Dbanie o siebie to nie wizyta u kosmetyczki.

Jestem przerażona nie tylko własnymi doświadczeniami ostatniego roku, ale i historiami od Was, które codziennie czytam. Nie potrafimy dbać o siebie. Dbanie o siebie to nie są samotne zakupy spożywcze ani nawet wypad do dentysty! Od zarania dziejów był to problem matek, teraz jednak wskoczył na jakiś totalnie chory poziom, z którego jak najszybciej musimy się wydostać, żeby nie oszaleć i odnaleźć odrobinę chociaż równowagi.

Mnie się zawsze na przykład wydawało, że bardzo o siebie dbam. W końcu przecież ćwiczę, jestem zadbana, udaje mi się czasami wyjść do kina, mam hobby i pracę, jaką lubię. Ale przecież dbanie o siebie to nie jest obśmiana przeze mnie wielokrotnie samodzielna wizyta w Biedronce. To nawet nie jest kąpiel w wannie, po całym dniu, kiedy padasz na pysk, a i tak sobie najpierw musisz tę wannę wyszorować, powyciągać z niej klocki, statki i kłaki Barbie, ręcznik wyglądający jak stara szmata wykręcić i dopiero wtedy, półżywa, postarać się chwilę zrelaksować, byle nie za długo, bo może uśniesz, a w ogóle to już późno, a przed Tobą długi dzień.

Dbanie o siebie to nie jest wyskoczenie do dentysty. Która nie usnęła przy borowaniu na fotelu dentystycznym – co Ty w ogóle wiesz o macierzyństwie, kochana? : ) Mnie się zdarzyło. Bo był taki czas w moim życiu, że zasypiałam na stojąco. Dosłownie. Potrafiłam zasnąć na czerwonym świetle. To przecież jak się położyłam na fotelu u dentysty, to nawet buzi nie zdążyłam otworzyć, a już zapadałam w sen.

Dbanie o siebie to nie jest posiedzenie sobie kilka minut na placu zabaw. W końcu siedzisz, nie? To co narzekasz, źle Ci?

Dbanie o siebie to nie jest przeglądanie netu w poszukiwaniu ubranek dla dzieci.

Dbanie o siebie to nie jest relaksowanie się podczas mycia podłogi czy sortowania prania.

Nie, to, co wymieniłam to nie jest dbanie o siebie. To nadal obowiązki. Mniej lub bardziej lubiane, lżejsze lub cięższe, przyjemne lub mniej, ale nadal obowiązki, czy też konieczność. Zakupy spożywcze, ubraniowe, wizyta u dentysty czy sprzątanie, to nie są przyjemności, czy też dbanie o siebie i nie dajmy sobie tego wmówić. W życiu się tak nie stresowałam jak na placu zabaw. Nie dość, że cały czas musiałam mieć oczy dookoła głowy, bo moje dzieci poruszały się z prędkością światła, to jeszcze atakowały mnie matczyne wojenki. To jest stresująca robota i wielka odpowiedzialność, a nie pogaduszki przy kawce.

Nawet jeśli kogoś relaksuje samotna wyprawa do Lidlobiedry (z autopsji wiem, że to możliwe), to nie jest czas dla siebie, na relaks i pozbieranie myśli, a przede wszystkim zadbanie o własny komfort, samopoczucie i zdrowie. Dbanie o siebie to nie jest lekceważąco traktowane widzimisię i odbiega od wizji wygodnickiej, leniwej paniusi, która zamiast dziećmi, zajmuje się malowaniem pazurów. Te wizyty u dentysty, czy polegiwanie w wannie nie rozwiążą Twoich problemów. A przynajmniej nie tych naprawdę poważnych.

Bo jeśli wypad do fryzjera nie łagodzi napięcia i stresu wielu dni (lat?), jeśli weekend poświęcony głównie na spanie wcale nie ładuje baterii, kiedy posprzątany dom nie niweluje głębokiej frustracji, a ładny dzień, dobry obiad i książka nie wywołują uśmiechu na twarzy, może się okazać, że potrzebujesz czegoś zupełnie innego. Często te wszystkie momenty nie niwelują problemu, a jedynie go na chwilę odsuwają sprzed radaru.

Jakby macierzyństwo nie było wystarczająco trudne, dostałyśmy obuchem w łeb i na nasze barki zwaliła się pandemia. Praca z domu, zamknięte placówki, strach o zdrowie bliskich, opieka nad seniorami, to tylko niektóre z nowych zmartwień. Jest przecież mnóstwo osób, które w tym czasie doświadczyły prawdziwej straty. Odszedł ktoś bliski, utrata pracy, środków do życia, biznesu, który budowało się latami, skończyły się związki, które nie wytrzymały tej okrutnej próby.

Dbamy o siebie zdecydowanie za późno. Wtedy, kiedy już dosłownie słaniamy się ze zmęczenia, kiedy jesteśmy kłębkiem nerwów, kiedy dosłownie słaniamy się ze zmęczenia, lub kiedy, co gorsza zaczynamy źle się czuć, podupadamy na zdrowiu, nie potrafimy wydostać się z czarnego dołka własnych myśli, kiedy rozpada nam się świat.

Zbyt często dbanie o siebie zostawiamy na szarym końcu obowiązków, jakbyśmy naprawdę wierzyły, że samą siebie możemy odłożyć na potem. Jakbyśmy naiwnie sądziły, że nasze zdrowie, potrzeby, choroby duszy znikną, wyleczą się same?

A gdyby tak siebie postawić przynajmniej na równi z innymi domownikami? A gdyby tak zadbać o siebie zanim będzie już za późno? A gdybyśmy tak czasami proaktywnie wpisały w grafik swoją nagłą potrzebę? Może się okazać, że w momencie, gdy nasze priorytety się wyprostują, niektóre rzeczy staną się prostsze, może niepotrzebne, nieistotne?

Dbanie o siebie to nie tylko masaż, czy późna kąpiel, to o wiele więcej. To dbanie o higienę swojego życia i o wnętrze. To dbanie o wartości takie jak zdrowie i spokój. Walka o te wartości często przynosi proste rozwiązania i prawdziwą ulgę, w opozycji do poczucia winy i poczucia klęski, które odczuwamy znowu nie potrafiąc sobie poradzić z byciem w kilku miejscach na raz i wypełnianiem wielu ról.

Dbanie o siebie dla każdego oznacza coś zupełnie innego i potrzebowałabym kilku tomów, aby to opisać. Jesteśmy zupełnie inne. Dla mnie dbanie o siebie to czas dla mnie, z którego nikt mnie nie rozlicza, a który mogę spożytkować tak, jak chcę, gdzie chcę i z kim chcę. Dbanie o siebie to dla mnie powrót na terapię. Korzystam od roku, dla własnego zdrowia psychicznego i dla mojej rodziny, którą kocham najbardziej. Jak ich kocham, tak potrzebuję czasami pobyć bez. Dbanie o siebie to dla mnie zadbanie o moje zdrowie, zarówno fizyczne jak i psychiczne. To mówienie nie cudzym oczekiwaniom i próbom dopasowania mnie do foremki, do której ewidentnie nie pasuję. Dbanie o siebie to posiadanie własnych pieniędzy, z których nikomu nie muszę się tłumaczyć. Dbanie o siebie to bycie nie tylko mamą, ale i kobietą.

Dbanie o siebie to regularne posiłki i dużo snu. Dopiero niedawno zrozumiałam, że mój chroniczny stres i nerwowość były spowodowane niewyspaniem. Całe życie sobie wmawiałam, mało tego, byłam przekonana, że potrzebuję mało snu. Prawda jest taka, że wyćwiczyłam swój organizm tak dobrze, że sama siebie oszukiwałam. Zarywałam noce, bo tak bardzo potrzebowałam czasu tylko dla siebie, że jak już odwaliłam obowiązki, położyłam dzieciaki spać, to niezależnie od pory, wyrywałam kilka godzin dla siebie. Wstawałam o świcie, często dla kilku sekund spokoju. Ocknęłam się dopiero wtedy, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że moje ciało i dusza są wyczerpane brakiem odpoczynku, co objawiło się gonitwą myśli, która wybudzała mnie w środku nocy i spowodowała upierdliwą i męczącą bezsenność. Od stycznia trenuję spanie. Ha, jak to brzmi! Ale naprawdę intensywnie o tym myślę. Pomaga mi w tym Kanaste, czyli olejek CBD, o którym pisałam już tutaj: https://www.calareszta.pl/sposob-na-matczyne-stresy-bezsennosc-i-brak-cierpliwosci/

Nie wierzyłam, aż CBD polecił mi najpierw terapeuta, a potem dietetyk i tak od stycznia polecam na prawo i lewo, łykam ja, mąż, dzieci, mama, ciocia, kumpelki i setki z Was, które piszą – jestem spokojniejsza, w końcu się wyciszyłam, mój sen jest lepszy, głębszy, czuję ogromną różnicę. U mnie poprawia sen, śpię w nocy, dzięki czemu w dzień jestem mniej spięta i rozdrażniona. Czuję się zrelaksowana, minęła potrzeba gonienia własnego ogona. Jestem dużo spokojniejsza, rzadziej szukam zaczepki. Konopie od wieków znane są z łagodzenia stresu, lęku i bólu. W ciągu dnia nie przysypiam, mam energię i więcej cierpliwości.

Kanaste oferuje „Gwarancję Szczęścia”, więc jeśli nie pokochasz CBD, produkt nie spełni oczekiwań i jeśli to Twoja pierwsza buteleczka i od zakupu nie minęło więcej niż 30 dni, zwrócą Ci całość kosztów. To naturalny produkt, nie zaszkodzi, a może pomóc. Olejek CBD od Kanaste jest dokładnie przebadany, nie odurza, nie uzależnia. Jeśli i dla Ciebie kwestia stresu, lęków, niepokoju czy niewyspania stała się problematyczna, koniecznie wypróbuj.

Jeśli chcesz wypróbować, na hasło CALARESZTA dostaniesz 20% zniżki na zakup olejku ze strony Kanaste (tutaj).

Trzymam za nas kciuki, abyśmy nauczyły się naprawdę dbać o siebie, proaktywnie, świadomie i zanim będzie za późno.

Wpis powstał przy współpracy z firmą Kanaste.

Fot. Mateusz Gumuła.