Nie tylko Ty.

Jedna z rzeczy, która codziennie mnie zaskakuje, to wiadomość od innej mamy wyrażająca ulgę. “Jak dobrze, że nie tylko ja tak mam”, pisze. Zawsze, kiedy to czytam chcę krzyknąć “Nie tylko Ty tak masz”!! Nie wiem, kiedy się to zaczęło, bo mamą jestem dopiero 9 lat, więc w perspektywie historii rodzicielstwa to tyle, co nic. Wyraźnie widzę, że na równi z trendem odzierającym macierzyństwo z lukru i wyjawiającym „straszną” prawdę o życiu z dziećmi, pokutuje przeświadczenie o heroizmie matek, którym nie wolno narzekać, nie wolno głośno przyznawać, że padają na twarz, że mają dość, że pragną jakiejkolwiek pomocy, wsparcia i zrozumienia. Dlatego memy pokazujące prawdziwe dylematy matek, statusy i posty bez kolorowania rzeczywistości, szturmem zdobywają całe rzesze zwolenniczek. Nie wszystkie historie życia z dziećmi muszą się każdego dnia kończyć happy endem. Bo i Ty i ja wiemy doskonale, że bywają dni, ba, ciąg takich dni, że marzysz tylko o tym, żeby przeżyć do 20, po czym nie wierzysz, że przetrwałaś kolejny ciężki dzień. I w ten dzień jeden uśmiech małego człowieczka wcale nie wynagradza wszystkiego. Daje siłę, moc i wiarę, że w tym szaleństwie jest metoda, ale nie załaduje kolejnego prania, nie uciszy nękających dylematów i nie wyleczy zatkanego nosa.

Czy naprawdę ktoś inny musi nam codziennie przypominać, że macierzyństwo to ostra jazda bez trzymanki? Czy naprawdę wierzymy, że w jakimkolwiek normalnym domu, w którym mama i tata muszą płacić rachunki, gotować obiad, sprzątać i czasami spać, życie przypomina ciągłą sielankę? Czy naprawdę wierzymy, że są dzieci, których kupa nie śmierdzi, które nigdy nie dostały szału przez zgubionego misia, nie cierpiały na bolesne ząbkowanie, trwający zbyt długo proces odpieluchowania, odzwyczajania od smoczka, czy drzemek w południe? Czy naprawdę sądzimy, że balansowanie na skraju równowagi emocjonalnej i poczucie, że kolejnego maaaaamooooo nie przeżyję, jest tylko naszym udziałem?

Lubię czytać te wiadomości. Lubię być częścią siatki wsparcia kobiet i rodziców w ogóle. Lubię myśleć, że możemy głośno powiedzieć, że są dni, kiedy mamy ochotę naszego potomka wysłać w kosmos bez możliwości powrotu zanim się wyśpimy, wiedząc jednocześnie, że dałybyśmy się za niego żywcem pokroić i oczy wydłubiemy każdemu, kto próbuje skrzywdzić nasze maleństwo. Nawet jeśli to maleństwo przerosło nas już dawno o głowę i wyprowadziło się z domu. Lubię tę pewność, że kiedy ja słyszę w nocy trzydziesty raz „Mamo, chodź!”, to samo „Mamo” dźwięczy w innych domach i tysiące kobiet przewracają na nie oczami i głęboko wzdychają.

Myślę, że nikt nie musi nam tego przypominać. Wiemy doskonale, że tęczowy obraz idealnie umalowanej matki, zajmującej się wiecznie zdrowym i grzecznym dzieckiem, w sterylnie czystym domu, to ściema. Ale jeśli nam to pomaga, to dzisiaj napiszę coś, co w środku nocy, obudzona o 3 z minutami, będziesz sobie mogła przypomnieć. W poczekalni u lekarza, na środku supermarketu, w którym Twoje dziecko dostało szału i w każdej innej sytuacji, w której macierzyństwo wystawia Cię na próbę.

Zbierałam się do napisania takiego tekstu od dawna, ale dopiero teraz, jako matka pięcioletnich trojaczków, mająca codziennie kontakt z tysiącami rodziców, mogę to napisać.  

Nie tylko Ty marzysz o choćby jednym wolnym dniu.

Nie tylko Ty chcesz pójść do toalety w samotności.

Nie tylko Ty codziennie oceniasz straty. Worki pod oczami, włosy z odrostem, połamane paznokcie.

Nie tylko Ty przeraźliwie boisz się ciszy.

Nie tylko Ty urządzasz spektakl jednego aktora, kiedy o 17, w samochodzie, w drodze do domu, Twoje dziecko przysypia.

Nie tylko Ty czujesz się momentami zawiedziona macierzyństwem.

Nie tylko Ty czasami nie lubisz swojego dziecka.

Nie tylko Ty masz dni, w których wychodzisz z piżamy dopiero o 16.

Nie tylko Ty nie masz czasu na nic.

Nie tylko Ty krzywisz się na komentarz bezdzietnej koleżanki twierdzącej, że jej dzieci nie będą tak robiły, jak Twoje.

Nie tylko Ty podajesz swojej pięciolatce getry, jakby była lwem w klatce w porze karmienia. Czy diwa zaakceptuje kolor, czy będzie atak?

Nie tylko Ty z każdych zakupów wleczesz do domu siatę rzeczy dla dzieci.

Nie tylko Ty gotujesz w kółko pomidorową i smażysz naleśniki.

Nie tylko Ty znasz imiona wszystkich kucyków Pony i bohaterów bajki „Auta”.

Nie tylko Ty możesz otworzyć sklep z zabawkami, zbierając z podłogi rzeczy swojego dziecka.

Nie tylko Ty masz wrażenie, że cały dzień pracujesz w pocie czoła, nic nie robisz tylko myjesz, gotujesz, karmisz, pierzesz i sprzątasz, a i tak pod koniec dnia nic nie jest zrobione.

Nie tylko Ty przykrywasz ręcznikiem posikane prześcieradło i idziesz dalej spać.

Nie tylko Ty masz w każdym kącie mokre chusteczki.

Nie tylko Ty spędzasz czasami cały dzień w dresie.

Nie tylko Ty dziękujesz za 15 minut spokoju, kiedy Twoje dziecko ogląda Peppę.

Nie tylko Ty przeżyłaś niejedną noc skulona na podłodze, obok łóżka swojego malucha.

Nie tylko Ty przeklniesz pod nosem i zdarza się, że krzykniesz.

Nie tylko Ty masz w domu stos hałaśliwego plastiku.

Nie tylko Ty znasz repertuar Fasolek i wykonujesz go nawet wtedy, kiedy Twojego dziecka nie ma w samochodzie.

Nie tylko Ty po weekendzie marzysz o poniedziałku. Machasz dziecku w przedszkolu lub szkole z ulgą.

Nie tylko Ty nie pamiętasz, jak to było móc spać do oporu, wychodzić z domu bez szczegółowego planu awaryjnego i spędzać czas po swojemu.

Nie tylko Ty masz inny plan na wychowanie swojego dziecka co Twoja teściowa, czy wścibska sąsiadka.

Nie tylko Ty masz dni, kiedy czekasz. Czekasz na poranną kawę, na drzemkę, na spacer, na powrót taty z pracy.

Nie tylko Ty zasypiasz z wyrzutami sumienia i budzisz się z nadzieją na lepszy dzień.

Nie tylko Ty przekupujesz malucha, żeby połknął niedobre lekarstwo.

Nie tylko Ty zostaniesz złapana przez dziecko w sytuacji intymnej, z przekleństwem na ustach, kieliszkiem w ręce lub papierosem.

Nie tylko Ty dzwoniłaś kiedyś do pediatry, bo dziecko kichnęło.

Nie tylko Ty czujesz, że dla dziecka zrobisz wszystko.

Nie tylko Ty masz ciało rozorane ciążą.

Nie tylko Ty zdziecinniałaś i zgłupiałaś.

Nie tylko Ty bywasz zaniedbana i padasz z nóg.

Nie tylko Ty marzysz o jednej przespanej nocy i gorącej kawie.

Nie tylko Ty uważałaś ciążę za chorobę.

Nie tylko Ty całujesz małe stopki.

Nie tylko Ty uczestniczysz w twardych negocjacjach, w których stawką jest czapka lub kęs kanapki.

Nie tylko Ty nie znosisz placu zabaw.

Nie tylko Ty przyzwyczaiłaś się do kupy, wymiotów, przesikanych pieluch. I nie robią one na Tobie żadnego wrażenia. 

Nie tylko Ty przysypiasz czytając setny raz tę samą książeczkę.

Nie tylko Ty nie potrafisz godzinami układać lego. Z entuzjazmem. 

Nie tylko Ty uważasz, że kosz na brudną bieliznę w Twoim domu nie ma dna.

Nie tylko Ty potrzebujesz dodatkowych godzin w każdej dobie.

Nie tylko Ty popijasz melisę wiaderkiem kawy.

Nie tylko Ty codziennie wypowiadasz dziwne słowa „nie liż, nie popychaj, nie wkładaj tego tam, nie dłub”.

Nie tylko Ty na palcach wychodzisz z dziecięcej sypialni modląc się, żeby nie nadepnąć na skrzypiący panel.

Nie tylko Ty zamierasz, kiedy dziecko zakaszle.

Nie tylko Ty ustanawiasz w Dzień Dziecka i pozwalasz dziecku pójść spać bez kąpieli.

Nie tylko Ty wstajesz w weekend z kurami.

Nie tylko Ty uważasz, że Twoje dziecko jest najpiękniejsze na świecie.

Nie tylko Ty boisz się idealnych mam.

Nie tylko Ty zamawiasz obiad, kiedy siły brak.

Nie tylko Ty liczysz w kółko do dziesięciu.

Nie tylko Ty masz ochotę trzasnąć drzwiami, wyjść z domu i krzyknąć „a radźcie sobie sami”!

Nie tylko Ty stosujesz uniki, półprawdy i podstępy, żeby przeżyć dzień z dzieckiem.

Nie tylko Ty nie wiesz, co oznacza termin “siedzieć w domu z dzieckiem” czy “urlop macierzyński”.        

Nie tylko Ty przysypiasz na stojąco.

Nie tylko Ty musisz dzielić się zawartością swojego talerza, kawałkiem podusi i kocem.

Nie tylko Ty masz w torebce coś lepkiego, brudną pieluchę, ulubioną bajeczkę, pół kilo okruchów i kilka pustych butelek wody.

Nie tylko Ty masz każdego ranka wielkie plany na podbój świata, a potem budzi się Twoje dziecko.

Nie tylko Ty musiałaś wielokrotnie z czegoś zrezygnować, bo Twoje dziecko nie współpracowało, miało gorszy dzień lub nie puściło Twojej nogi.

Nie tylko Ty musisz codziennie ustalać priorytety, swoje potrzeby stawiając na szarym końcu.

Nie tylko Ty, bo wszystkim nam się to zdarza. Dzieci, choć są bardzo różne, pewne schematy zachowań mają identyczne. I nasze na nie reakcje są podobne. I nie zmieniają się od lat, bo już nasze mamy dostawały mdłości na widok sterty tetry do wygotowania, a babcie przemierzały kilometry, żeby tylko uśpić.

Wspaniale, że możemy się wspierać, bo świadomość współprzeżywania pomaga. Pomaga z podniesionym czołem przeżyć kolejny dzień.

Naprawdę nie jesteś w tym sama. My, mamy, mamy ogromną siłę i moc. Damy radę. A jak nie damy, to zawsze pozostaje jutro. Jutro będzie lepszy dzień. Na pewno.

Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:i

    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!