Jest w nas dużo dobra.

Im dłużej piszę do szerszej publiczności, tym bardziej przekonuję się co do jednego – każdy człowiek jest inny i to, co dla mnie jest czarno białe i oczywiste, dla drugiej osoby może być nic nie znaczącym bełkotem, zbiorem złotych myśli, rodem z pamiętnika gimnazjalistki.

W świecie (szczególnie z rodzimego podwórka), w którym istnieją prawdy i mniej prawdy, w Internecie w sumie można wszystko. Tutaj wszyscy jesteśmy na “Ty” i możemy sobie wiele powiedzieć, chociaż widzimy tylko obrazek. I pomimo tego, że nigdy nie spotkamy się na żywo, pada wiele okrutnych słów.

Dialogi, które ze sobą prowadzimy, są jednak na wielu płaszczyznach empatyczne. Szczególnie w progach mojego bloga, czy strony na Facebooku. Wczorajszy post ze zdjęciem Dominika (apel do przeciwników WOŚP – tutaj) zobaczyło blisko pół miliona Polaków. Z ponad 10,000 osób, które aktywnie na niego zareagowały (udostępniły, skomentowały lub polubiły), pojawiły się tylko dwa (!) głosy negatywne. Reszta to były słowa pochwały dla działań Orkiestry, życzenia zdrowia dla Dominika i naszej rodziny, akty wsparcia, czy zwykłego poparcia dla bezinteresownego pomagania. Pod komentarzami obcych sobie osób pojawiały się serduszka, brawa i kolejne polubienia. Jestem pewna, że każdemu, na ułamek sekundy chociaż, zrobiło się cieplej na sercu.

Wiem, że idea jest szczytna, a my, Polacy, umiemy się zjednoczyć. Nie tylko w krzykactwie, narzekaniu i nienawiści. Potrafimy też zrobić coś dobrego. Niech przykładem będzie Orkiestra, czy choćby Szlachetna Paczka.

Jest w nas dużo dobra.

A gdyby tak częściej po nie sięgać? Gdyby tak pomóc nie tylko od święta? Dawać najpierw, a potem dopiero brać? Pytać co ja mogę zrobić, zamiast co dostanę? A może podarować sobie hejt? Kierować się zasadą, że kiedy nie mam nic dobrego do powiedzenia – milczę? Przyjrzeć się tym, którzy są wokół nas, w naszym świecie nie tylko domowym. Zauważyć, posłuchać, odwiedzić, miłe słowo powiedzieć, co to nic nie kosztuje. Dostrzec to dobro, które drzemie w każdym z nas?

Próbuję. Od niedawna dopiero naprawdę słucham. Głównie ostatnio moich dzieci, które tak wiele mi mówią, choć nie zawsze są to jasne, werbalne komunikaty. Częściej milknę, bo język mam niewyparzony, powiedzieć za dużo jest łatwo, a słowa długo bolą. Biadolenie zawsze zaczynam od siebie. I naprawę świata też.

I tych małych ludzi, co to jeszcze nawet metra nie mają, uczę się mierzyć własną miarą. Nie tylko oczekiwaniami i nakazami, ale i zrozumieniem i chwilą spokoju. Przepraszam, kiedy popełnię błąd. Tłumaczę cierpliwie, choćby nawet setny raz. Mówię uczuciami, a nie tylko wypluwam zgryźliwe uwagi. Przecież kocham, szanuję.

Chcę więcej pokory, bo to ona pozwala mi ujrzeć, że ludzie, którzy tutaj są, choć często zupełnie inni ode mnie, są fascynujący, wyjątkowi, różni. Możemy się od siebie wiele nauczyć.

Uśmiecham się do Was i macham Wam przyjaźnie. Niech to będzie dobry rok.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:

  • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
  • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!