Zamiast księcia z bajki nadal niezłe gówno.

Połaziłam ostatnio po modnych knajpkach, posłuchałam trochę 20 i 30 latek i się załamałam. Jest chyba jeszcze gorzej niż za moich czasów. Na polu minowym zwanym potocznie randkami zamiast księcia z bajki nadal niezłe gówno. Niestety.

Wydawało mi się, że laski, które wychowały się na „Seksie w wielkim mieście” i mają świat w zasięgu jednego palca, będą trochę bardziej ogarnięte, niż my, dzieci lat 70 i 80, które wyrastałyśmy w burych domach z betonu i marzyłyśmy o dżinsach. Wydawało mi się, że przetarłyśmy ten szlak z piętnem – bez chłopa jesteś gorsza i wrzuciłyśmy go między inne szowinistyczne bajki o królach i władcach. Ale no niestety nie.

Ej dziewczyny, które szukacie tego jedynego, nie szukajcie! Sam się znajdzie! Ja wiem, że szczęściu trzeba dopomóc, ale z miłością jest trochę tak jak z ciuchami – jak szukasz małej czarnej, to za nic nie znajdziesz, a jak nie szukasz, nie masz kasy i wpadniesz do galerii tylko zaparkować, z każdej wystawy będzie do Ciebie wołała ta idealna kiecka. A jak już szukacie, nie bierzcie pierwszego z brzegu! Z tym jedynym potem się życie dzieli, a skoro nic tak nie denerwuje kobiety jak wszystko, pomyślcie sobie jaki musi być zajebisty, żeby nie chcieć go wymienić na nowszy model pińcet razy na dzień.

Kobity, ja Wam chcę tylko powiedzieć, że jesteście fajne. Każda z nas ma w sobie to coś, w czym można się zakochać, co można podziwiać i z czym chce się żyć. Każda z nas jest na swój sposób piękna, bo każdy człowiek jest.

Szkoda życia marnować na czekanie na coś. Już dziś jest fajnie, dziś trzeba żyć. Wasz stosunek do życia się nie zmieni, kiedy codziennie będziecie miały dodatkowe gacie do prania. No serio, każdy związek kiedyś dopada proza życia. Każdy jeden.

Wiem, że patrzycie na okładki, na instagram i chcecie być fit, piękne, gładkie. Ale prawdziwe życie tak nie wygląda. W prawdziwym życiu wszystkie mamy jakiś defekt, kompleksy, coś, co nam się nie podoba. To jest całkiem normalne. Zerknijcie na ulicę. Otaczają nas prawdziwe kobiety, które mają krzywe nogi, nadwagę, piegi, pryszcze, cellulit i blizny. To część życia.

Nie wiem dlaczego dajecie się wpędzić w kompleksy jakiemuś kolesiowi, który nie dorósł do związku z kobietą. Wiem, że to nic przyjemnego mieć złamane serce.  Ale zapewniam Was, z autopsji, jak się znajdzie ten jedyny, będziecie wiedziały, że to jest ten i nie będziecie się zastanawiały, czy on wolałby może tę blondynkę obok. A jak woli – niech idzie w cholerę! Nie sądzicie chyba, że da się przeżyć życie z kimś, dla kogo nigdy nie będziecie się czuły absolutnie naj, wyjątkowe i jedyne na świecie?

Ja wiem, że łazicie po klubach, wciskacie się w obcisłe kiecki i niewygodne buty i czekacie, aż rzuci oko, poderwie, mrugnie. Git. Ale to nie ma nic wspólnego z poczuciem własnej wartości, z kobiecością, z feminizmem. To nie jest potwierdzenie Waszej wartości, urody, wnętrza. To jest przedmiotowe traktowanie kobiet. Noście sobie co chcecie, dla siebie, nie dla kogoś. Można czuć się sexy w dresie, można w czerwonej szpilce, ale na Boga, nie róbcie tego dla kogoś. Chłopaki się tym nie przejmują. I mega to Wasze podejście do samych siebie wykorzystują. Bądźcie jakie Wy chcecie być, to jest przecież najważniejsze, a nie dopasowanie się do jakiegoś kolesia, swoją drogą pewnie też nie takiego znowu idealnego.

I fajne, jeśli się dacie zbajerować, bo tego chcecie, bo macie ochotę na flirt czy sex. Ale zdajcie sobie z tego sprawę, że to zwykle jest tylko to. Jak ktoś Was poderwie w klubie i pragnie z niego z Wami wyjść w wiadomym celu, to nie wyobrażajcie sobie, że będziecie z nim wkrótce u jego mamusi na herbatce wybierać imię dla Waszego dziecka. To raczej tak nie działa!

A jak koleś nie odbiera, nie chce się angażować, kombinuje, kłamie, nie odpisuje, to jest tylko jedna rada: olej go, bo jemu po prostu na Tobie nie zależy! Zakochany koleś będzie latał za Tobą jak szalony, będzie Cię adorował, rozpieszczał i kwiaty przynosił. Tak jest. Jeśli tego nie robi, to albo jesteś jedną z wielu, albo ma Cię w dupie, albo jest kawałkiem gnoja. Tak czy siak, on nie jest wart jednej łzy!

Nie wiem z czego to wynika, ale martwi mnie to, że kolejne pokolenia mają ten sam problem. Będę to tłukła moim dzieciom do znudzenia, bo po obu stronach najważniejsze jest jasne stawianie sprawy i szczera intencja.

Laski, nie musicie szukać drugiej połówki, bo jesteście kompletne, niczego Wam nie brakuje!

P.S. Choć ten wpis miał być raczej do młodzieży, to w małżeństwie jak przez lata z żaby nie zrobiłyście księcia, może pora odpuścić?