecko jest niepowtarzalne i ciężko jest na siłę wpasować go w podręcznikowe reguły, w ściśle określone zasady i jeden właściwy sposób postępowania. Możesz czytać poradniki, blogi, ale traktuj je jak luźną wskazówkę, to, czego wymaga Twoje dziecko i co sama możesz mu dać, masz zawsze przy sobie.
Tak więc może zamiast stale się nawzajem krytykować, obwiniać, oskarżać i obrażać – powinnyśmy zawrzeć w końcu rozejm? Okazać sobie odrobinę szacunku i wyrozumiałości? Jesteś mamą, nie istnieje sposób, aby być matką idealną, ale możesz starać się być dobrą. Tak jak i my wszystkie. Pomogą Ci w tym inne mamy, które codziennie zmagają się z takimi samymi problemami, rozterkami, zmęczeniem, znużeniem, radościami i bezgraniczną miłością do swoich dzieci, jak Ty. Skończmy ten bezsensowny wyścig matek i skupmy się na dzieciach, które potrzebują po prostu mamy.
To co? Rozejm, matki? Razem raźniej..
*Nie pochwalam agresji i bicia, które nie są metodami wychowawczymi. Jeśli to robisz, natychmiast przestań i poszukaj wsparcia.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!