Nie da się opisać.

Wiele osób próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jest macierzyństwo. Świeżo upieczeni rodzice wołają “dlaczego nikt mi nie powiedział”. Doświadczone matki tajemniczym szeptem powtarzają stare zaklęcie “sama zobaczysz”. Bo czy da się opisać to, co każda z nas czuje? Nie da się opisać, bo macierzyństwo to coś pomiędzy udręką, a ekstazą.

Nie da się opisać pierwszego spojrzenia na ekran usg. Pierwszych kopnięć maleństwa, jeszcze w brzuchu. A w końcu momentu, kiedy zobaczysz swoje dziecko po drugiej stronie brzucha. Nigdy w życiu nic bliższego cudu już nie ujrzysz.

Nie da się opisać pierwszego uśmiechu, kroku, niezdarnego, ale zdecydowanego „maamamamamamamama”, którym obdarzy Cię dziecko.

Nie da się opisać komplementu, który usłyszysz od dziecka. Okazuje się, że można najlepiej głaskać po pleckach, robić kakałko i husiać. „Jesteś najlepsą mamusią” będzie długo brzmiało w Twoich uszach jak najpiękniejsza melodia.

Radości z lizaka, chichotania do słowa kupa, braw na pierwsze trafione sikanie do nocnika. Duma żywcem Cię rozpiera, tego się nie da opisać.

Malucha, który ze wszystkich sił ucieka przed Tobą wołającą „jak Cię złapię, to Cię zjem”, święcie przekonany, że to rzeczywiście się wydarzy. Dusiłaś się wtedy ze śmiechu, choć ściskało Cię serducho.

Tęsknoty, którą odczuwasz chwilę po tym, jak pomachasz do swojego dziecka na pożegnanie.

Uczucia zadowolenia z siebie, kiedy Twoje dziecko zje ze smakiem potrawę, którą ugotujesz.

Nie da się opisać strachu, który codziennie Ci towarzyszy. Żeby było zdrowe, szczęśliwe, kochane, dobre, żeby wyrosło na ludzi. To Twoje najważniejsze marzenia.

Nie da się opisać wzruszenia, które czujesz patrząc na Twoje śpiące dziecko. Twój największy skarb.

Uścisku małych dłoni, które szukają Twojego oparcia przy każdej podróży, nawet tej na drugą stronę ulicy.

Nie da się opisać tej miłości do życia form wszelkich, od kwiatuszków, po psa sąsiada i motyla, którą nagle zaczynasz współodczuwać.

Tych wszystkich śmiesznych pytań, zadanych na poważnie przez sepleniącego trzylatka.

Pierwszej niezgrabnej laurki, wręczonej z wypiekami „dla Ciebie mamusiu”.

Małych rączek obejmujących za szyję, mokrego całusa i “kocham Cię mamusiu”.

Nie da się opisać uczucia topiącego się serca, gniewu i znikających wszystkich rozterek, kiedy Twoje dziecko patrzy Ci prosto w oczy.

Wielkich jak groch łez, żądania plasterka z Kubusiem Puchatkiem i rozkazu dmuchania na niewidoczne ziazia, które leczy wszystkie dziecięce urazy.

Uczucia, kiedy pozwolisz na lody, a Twoje dziecko cieszy się jakby wygrało kumulację w lotto.

Nie da się opisać prostoty dziecięcego świata, którą nagle tak wyraźnie widzisz.

Niestrudzonej energii dziecka do bycia przede wszystkim sobą.

Nie da się opisać pisku radości na Twój widok. Nie ważne, czy nie było Cię godzinę, czy cały tydzień.

Nie da się opisać słodkiego głosiku, który Cię prosi „zostań ze mną mamusiu, plosę”. I się kładziesz. Choć rozsądek podpowiada, że masz jeszcze gary ze śniadania w zlewie, trzy prania do powieszenia, lepką podłogę i kilka maili, które nie mogą czekać. Racjonalnie nie potrafisz tego wyjaśnić, ale wiesz, że musisz się położyć. Nic innego nie jest ważniejsze, nigdzie indziej nie musisz bardziej być, wszystko inne, cały świat, poczeka.

Irracjonalnego smutku, że tak szybko rośnie. Niby byś chciała, żeby było bardziej samodzielne, mniej marudziło i przesypiało nocne. Ale tęsknisz za słodkim, małym bobaskiem, potem rezolutnym przedszkolakiem, stawiającym pierwsze kroki w szkole uczniem. Za szybko.  

Potężnej, zniewalającej, dodającej skrzydeł, zwyciężającej wszystko miłości, którą czujesz od pierwszej chwili, w której poczujesz się mamą.

Nie da się opisać ciągłej mikstury emocji, która Ci towarzyszy. Zmęczenia, znudzenia, frustracji i jednocześnie fascynacji, niebywałego szczęścia, odbierającej dech jedności i radości z codziennego obcowania z dzieckiem.

Niebywałej siły, którą w sobie znajdujesz. Choć będzie Ci się nie raz wydawało, że już nie dasz rady, że nie przeżyjesz kolejnej choroby, nieprzespanej nocy, ataku histerii, nie upierzesz kolejnej sterty zaplamionych ciuchów, nie zniesiesz przebierania kolejnego pampersa, wstaniesz. Podniesiesz się choćby z kolan i wykrzeszesz energię na kolejne zmagania i milowe kroki, choćbyś zasypiała na stojąco, a w środku tonęła.

Nie da się opisać uczucia, które towarzyszy Ci od pierwszego oddechu Twojego dziecka. Jesteś w stanie za nie umrzeć. I to nie są tylko słowa. Będziesz codziennie ryzykować. Bronić za wszelką cenę. Stawać na głowie. Gwiazdkę z nieba podarujesz. Wiesz, że oto Twoje życie jest na drugim miejscu. Twoje dziecko będzie odtąd ważniejsze.

Tego uczucia, że ktoś, kogo urodziłaś, wykarmiłaś, ubrałaś, nauczasz i wychowujesz, jest mądry, sprytny, zabawny. Nagle, choć przecież masz wiele życiowych sukcesów na koncie, tylko tym jednym chcesz pochwalić się światu.

Jestem mamą.

Tak. Tego naprawdę nie da się opisać.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!