Jakie my jesteśmy zajebiste!

Dziewczyny, jakie my jesteśmy mega silne! Jak my ogarniamy te nasze rodziny, podwórka, kuwety, dbając o wszystkich i wszystko. Nie zapominając o imieninach teściowej, bibule na zajęcia plastyczne, cieknącym kranie i przeglądzie samochodu.

Na wakacjach przyglądam się kilku bohaterkom, które skaczą z dzieciakiem do wody, ledwo z niej wyjdą, już wyciągają z torebki bułkę, którą karmią młodszego, a jednocześnie smarują plecy nastolatkowi. Patrzę na ich spokój, zaradność, automatyczne wręcz wykonywanie miliona czynności na raz. Bez zająknięcia wiedzą, gdzie w setkach hotelowych gości jest ich własne dziecko.

Znajdą na końcu świata toaletę, bez mapy, intuicja im podpowie. Znajdą knajpę, w której zje cała rodzina i aptekę, jak będzie trzeba.

Kawę wypiją w pośpiechu, bo dziecko wylało, nie dojadło, już gdzieś biegnie. Więc matka biegnie za nim, z automatu, na tyłku nie usiedzi.

Nie pójdą tam, gdzie same by chciały, a ciągną te toboły na zatłoczony basen i potem na każde „mamo, patrz” biją brawo, choćby i ten skok wcale nie był najlepszy. W tej wielkiej torbie mają wszystko, co potrzebne, wcale nie sobie, a dzieciakom. Rękawki, kremiki, ręcznik i suche majtki na zmianę. Czapka też się znajdzie, no przecież.

Rezygnują z własnego odpoczynku po to, aby odpocząć mogły dzieci, aby to one miały najpiękniejszy czas, najlepsze wspomnienia, niesamowite wakacje. Swój czas oddają innym. Niestrudzenie walczą o to naj dla swoich rodzin.

Trasę obmyślą tak, żeby nikt się zmęczył, chociaż one same mogą nie zmrużyć oka. I ten wózek. Przez kocie łby przeniosą, bo jakżeby. Trzeba to trzeba pchać, nawet wtedy, kiedy ich nawet zza tego wózka nie widać.

Silne kiedy trzeba, miękkie dla swojego stada. Kto inny jest to w stanie pogodzić?

Niech mi ktoś powie, że matka to nie bohaterka. Codziennie gotowa na wszystko. Codziennie walcząca z czasem. Kłaniam się nisko. Jesteśmy wielkie. Jakie my jesteśmy zajebiste!!! Z kopytami do nieba pójdziemy. Zasłużylyśmy na wszystko.

Zdjęcie ketan rajput na Unsplash