Krótka lekcja człowieczeństwa.

Są takie chwile, kiedy bardziej niż kiedykolwiek potrzebny jest drugi człowiek. Ale gdzie go znaleźć w tych trudnych czasach? 

Kolejny raz się przeprowadzam. Przeprowadzki są męczące, bo nagle z komfortowego życia znajdujesz się w pustym domu z małą walizką. Nie masz za bardzo nic, na wszystko musisz czekać, nie znasz odpowiedzi na wiele pytań. To nie jest jakaś mega wygodna sytuacja i generalnie najlepsze, co można zrobić, to zacisnąć zęby i jakoś próbować przeżyć to w jednym kawałku. A najlepiej to zwyczajnie cieszyć się pierdołami i samego siebie zadziwiać ekstrawaganckimi pomysłami na miarę potrzeby, która jest matką wynalazku. Bo przecież obiad można zjeść na kartonowym pudle z papierowego talerza i świat się nie zawali.

W takich chwilach, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, potrzebny jest drugi człowiek. Żyjemy wszyscy w realiach, w których doba to za mało. A jednak są osoby, które mają w sobie takie pokłady empatii, że to trzeba sławić, siać i rozprzestrzeniać. Jest mnóstwo życiowych sytuacji, kiedy drugi człowiek potrzebuje zwykłego, ciepłego gestu. Nie „odfajkowanie” na liście zadań do wykonania smsa z suchym „jak Ci coś potrzeba daj znać”. Absolutnie nie mam zamiaru dyskredytować osób, które proponują pomoc, ale nie chcą się narzucać, więc wolą, jak im powiemy czy damy wyraźne instrukcje. W praktyce wygląda to jednak tak, że krępujemy się prosić o pomoc. Choć mamy przyjaciół, którym można prosto z mostu, bywa, że się krępujemy, bo wiemy, że nikt dziś nie ma czasu, no i może powinniśmy dawać radę i nikomu nie przyznawać się do tego, że jednak nie dajemy, bo wstyd? Dużo lepiej jest wtedy, kiedy ta pomoc po prostu jest.

Niestrudzone odpowiadanie na każde pytanie, zadane nawet w środku nocy. Dowieziona do domu kawa i bułka, bo przecież ekspres do kawy spakowany, a z nerwów i braku czasu pewnie jeszcze dziś nic nie jadłaś. Odebranie z lotniska dwoma samochodami, bo przecież do jednego nie wejdziesz, spokojnie, dało się zorganizować. Poprzesuwam sobie wszystko i przejadę 150 km w jedną stronę, żeby zabrać Twoje dzieci na małą wycieczkę, a Ty leć do banku i dealera i w milion innych miejsc, które musisz ogarnąć, nie musisz ciągnąć ze sobą dzieci, to szybciej Ci pójdzie. Zaproponowanie noclegu, bo przecież jak są chęci, to są możliwości, jakoś się zmieścimy, nawet z szóstką dzieci pod jednym dachem. Pożyczenie samochodu na miesiąc, choć to przecież dla każdego jest ogromny problem i logistyczne komplikacje. Popilnowanie dzieci, bo idź sobie załatw ważne sprawy na spokojnie, my ich zabierzemy na plac zabaw. Do domu dowieziony gar zupy, żeby dzieci zjadły domowy obiad, przecież nie masz jeszcze garnków. To pomoc przy przenoszeniu mebli, bez wymówek, że jest czwartek, ale tak naprawdę to mogę dopiero w przyszłą środę. To użyczenie pralki, kiedy chcesz, o dowolnej porze, bo jak żyć bez, a Twoja dopiero przyjdzie. To zablokowanie kalendarza na weekend, kiedy przypłynie Twój załadunek. Bo im więcej rąk, tym szybciej pójdzie rozpakowanie*.

To wszystko odbywa się bez pytania. Bo w życiu tak już jest, że jak ktoś mówi, żeby dać znać, kiedy czegoś potrzebujemy, to mamy takie głupie blokady, że o tę pomoc nie prosimy. Tych sytuacji jest milion. Przeprowadzki, rozwody, poród, wypadek, choroba, awaria, operacja, starość. Tych sytuacji, kiedy grunt pod nogami staje się na tyle niepewny, że samemu ciężko i duszno. Wtedy najbardziej potrzeba pomocnej dłoni. Więc zamiast wpadać do świeżo upieczonej mamy na kawkę zobaczyć dzidziusia, wpadaj z garem zupy i pobaw się z jej drugim dzieckiem, żeby mogła się zdrzemnąć. Na konkretną pomoc człowiek zupełnie inaczej reaguje niż na rzucone gdzieś mimochodem „daj znać”.

Pomaganie, to bezinteresowne, cieszy najbardziej. Obie strony. To piękny gest w tych naszych dziwnych czasach, kiedy nawet kondolencje składa się przez portal. Możesz pomóc, wcale nie stając na głowie, a drobnym gestem, który, wierz mi, ktoś doceni. Rozejrzyj się.

*Opisane sytuacje to prawdziwe zdarzenia, w których pomogli mi przyjaciele, znajomi, sąsiedzi i oczywiście rodzina. Bez zdradzania tożsamości, mam nadzieję, że każdy się w tym tekście odnajdzie. Dziękuję. Wasze postawy to kwintesencja empatii i zwykłego, ludzkiego dobra. Mam nadzieję, że i do Was wróci.

Zdjęcie: źródło

    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.