Jak zostać najlepszym rodzicem.

Myśl o tym, jak zostać najlepszym rodzicem towarzyszy mi każdego dnia. Wtedy, kiedy się budzę i układam plan na nowy dzień, w momentach zwątpienia, kiedy dzieci wyprowadzają mnie z równowagi i wtedy, kiedy już usną, a ja analizuje wszystkie rodzicielskie porażki.

Klapnęłam na sofę w niedzielę wieczorem. I to było zupełnie inne klapnięcie niż w każdy inny wieczór. Przeanalizowałam weekend i pomyślałam – dałam radę. O jak bardzo dałam radę. Od rana bawiłam się w księżniczki, lepiłam ślimaki z własnoręcznie zrobionej ciastoliny i kasztanów, które sama zbierałam, czyściłam i suszyłam. Malowałam liście, układałam klocki na trzy ręce, bo trzy różne zestawy w tym samym czasie. Byłam z dziećmi na wystawie, w Aquaparku, na lekcji pływania i spacerze w poszukiwaniu jesieni. Podałam 2 pyszne śniadania (w tym super zdrowe naleśniki, które jednak wymagają czterech rąk – ubijanie pianki, karmelizowanie bananów, z malinami, po które dzień wcześniej jechałam na targ drugi koniec miasta), 2 przemyślane obiady domowej roboty, 2 wypasione kolacje. Czytałam, śpiewałam i tańczyłam. Z podziwem patrzyłam, jak moje dzieci same się ubierają, nakrywają stół, sprzątają zabawki. A przecież to wszystko samo się nie zrobiło. Miałam wtedy rzadkie uczucie satysfakcji. Czułam, że całkiem nieźle poszło mi to całe bycie mamą.

Tylko dlaczego czujemy to tak bardzo rzadko? Tylko wtedy, kiedy dosłownie stajemy na głowie? Obserwuję wielu rodziców, czytam komentarze, słucham historii rodzicielskich przepraw i widzę, że tak wielu z nas chce lepiej. Dla naszych dzieci lepiej, dla naszej rodziny, dla siebie i własnej przyszłości. I wiemy już, że nie ma na co czekać, że trzeba życie brać garściami, każdą zmianę zaczynać od siebie, najwięcej od siebie oczekiwać. Dlatego bywamy tak bardzo dla siebie surowi.

Czytam zwierzenia rodziców i widzę wspólny mianownik. Wszystkie dzieci są do siebie podobne. Każde dziecko będzie musiało kiedyś pożegnać się ze smoczkiem, wyjść z pieluch i przeżyć pierwszy dzień w szkole. Jasne, możesz mieć szczęście i ominą Cię kolki, za to odrobisz swoje przy odpieluchowaniu. Takie po prostu jest życie z dziećmi. I my, rodzice, też jesteśmy do siebie podobni. Wzdychamy nad rozlanym mlekiem, liczymy wiecznie do trzech. Targani wyrzutami sumienia, na głowie stajemy, żeby grało i buczało, żeby rodzinę szczęśliwą zbudować.

I widzę te starania. To, jak bardzo bardzo byśmy chcieli, tak bardzo nam zależy, tak bardzo cierpimy, kiedy się nie udaje. Widzę wielu rodziców, którzy codziennie zaciskają zęby i brną do przodu. I mają dość, czasami chce im się płakać.

I to do Was piszę. Robicie świetną robotę. Najbardziej liczy się to, że jesteśmy obok. Tak, jak nasi rodzice stali przy nas. Może nie byli idealni, moda się zmieniła, myślenie też. Po latach doskonale widzimy ich wady. Ale dawali nam coś, czego nie zastąpią ekologiczne zabawki, dodatkowe zajęcia, egzotyczne wakacje, modne ciuchy. Dawali nam miłość. Nikt z nas nie jest nieomylny. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy na swoje dzieci nie krzyczy, nie przewraca oczami, nie jest wściekły przez kolejną pobudkę o 4:45 w sobotę. Niech wystąpi ten, którego zabawy z dzieckiem nigdy nie nudzą, ten, kto z ręką na sercu uważa, że spędza z dzieckiem wystarczającą ilość czasu, ten, którego nie nudzi sto razy zadane pytanie „a dlaczego”. I jeszcze chcę widzieć takich, którzy nie puszczają bajek, nie dają słodyczy, nigdy nie idą na skróty.  

Dla dzieci to wszystko nie jest ważne. Liczy się to, że ktoś je mocno za rękę trzyma, że kocha bezwarunkowo. Liczy się bezpieczny dom, rodzic. Nie doskonały, idealny, a obecny i kochający. Te wszystkie bzdury, którymi ciągle ktoś nas atakuje, nie są ważne. Najważniejsze jest to, że kochasz swoje dziecko i chcesz dla niego najlepiej. I one kochają Ciebie. Za to, że okrywasz je kołderką, za ciepłą zupę, za całus, za zabawy w chowanego. Ale przede wszystkim za to, że jesteś. Bo Ciebie, ponad wszystko, potrzebują najbardziej. Nigdy nie rozliczają z ilości czasu, który z nimi spędzasz, ani z ceny zabawek, jakie kupujesz.

Możliwe, że to niewystarczające słowa. Bo są takie dni, w których stoisz po ciemnej stronie rodzicielstwa. Dni, w których żadne słowa pocieszenia nie pomogą. Widzę, że każdemu z nas ciężko wykrzesać entuzjazm, jesteśmy wyczerpani, smutni, zrezygnowani. Kolejny dzień, kolejne obowiązki, stres, problemy.

Jak zostać najlepszym rodzicem? Postaraj się i popatrz czasami z satysfakcją na ten kawał roboty, który odwalasz każdego dnia i zamiast wyrzutów sumienia, że przecież można było nie krzyknąć, nie stracić cierpliwości, dłużej się bawić, jeszcze chwilę poczytać, bajki nie pozwolić oglądać, pomyśl – dobra robota. To dziecko to Twoja w dużej mierze zasługa. Twój twór doskonały. Nie ważne, czy jesteś w dresie, czy bawisz się pół dnia, czy 15 minut. Czy rodziłaś bez znieczulenia, czy jesteś tatą. 

Ile czasu włożyłeś już w rodzicielstwo? Kilka miesięcy? Lat?

Ile nocy nie przespałeś?

Ile włosów z głowy wyrwałeś?

Ile paznokci obgryzłeś, do ilu gabinetów lekarskich zapukałeś?

Ile publikacji na temat wychowania dzieci przeczytałeś?

Ile razy tuliłeś, wycierałeś, pocieszałeś? Ile to już razy dmuchałeś rozmaite ziazia, żeby natychmiast przestało boleć?

Ile razy myślałeś, że już nie dasz rady?

Ile łez już wytarłeś? A ile wylałeś?

Może nie jesteś nieskazitelnym rodzicem, bo takich po prostu nie ma. Nie ma uniwersalnej porady na to, jak zostać najlepszym rodzicem. Bywa, że zdarzają Ci się beznadziejne dni. Ale dla swojego dziecka jesteś skrojony na miarę. Uwierz w to, poklep się czasem po plecach. Jesteś, tulisz, kochasz, pocieszasz, czekasz, kibicujesz, okrywasz, karmisz, wspierasz, chronisz. Dajesz to, co dla każdego człowieka jest najważniejsze.

Jak zostać najlepszym rodzicem?

To bardzo proste.

Bądź blisko, dopóki możesz.

*Jeśli stosujesz w stosunku do swoich bliskich przemoc fizyczną lub psychiczną, ten post nie jest o Tobie. Szukaj pomocy.

pa096508 pa096472 pa096475 pa096501 pa096510 pa096513 pa096531 pa096532 pa096539 pa096544 pa096547 pa096561 pa096567 pa096571 pa096578 pa096579 pa096583 pa096584 pa096588 pa096594

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!