Przemyśl to. 

Przeczytaj, użyj wyobraźni, a potem przemyśl to.

Pobudka. Stary od rana narzeka, nie chce mu się wstawać. Ile razy mówiłam, żeby wczoraj tyle nie siedział. No ale nie, po co słuchać. Liczę do trzech, no, już, już, bez gadania.

Na powitanie stary oblewa się kawą. Widzisz, co zrobiłeś, pytam, pod sam nos podsuwając poplamioną koszulę, a on nic. Słyszysz co do Ciebie mówię? Głuchy jesteś? Echo. Do kąta go, no przecież jak tak można? Stary stoi w kącie, coś tam mamrocze pod nosem, ewidentnie mu się nie podoba. O nie, kochaniutki, to tak nie działa. Posiedzisz jeszcze 5 minut, dopóki się nie uspokoisz, wołam.

Śniadanie. Stary chce coś powiedzieć, rozpaczliwie macha rękami, przestępuje z nogi na nogę, ciągnie za rękaw. CSSSST! Czy on nie widzi, że ja teraz jestem zajęta? Przecież mam pilnego lajwa na fejsie. Jak teraz nie obejrzę, to się nigdy nie dowiem, jak zapleść francuza! Czy on nie zna znaczenia słów zaraz i potem? Oszaleć można. Je tę swoją kanapkę jak mała świnka, serio nie wiem co z niego wyrośnie!

Mała pyskóweczka o ubranie, standardzik poranny. Bo on chce koszulę z krótkim rękawkiem. Twierdzi, że mu gorąco. Niech mnie ktoś trzyma, bo nie ręczę za siebie. Zimno jak cholera, jesień za oknem, a ten będzie fikał w krótkim rękawku. Zawieje go i przeziębienie murowane. A przecież ja chcę dla niego dobrze. Czy on nic nie rozumie?

W końcu wychodzi do pracy. Jeszcze tylko sprawdzę, czy ma porządek w samochodzie, bo przecież musi się nauczyć szanować swoje rzeczy. Szybkie buzi, papa i „tylko mi nie przynieś wstydu, Kochanie”. No, może jechać.

Stary wraca z pracy, coś mu się tam nie udało, szef się na niego wydarł, bardzo jest zdenerwowany, opowiada co najmniej jakby to był koniec świata, a przecież NIC się nie stało. Kto to widział, przewracam oczami, taki duży chłop, a tak się mazgai. A czy Zbyszka i Andrzeja też szef okrzyczał? Czy nie dostali czasem podwyżki, pytam? Bo stary to się lubi nad sobą użalać, a nie widzi, że wszyscy koledzy dawno go wyprzedzili. Twardym trzeba być, nie miętkim.

Zasiada do stołu jakby nigdy nic. Olaboga. Jak nie umyjesz rąk, nie dostaniesz obiadu, no ile razy ja mam powtarzać, że przed jedzeniem myjemy ręce? Na obiad brukselka, może nie jakaś ulubiona, ale bardzo zdrowa, przynajmniej 5 sztuk musisz zjeść. Za mamusię, za tatusia, za ciotkę Halinę. Stary się krzywi. Tak mi się odwdzięczasz za to, że godzinami sterczę przy garach? Tak? Jak nie zjesz obiadu to nie dostaniesz deseru!

Na zakupach stary marudzi. Nie chce mu się chodzić po sklepach, czapek przymierzać, nogi go bolą, siku mu się chce, mówi, że głodny i chce wracać do domu. Ja już nie mam do niego siły, naprawdę. Bo Cię tu zostawię, mówię w końcu. Nie pomaga. Nic na niego nie działa, nawet jak mówię, że go facet z ochrony zabierze.

W domu znowu burdel na kółkach, skarpetki się po ziemi walają, aktówka na samym środku, krawaty porozwalane. Jak tego zaraz nie posprzątasz, to wyrzucę albo oddam kolegom z pracy, ostrzegam lojalnie. Zamiast sprzątać, stary bawi się komórką. Tego to już naprawdę zbyt wiele! Jak natychmiast nie pozbierasz tych porozwalanych skarpetek, zadzwonię do ojca!

Oglądamy tv, żeby się trochę zrelaksować po tym ciężkim dniu. O cholera, patrzę na zegarek, a tu już najwyższa pora iść spać! Wyłączam tv, przecież jutro trzeba rano wstać! Stary protestuje, program w połowie, jeszcze 10 minut do końca. Bez dyskusji, bo będzie szlaban na telewizję, Kochanie.

W łóżku mu raz za gorąco, raz za zimno, to mu się pić chce, to gazetę by poczytał, to jeszcze budzik by nastawił, poduszkę ułożył, a to by pogadał, a tu przecież trzeba spać. Gaszę światło, no już. Śpij i się nie waż z łóżka wychodzić! 

Uff, padam w końcu zmęczona. Siedem światów z tym chłopem.

Nie, nie mówię tak do męża. Koleżanki, która oblała się kawą, też nie stawiam do kąta. A znajomą, której nie powiodło się w pracy pocieszam, zamiast prychać, że jej problemy to nieistotne bzdury. 

Nie wiem, jak to jest, że nam, rodzicom, się wydaje, że możemy te brednie wygadywać do dzieci.

Przemyśl to.

Zdjęcie: źródło

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!