Dziś piątek. Czy pracujesz, czy siedzisz w domu, dla większości z nas zbliżający się weekend oznacza więcej czasu z rodziną. Dzieci, które dały Ci w kość, praca, której do końca nie lubisz i mąż, któremu znowu sto razy musiałaś przypomnieć, aby naprawił kran.
Jesteś zmęczona, marzysz tylko o tym, żeby odpocząć, aby demony wojny (dzieci) i prezes (mąż) dali Ci wreszcie święty spokój.
Od rana w sobotę na wszystko marudzisz, na dzieci krzyczysz, że zabawki porozrzucane, że wszędzie syf, że kakao znowu się rozlało, choć prosiłaś. Męża, który próbuje Cię objąć na dzień dobry ofukujesz, żeby w końcu zabrał się za ten pieprzony kran. Przy śniadaniu wygłaszasz pogawędkę na temat bałaganu. Przedstawiasz potem listę obowiązków i długi plan dnia, który zakłada odgruzowanie pralni, gotowanie na cały tydzień i zapełnienie świecącej pustką lodówki. Przez cały dzień na prośby dzieci reagujesz warknięciami:
Zaraz!
Nie widzisz, że jestem zajęta?
Pobaw się chwilkę sama!
Dlaczego Ty tak ciągle marudzisz?
Robię teraz obiad.
Czy musisz mi stale przeszkadzać?
A nie mówiłam, że mam dziś obowiązki?
Czy nie możesz pięć minut posiedzieć w spokoju?
I dlaczego ten mąż Twój nic nie rozumie? Czemu o wszystkim musisz mu sto razy przypomnieć? Czy nie mógłby się sam domyślać? Nie zauważasz nawet, że już nie patrzy na Ciebie “w ten sposób”, widzisz w nim teraz głównie kogoś, kto zawraca Ci głowę. Jak mało efektywny pracownik, stoi na przeszkodzie do wykonania Twojego wielkiego planu zorganizowania tej rodziny.
S T O P
Tych Twoich niegrzecznych dzieci mogło Ci się nie udać wymodlić. Mogłaś być w szeregach kobiet, które od dziecka marzyły o dzidziusiu, a nigdy nie poczują kopania w brzuchu, nie wezmą do rąk małego, ciepłego, pulchnego ciałka, nie odkryją pierwszego ząbka, nie będą łykały łez szczęścia patrząc na pierwsze kroki swojego dziecka, nie usłyszą “mamusiu kocham ciem”, nie zobaczą nigdy radości na widok odbieranego z przedszkola dziecka, które przez 30 metrowy korytarz na ich widok krzyczy MAMUSIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mogło ich nie być.
Albo.
Mogły urodzić się chore, a Ty patrzyłabyś jak śmiertelna choroba zabiera ich ostatni oddech. I nic, absolutnie nic nie mogłabyś zrobić.
Albo.
To Twoja rodzina mogłaby się stać historią z tabloidów. Jedną z tych, które słyszysz i cierpniesz, nie mogąc wyobrazić sobie ich bólu.
Tego męża ukochanego też mogło nie być. Patrzyłaś na niego mówiąc “Biorę sobie Ciebie” i naprawdę wierzyłaś w to, że bierzesz go we wspólną podróż przez życie na dobre i na złe. Wiedziałaś, że jest to ktoś, kto kocha Cię taką, jaką jesteś naprawdę. Czułaś wtedy, że razem możecie stawić czoła światu. To jemu chcesz zawsze powiedzieć wszystko, to na niego możesz zawsze liczyć. To jemu właśnie chcesz się zawsze podobać. To od Was wszystko się zaczęło, nie byłoby Twoich dzieci, gdyby nie WY.
A przecież może jutro, jak po tym, gdy kolejny raz w nerwowym biegu przez poranek, powiecie sobie przed wyjściem kilka ostrych słów, pijany kierowca wjedzie w jego samochód. W jednym momencie stracisz wszystko.
ZATRZYMAJ SIĘ
Proszę Cię. Na chwilę. Odetchnij. Popatrz wokół siebie. Pieprz cieknący kran, rozwalone zabawki dzieciaków, milion innych nieważnych pierdół. Załóż te piękne czerwone szpilki, które trzymasz na wielkie okazje. Idź pod rękę z mężem do kina. Wystrój się dla niego, nawet gdy musicie zostać w domu, zrób odświętna kolację, zapal w końcu te świece, które czekają na nie-wiadomo-co. Schowaj glęboko telefon, wyłącz komputer.
Posłuchaj. Motyle nie umarły, tylko śpią, wykończone codziennością.
Ucałuj te buźki maluchów, ubrudzone śniadaniowym miodkiem. Schowaj się w szafie i niech Cię szuka chichocząca trzylatka. Chodź pół dnia w piżamie, leż pod kocem, czytaj bajki na głosy, a potem zabaw się z Twoimi dzieciakami w królewny. Załóż strój Spidermana, w środku zimy zjedz lody, jak Świnka Peppa poskacz w kałużach, zrób bałwana na śniegu, wskocz na deskorolkę. Pomaluj wszystkim twarze, nadmuchaj kilka balonów. Posłuchaj niewyraźnej mowy Twojego dziecka. To, co chce Ci przekazać, jest dla niego w tej chwili najważniejsze na świecie. Nie przejmuj się porządkiem, nie będzie trwał długo, ogarnij ten jeden raz wszystko na szybko. Z małymi dziećmi w domu i tak nie zdasz testu białej rękawiczki. Olej gotowanie skomplikowanego obiadu, dziecko i tak nie będzie go pamiętało. Chwal, podziwiaj, wspieraj, bądź blisko, całuj i tul. Zamówiona przez telefon pizza zjedzona z uśmiechem smakuje lepiej, niż trzydaniowy obiad zjedzony w pretensjach.
ŁAP CHWILĘ SZCZĘŚCIA
Mów im ciągle, że ich kochasz, dlatego że są. Bo możesz ich stracić w kilka minut. Doceń to, co masz, zanim będzie za późno. Masz tak wiele. Nic więcej nie trzeba.
Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i
- Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
- Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
- Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
- Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!