List do Ministra Edukacji. Otwórzcie szkoły, ratujcie matki!

 

List otwarty do Ministra Edukacji, Premiera i Prezydenta RP

Otwórzcie szkoły, ratujcie matki!

 

Szanowny Panie Ministrze! 

Apeluję, na razie po dobroci: otwórzcie szkoły!!

Prośbę swą motywuję następująco:

Od roku z krótkimi przerwami siedzę z moimi kochanymi bombelkami w domu. Czy Pan wie, że to już ponad 13 miesięcy?? W tym czasie stałam się wychowawcą, polonistą, matematykiem, anglistą, wuefistą, nauczycielem muzyki i plastyki. Jestem również uczniem, bo powiem panu szczerze, że zadania domowe na poziomie drugiej i trzeciej klasy szkoły podstawowej czasami wykraczają poza moje skromne zdolności magistra inżyniera z dwoma fakultetami.

Objęłam też etat pani sprzątającej. Dodatkowo dorabiam na stołówce, w bardzo ciężkich warunkach. Klient jest awanturujący się, bardzo głodny, wymagający i o wysublimowanym guście, jednym słowem: byle czego nie zeżre, a jeść chce 5 razy dziennie w te lepsze dni. W inne stoi przy lodówce od rana do nocy, jak sęp czekający na padlinę. Razem z zarządem postanowiliśmy drzwi do lodówki wymienić na obrotowe, żeby uniknąć dodatkowych kosztów napraw.

Po godzinach robię też jako animator czasu wolnego (kiedyś: Instruktor KO) organizuję wycieczki, wieczorki, bale. Pozwolę sobie ponownie przywołać liczby. To już 13 miesięcy, Panie Ministrze. Ponad 330 dni!! I bardzo dużo minut. 

I tak ciągnąc te etaty, dokształcając się przy okazji z części mowy i drzew liściastych występujących w Polsce, próbuję wykonywać swoją pracę. Nie wszyscy klienci rozumieją, że przy omawianiu strategii marketingowej na najbliższe miesiące, ja aktualnie przepytuję z “Psa, który jeździł koleją”, mieszam zupę, rozwieszam pranie, a nogą odkurzam, bo się rozsypało, mamusiu. Ja wiem, że ZUS mi Pan podarował za trzy miesiące i jakiś grosz z tarczy antykryzysowej wpadł, ale przy tej szarańczy codziennie pustoszącej mój dom, to jest wszystko mało. Mało Panie Ministrze! Poza tym kiedy to było???

Do tego wszystkiego dochodzi mąż, który, zauważyłam dopiero teraz, męczący jest, na przykład strasznie głośno oddycha! Robi wokół siebie dużo niepotrzebnego zamieszania, ciągle szuka rzeczy, których ja wcale nie pochowałam po domu, a jako pracownik międzynarodowej korporacji przyspawany jest do biurka codziennie od 8 do 18 i potrafi z górnej kondygnacji domu wysłać sms, czy można by mu kawę przynieść, bo na callu jest. Call to, gdyby Pan nie wiedział, termin używany w korporacjach na określenie międzynarodowego połączenia telefonicznego, w którym bierze udział wiele osób, a podczas którego aktywne są tylko dwie – ta, która robi notatki i ten, co mówi, wszyscy pozostali robią zakupy on line i oglądają śmieszne kotki na Fejsie, na dodatek często z kanapką w ręce i nadal w piżamie. 

Ja bardzo kocham moje dzieci i męża, ale dla zdrowia psychicznego mojego i mojego boguduchawinnego psa, bardzo Pana proszę – niech ich Pan stąd zabierze, niech się Pan zlituje, otwórzcie szkoły! Niech one wyjdą, te dzieci, z tego domu. Chętnie przedyskutuję z Panem opcje, mogę się zgodzić na choćby 3 godzinki dziennie, nauczanie na zakładkę, co drugi dzień, system zmianowy. Cokolwiek, tylko błagam: otwórzcie szkoły. Bo my już razem z tymi dziećmi w tym domu Panie Ministrze głupiejemy!

Wysuwam żądania: albo otworzycie szkoły, albo wszystkie matki wyjdą na ulice. I niech się Pan dobrze zastanowi, czy się to Panu opłaca, drogi Panie. Wszak matka potrafi wszystkich zastąpić, ale niech Pan spróbuje zastąpić matkę! Jak wszystkie zajmiemy miejsca w Tworkach, Abramowicach, czy innym Kobierzynie, to dopiero się Pan przekona, co oznacza słowo kryzys! 

Z poważaniem, 

Matka Polka 



Photo by Clem Onojeghuo on Unsplash




    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.