Od matki dla matki.

Czego ja mogłabym Ci życzyć, mamo? Przyjmij nietypowe życzenia. Od matki dla matki.

Kiedy zapragniesz dziecka, a Twój zegar biologiczny będzie bił jak Dzwon Zygmunta, nie pomyślisz o tym, że na zawsze będziesz już głównie mamą. Możesz mówić o sobie cokolwiek tylko zechcesz, możesz się feministycznie unosić i głosić wiele teorii, ale ta rola będzie w głowie, w sercu i zawsze z Tobą, Choćby Cię to wkurzało i irytowało, Twoja tożsamość na zawsze już będzie w cieniu bycia matką.

Oczywiście, że nikt Ci nie powiedział, że nie będziesz wiedziała jak pocieszyć dziecko, które nie dostanie nagrody, o jedną dziesiątą rozminie się ze świadectwem z paskiem, nie opanuje tabliczki mnożenia, choć będzie się bardzo starało, nie dostanie zaproszenia na urodziny kolegi. Nikt Cię nie uprzedzi na te myśli i żądzę mordu, kiedy ktoś będzie próbował Twoje dziecko skrzywdzić, obrazić czy niesłusznie oskarżyć. Będziesz broniła jak lwica, choć przemoc nijak do Ciebie nie pasuje i o swoje często nie potrafisz wcale walczyć.

Nie wytłumaczysz sobie i nigdy nie zrozumiesz tego miksu emocji, jakie funduje macierzyństwo. Od dumy, ogromu miłości, przez frustrację i chęć ucieczki.

Nikt Cię nie uprzedzi, że będą dni, kiedy będzie Ci tak strasznie ciężko, że będzie Ci się wydawało, że nie dasz rady dłużej. Nie dożyjesz do końca podstawówki, choć przecież gdzie tam matura, dorosłość, pierwsza praca, wybory partnerów. Te myśli pozbawią Cię niejeden raz snu i spokoju, odbiorą apetyt i nadzieję.

Będzie też tak, że sobie odmówisz, zapomnisz, olejesz bolące serce, nogę i dziurawy but i polecisz na plac zabaw, bo przecież prosi tak ładnie. Będziesz biła brawo i ślepo kibicowała, bez rozsądku i nieobiektywnie Twoje dziecko zawsze będzie najlepsze i w Twoich oczach niewinne.

Niby będziesz świadoma tego, że błądzić jest rzeczą ludzką, ale matka ma przecież być boska. Ma wiedzieć, przewidzieć, znać odpowiedzi i ogarniać. Będą Cię bolały słowa, spojrzenia, krytyka obcych nawet ludzi. Nawet te gdzieś zasłyszane, wcale nie konkretnie i osobiście do Ciebie. Bo sama długo lub nigdy nie pozbędziesz się myślenia, że powinnaś lub musisz inaczej, lepiej, więcej, dłużej.

Wybuchniesz niemym płaczem, kiedy na scenie w teatrze padną zdania psychoterapeuty do którego przyszedł sam Bóg – „Ty się nie nadajesz na terapię. Ty nie masz matki. Na kogo my zrzucimy winę za to wszystko”? Bo przecież już to wiesz, że to zawsze gdzieś tam kiedyś okaże się Twoją winą, winą matki. Odmienisz przez wszystkie przypadki to słowo, które Tobie bardzo różnie się kojarzy. Bo przecież matka to najważniejsza życiowa relacja. To w niej będziesz się całe życie przeglądać. Jak była dobra, będziesz chciała być lepsza. Jak słabo kochała, będziesz chciała kochać bardziej. Jak była surowa, będziesz pobłażliwa. Jak była nieobecna, Ty będziesz na każde zawołanie. Jedno jest pewne – taka, jak swoja matka, nie będziesz przynajmniej w niektórych aspektach chciała być.

Choćbyś nie wiem jaka była, nigdy nie opuszczą Cię wyrzuty sumienia. I jedno marzenie – żeby Twoje dziecko z dzieciństwa nie musiało się na kozetce leczyć i żeby na ludzi wyrosło.

Tego Ci życzę. Od matki dla matki.

Wiem, że kochasz najmocniej. Czasami to wystarczy.

Musi.