Kolonie w dobie koronawirusa.

Kolonie w dobie koronawirusa. Czy wysłać? Czy się bać i raczej zrezygnować? No cóż, od razu zdradzę, że wysyłam dzieci w tym roku na dwie kolonie. Dostaję mnóstwo pytań na ten temat, wakacje za dwa tygodnie, więc najwyższa pora, aby odpowiedzieć na te najczęściej zadawane. 

Kiedy jest dobry moment, żeby wysłać dziecko na kolonię? Nie wiem. Według mnie zależy to od dziecka i trochę od rodziców. Jedno dziecko gotowe jest w wieku lat 6, drugie nigdy. Dzieci to przecież mali ludzie, więc tak jak i dorośli, mogą być introwertykami, małymi leniuchami, mogą w końcu być duszą towarzystwa. U mnie ten temat pojawił się jakby mimochodem i natychmiast został uznany za jedyną opcję na lato. Było to w listopadzie 2019 roku. Wtedy, kiedy jeszcze żyliśmy sobie nieświadomi zagrożenia epidemiologicznego, mogliśmy się ściskać, całować i latać.  Po długim i żmudnym procesie weryfikacji obozów, wybrałam firmę, która cieszyła się najlepszymi opiniami, popytałam znajomych, którzy potwierdzili, a potem dzieci już same wybrały obóz, który najbardziej im odpowiadał. 

Rozumiem mnóstwo obaw związanych z aktualną sytuacją. Czy kolonie w dobie koronawirusa mają w ogóle sens? Mam swoje powody i dlatego nie rezygnujemy z planów kolonijno-obozowych i 29 czerwca dzieci wyjeżdżają. Oczywiście, że mam wiele obaw, miałam zanim wybuchła epidemia, w końcu dzieci są jeszcze małe. Ale z drugiej strony przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz. Moje dziewczyny przeszły już chrzest bojowy i w lutym były tydzień na obozie sportowym. Wszystko poszło gładko, wróciły zachwycone, więc obawy jakby mniejsze. 

Czy nie boję się koronawirusa? Oczywiście, że się boję, jak każdy chyba. Ale jednocześnie widzę, co dzieje się z moimi dziećmi i wiem, że najbardziej na świecie potrzebują teraz wyjść z domu i pobyć z rówieśnikami. To dla mnie najważniejszy w tym roku argument. Wszystkie firmy zajmujące się organizacją zorganizowanego wypoczynku dla dzieci otrzymały restrykcyjne wytyczne, których muszą przestrzegać. Dla chętnych tutaj: 

https://www.gov.pl/web/edukacja/bezpieczny-wypoczynek-wytyczne-men-gis-i-mz

Przeczytałam dość dokładnie ten dokument i tak naprawdę nie widzę dużej różnicy pomiędzy ryzykiem życia w ogóle w aktualnej sytuacji, gdzie każdy dom ma styczność ze światem zewnętrznym, a wyjazdem na kolonię, która obarczona jest mnóstwem nakazów. Jednocześnie nie wpłyną one w moim mniemaniu na zabawę i wypoczynek dzieci. Natomiast wpłyną bardzo pozytywnie na mój komfort. Kolonie w dobie koronawirusa to jeszcze większe bezpieczeństwo dla dzieci! Może nawet lepiej się stało, bo dzieciaki będą zmuszone bardziej dbać o higienę, co zawsze było moim zmartwieniem, w pokojach może być ich tylko 4ka, a grupa nie może liczyć więcej niż 12 osób. Dla mnie na plus. Nie będzie żadnych wycieczek typu aquapark, ale i tak nie zamierzaliśmy z tego korzystać, bo to jednak zawsze wiąże się z dodatkowymi kosztami, a dzieci na tych wyjazdach mają i tak wystarczająco dużo rozrywek. 

Drugi argument przemawiający za koloniami to kwestie ekonomiczne. Być może wielu z nas będzie w tym roku na finansowym minusie. Branża hotelarska oszalała, za byle nocleg są aktualnie takie ceny, że wypoczynek dla całej rodziny to gruba kasa, a i tak wolnych miejsc jak na lekarstwo. Bardzo wiele rodzin nie będzie sobie mogło pozwolić na luksus wakacji w tym roku. No ale w końcu przydałoby się, żeby jednak dziecko gdzieś pojechało, zmieniło klimat, przeżyło jakąś przygodę. Łatwiej będzie w domowym budżecie znaleźć kwotę potrzebną na kolonię, niż na wypoczynek dla całej rodziny. Przynajmniej tak to wygląda w zaprzyjaźnionych domach. Wielu moich znajomych skupia się na odpracowaniu strat lub szukaniu pracy, nie w głowie im urlopy. Kolonie w dobie koronawirusa to świetny pomysł na niezapomniane lato dla dzieciaków, pomimo dość kiepskich kilku ostatnich miesięcy. 

Trzecia kwestia – spokój. Po ponad trzech miesiącach, które spędziliśmy razem, w domu, wściekając się przy lekcjach on-line i zakazach wyjść, czuję, że musimy wszyscy od siebie odpocząć. I nie chodzi mi tu o jeden wieczór, który spędzimy z ojcem poza domem. Chodzi mi o prawdziwy reset. Nie mogę się doczekać, aż przyjdzie mi zatęsknić za dziećmi. Wiem, że nastąpi to bardzo szybko, a jednak chcę to poczuć. Chcę tych prawie 2 tygodni bez obowiązku matczynego, marzy mi się po prostu od tego urlop, krótka przerwa, którą wykorzystam według własnego widzimisię, aby zaraz potem dbać, żeby to ich lato było niezapomniane.

Wybrałam pierwszy możliwy termin kolonii, bo jadę na oparach i zanim będziemy mieć kilka tygodni znowu tylko razem, muszę odpocząć. Muszę pozbierać myśli i posłuchać ciszy! A poza tym muszę porządnie zabrać się za robotę, bo przez ostatnie miesiące ledwo udawało mi się wszystko spinać w całość. Cieszę się, że nie będę miała w tym czasie mojego beztroskiego odpoczynku od dzieci, a jednocześnie wytężonej pracy wyrzutów sumienia, bo wiem, że dzieci będą zaopiekowane i rozrywane. Miejsce i warunki też jakby świetne. 

Obozy i kolonie to też wiele korzyści dla dziecka. Dzieci uczą się samodzielności, budowania relacji z rówieśnikami, podporządkowania się do reguł, organizacji swojej przestrzeni, punktualności, 

Po dokładnej analizie programów i firm, wybrałam obóz z elementami survivalu na Kaszubach. Tropienie zwierząt po śladach, sztuka maskowania, budowanie szałasów, rozpalanie ogniska, czytanie mapy, kuchnia polowa, nocleg pod gołym niebem, gry terenowe, turnieje sportowe, to tylko niektóre z atrakcji, w których wezmą udział moje dzieciaki. Sama chętnie pojechałabym na taki obóz, brzmi rewelacyjnie, szczególnie po tych miesiącach, gdzie dzieci z racji szkoły on line przylepione były pół dnia do ekranu. Niech sobie pobiegają po lesie! Nie mam możliwości i pomysłów na zapewnienie takich atrakcji we własnym zakresie, więc chętnie powierzę to zadanie komuś innemu. No i Kaszuby. Co za cudowna lokalizacja! 

Na stronie https://kompas.pl/strona-glowna znajdziecie miliony podpowiedzi. Czy to piłka, czy taniec, czy żeglarstwo, czy sztuka, fotografia, teatr, wspinaczka, gotowanie, sport, śpiewanie, magia, czy w końcu, dla mniej aktywnych dzieci, zupełny odpoczynek – na pewno znajdziesz coś dla swojego dziecka. Programy obozów są bardzo zróżnicowane i wszystkie brzmią świetnie. Spędziłam kilka dni przeszukując z dzieciakami oferty, ciężko się było zdecydować! Celowo nie zamieszczam zdjęć i bardziej szczegółowych opisów – trzeba zobaczyć ofertę. Miejsc wypoczynku jest też mnóstwo, od morza po góry, przez Mazury, Kaszuby i Jurę. 

Kadra BTA Kompas to ludzie nieustannie dbający o własny rozwój. Podnoszą kwalifikacje, rozwijają pasje, dążą do bycia najlepszymi w swojej dziedzinie. BTA zatrudnia pedagogów, artystów, sportowców, surwiwalowców, żeglarzy, wspinaczy, animatorów, lektorów – wszystkich tych, dzięki którym obozy są urozmaicone, kreatywne i spełniają oczekiwania dzieci. 

Kompas istnieje od 22 lat i nadal przyświeca im ten sam cel – pasja, przygoda i doświadczenie. Jestem jak na razie pod wrażeniem kontaktu i dbałości o szczegóły. Programy są autorskie i zapewniają dzieciom bardzo dużo atrakcji, a przede wszystkim masę aktywnego wypoczynku. I o to mi w tym roku chodzi, po miesiącach spędzonych w domu. 

Zakwaterowanie na obozach współgra z realizowanym programem, na każdym obozie zapewniona jest opieka medyczna, a przez cały turnus o godzinie 11 zamieszczana jest fotorelacja, którą mogą podejrzeć rodzice. Pełna oferta obozów tutaj: https://kompas.pl/lato Najlepiej wybrać wspólnie z dzieckiem, żeby wszyscy byli zadowoleni. Trzeba się jednak spieszyć, bo przez pandemię miejsca mogą być ograniczone. 

A tymczasem ja odliczam dni, jeszcze tylko 13 dni! 🙂 

 

* Wpis powstał przy współpracy z Biurem Turystyki Aktywnej Kompas

**Zdjęcie: Photo by Robert Collins on Unsplash