Obejrzałam kilka dni temu film “Tully”. Film nie mający nic wspólnego z komedią, choć tak się go reklamuje. Momentami wręcz przerażający, kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, że, będąc matką, sama kiedyś tam byłaś (albo jesteś).
Byłaś wielka jak hipopotam, kiedy super fit mama na widok Ciebie ledwo wleczącej swój dziewięciomiesięczny brzuch wykrzyknęła, że wie, jak się czujesz, bo jej też pod koniec ciąży było ciężko, prawie nie mogła dojść na siłownię! Piekłaś muffinki po nocach, żeby znowu jakaś idealna matka, perfekcyjna pani domu nie obdarzyła Cię spojrzeniem, które jednoznacznie sugeruje, że na matkę to się jednak nie nadajesz. W końcu pamiętasz ten dzień, w którym postanowiłaś nie przejmować się plamą z wymiocin na bluzce, bo przebierałaś się już tego ranka piętnaście razy, a Twój niemowlak wcale nie zamierzał jeszcze iść spać. I ten, kiedy wyszłaś z samochodu i krzyczałaś z bezsilności, bo Twój kilkulatek od 30 minut urządzał scenę o kanapkę pokrojoną w trójkąty, a on chciał w trójkąty. I patrzyłaś z obrzydzeniem na swoje pociążowe ciało.
W filmie uderzyło mnie jedno – główna bohaterka z chwilą przyjścia na świat kolejnego dziecka staje się robotem. Wielofunkcyjną maszynką do produkcji mleka, zmieniania pieluch, bujania, huśtania i zabawiania noworodka, terapeutką dla dziecka o specjalnych potrzebach, dietetykiem dbającym o właściwe odżywianie całej rodziny, robotem sprzątającym chatę na błysk, żeby nie zapomnieć o świeżych kwiatach, rozdającym dobre słowo, kiedy akurat go potrzeba, odrabiającym lekcje, wożącym na treningi, negocjującymi z dyrekcją szkoły dzieci, a w końcu rodzicem, który w tym wszystkim musi znaleźć niczym nie zakłócony moment dla każdego dziecka. I zaspokajać potrzeby partnera, wszak wiadomo, facet to facet.
Nikt już nie pyta, czy dobrze się czujesz, czy ogarniasz i czy potrzebujesz pomocy. W końcu wszystkie tam byłyśmy i („hello” zdają się wołać karcące spojrzenia) dałyśmy radę! Więc i Ty dasz. No, już, koniec mazgajenia, do roboty, Matka.
I piszę ten tekst dlatego, że ten film, a raczej pokazana w nim rzeczywistość, zwyczajnie mnie zezłościła. I jeśli jedna rzecz dotychczasowo w byciu matką wychodzi mi bezbłędnie to właśnie to. Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość!
Rzecz, która wychodzi mi perfekcyjnie to pozostanie sobą. Z chwilą urodzenia dzieci nie zapomniałam o ważnej w moim życiu osobie – o sobie! Jeśli postawisz swoje potrzeby na samym końcu kolejki, prawdopodobnie nigdy nie ujrzysz ich realizacji. Jeśli SAMA o siebie nie zadbasz, nikt inny tego nie zrobi. Jeśli Ty sama nie zauważysz cieniutkiej granicy, za którą kończy się cierpliwość, normalność i zwykła radość życia, nikt jej nie zauważy. Możesz udawać bohaterkę, jeśli akurat tak jest Ci wygodniej, możesz nie chcieć nikogo prosić o pomoc, ale nie daj sobie wmówić, że z chwilą, kiedy zostałaś matką, przestałaś istnieć.
W filmie ojciec dzieci wygłasza z oburzeniem „To do niej niepodobne, wyszła z domu, zostawiła dzieci same, bez żadnej opieki. Nigdy wcześniej nie była taka nieodpowiedzialna”. Na co lekarka pyta, zdziwiona „Ale przecież Pan był wtedy w domu”. Z ręką na sercu powiedz sama, ile razy już w swoim życiu usłyszałaś tą kwestię? Albo od zatroskanych krewnych, które (celowo piszę które, bo to zwykle Paniom się to nie mieści w głowie) nie mogą uwierzyć, że wyszłaś z domu bez dzieci, wyjechałaś bez męża i dzieci na weekend, albo nie daj Boże na delegację. Jak to tak? I zostawisz dziecko tak samo, z ojcem?
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! Facet potrafi rewelacyjnie zająć się dzieckiem. Mało tego, potrafi też coś wyprać, ugotować. Zanim poznał Ciebie nie umierał z głodu i brudu i jeśli nawet Ci się wydaje, że bez Ciebie sobie nie poradzi – jesteś w błędzie i robisz sobie sama na złość. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś – masz właśnie teraz okazję dać mu szansę!
Pod kilkoma postami blogerek, które zachwalały ten film, w szczególności fakt, że jest skierowany do matek małych dzieci, pojawiły się komentarze, że „chętnie bym obejrzała, ale nie mam z kim dziecka zostawić, może, jak przestanę karmić, nie mam jak wyjść z domu, nie mam możliwości”. Serio? To się nadal dzieje w 2022 roku? Choć tyle się o tym klepie?
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! Film trwa 1,5 godziny! Ojciec Waszego dziecka spokojnie może z nim zostać na 2 godzinki (jeśli mieszkasz w mieście i masz kino pod nosem), lub udać się z potomkiem na spacer, żebyś mogła obejrzeć film (jeśli kino masz dalej). Nawet jeśli nadal karmisz!
Czy to nie jest tak, że on, mimo tego, że ma gromadkę dzieci w domu, jednak wychodzi i to często zaraz po powrocie ze szpitala tego najmłodszego, bywa i na firmowych imprezach i na delegacjach i na ważnych meczach? A przecież jego życie też się zmieniło, cholera jasna! Nie rób sobie sama kuku bawiąc się w niezastąpioną.
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! W domu jest ZAWSZE coś do zrobienia, a każdy kąt jakby wołał o Twój dotyk. Oczywiście w komplecie z mokrą ściereczką. Dzieci mają OGROMNE potrzeby i one nigdy się nie kończą. Są zawsze głodne, mają projekty, zmartwienia i dziurę na kolanie. Zawsze trzeba albo piec babeczki na szkolną imprezę, albo szykować kostium na bal przebierańców, albo pocieszać, bo dziewczyna rzuciła, albo wozić na trening. To się nigdy nie kończy, bo potem masz wnuki.
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! Nie ma nic złego w postawieniu siebie na pierwszym miejscu. Nie da się wybierać z pustego banku, jeśli sama jedziesz na rezerwie emocji i zaspokajania swoich potrzeb, nie jesteś w stanie zaspokajać czyichś. Zupełnie jak w samolocie – najpierw zakładasz maskę sobie, dopiero potem dziecku. Martwa (tutaj wstaw słowo, które Ciebie najbardziej dotyczy – wycieńczona, zaniedbana, sfrustrowana) mu raczej nie pomożesz.
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! Nie ma nic złego w dniach, w których zaspokoisz tylko najistotniejsze potrzeby swojej rodziny, pozostałe zostawiając na lepszy dzień. Jeśli nakarmisz, przytulisz, wykąpiesz i zapewnisz bezpieczny dom, zrobiłaś już bardzo wiele. W dni, w których wydaje Ci się, że wyjście z piżamy o 17 jest nadludzkim wysiłkiem, to wystarczy.
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! Możesz spędzić czas, tak, jak lubisz. Nie musisz na to czekać, aż Twoje dziecko się wyprowadzi. Możesz wydać pieniądze na siebie, na swoje potrzeby i przyjemności. Zasługujesz na nie tak samo bardzo jak Twoje dziecko. Możesz zrobić coś, czego Ty chcesz, zupełnie po swojemu.
Kobiety, matki, żony, kochanki, mam dla Was ważną wiadomość! Przestańcie z ojców robić kaleki a z siebie cierpiętnice. To się powoli robi nudne. I wcale nie musi tak być!
Moje dzieci nie dostaną wszystkiego o czym zapragną, kosztem tego, że coś, o czym pragnę, dostanę ja. Poszłam na ten film, choć moje dzieci wolały, żebym robiła wtedy coś zupełnie innego. Czytałam te czekające na mnie bajki na następny dzień. Bez poczucia, że ktokolwiek coś stracił. Bez poczucia, że poświęciłam absolutnie wszystko. I wszyscy, ja, mój mąż i dzieci, zyskaliśmy na tym, że z tego domu wychodzę.
A Ty? Kiedy zrobiłaś coś TYLKO dla siebie? I nie mówię o drzemce na fotelu dentystycznym.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!