W przyszłym wcieleniu na pewno będę tatą.

W przyszłym wcieleniu na pewno będę tatą. Bo wiecie, tata się nie przejmuje tym, że dziecko jeszcze nie ma nowej wiosennej kurteczki, kiedy pierwsze śniegi topnieją. Ba, możliwe, że w ogóle nie przyszłoby mu to do głowy. Przecież jest kurtka z zeszłego sezonu. A w ogóle to można w bluzie? Można.

Nie martwi się zupełnie tym, że obiad nie jest z dwóch dań. Przecież jak człowiek jest głodny, to zagląda do lodówki i co tam sobie upoluje, to jego. A jak złowić nie ma co, to przecież można na stację benzynową podjechać i sobie kupić hot doga! Jaka radocha u dzieciaków i przygoda jest i obiad. Win! Wyprasowana koszula i tak po wyjściu z samochodu jest pognieciona, po co więc marnować czas? Kreatywne zabawki? Najlepsze są te zupełnie przypadkowe – karton w garażu, stara opona, młoteczek czy łopatka. Bez stresu. Tata wymyśla najlepsze zabawy i to tata zwykle pozwala na szaleństwa.

Tata jak wróci z pracy to w większości przypadków potrzebuje odpocząć i jeśli jest padnięty to po prostu kiedy tylko może siada i wszystkim oświadcza, że jest zmęczony. Matka nie siada. Bo przecież po pracy zawodowej jest praca w domu. A jak praca matki polega na opiekowaniu się dziećmi i domem, ten etat nigdy się nie kończy, zapomnij o 40 godzinach w tygodniu, dodaj jakieś 100. Stary, kiedy po pracy odpoczywa, nie przejmuje się w tym momencie praniem. Jak zbierze siły, może wstawi, może nie. Coś się wymyśli, zawsze można też jutro.

W wielu domach ojciec nie musi ogarnąć codziennej kąpieli dzieciaka, bo jak się nie zdąży, to może być co drugi dzień, luzik. Nie wie, na której półce w markecie mieszkają płatki, które jego dzieci jedzą na śniadanie, ale jak trzeba, to się dowie i nie ma pojęcia, dlaczego dziecko na panią z fizyki mówi jędza. Lepiej mu się żyje z tą niewiedzą. Często nie ogarnia prania, zakupów, zajęć dodatkowych, wizyty u ortopedy, kolejek zapraszania do domu kolegów z klasy i urodzin własnej matki.

Mężczyźni mają zaprogramowane odpuszczanie. Bo wszystkiego się nie da. Nie martwią się na zapas, mają w dupie czyjąś opinię i robienie czegoś, bo tak wypada. Nie śni im się nawet oczekiwanie od siebie, aby mieli błyskotliwe kariery, a potem wracali do domu zajmować się dziećmi, podawać całej rodzinie pięciodaniowy obiad i zostawiać po nim lśniącą kuchnię. Nie śni im się oczekiwanie od siebie, aby wszystko to robili. Nie robią i wcale nie mają przez to żadnych wyrzutów! Nie zadręczają się myślą, że mogliby bardziej, więcej, szybciej, lepiej.

A kiedy nie mają siły, siadają na kanapie i odpoczywają, nawet jeśli z łażącym po nich potomkiem. Nie odczuwają z tego powodu nadmiernego stresu. W końcu nikomu nie robią krzywdy, po prostu siedzą! Do nikogo się nie porównują, bo wierzą, że robią tak, jak umieją najlepiej. I na ile starcza im energii. Kiedy spędzą weekend na zmianę leżąc i leżąc przed tv, nie czują się bezproduktywni, nie czują, że zmarnowali ten czas. Są zadowoleni, że udało im się odpocząć i poleniuchować.

Widzicie to, co chcę Wam przekazać? Facet ma zaprogramowane odpuszczanie, nieprzejmowanie się bzdetami, słuchanie siebie, luz w gaciach i przede wszystkim: luz w głowie. I branie tego, co dają im inni. Nie myśl sobie, że bez Ciebie by zginął, to tak nie działa. Dajesz, to bierze, każdy by chciał. W przyszłym wcieleniu na pewno będę tatą i będę dawać tyle, ile dam radę, a jak nie dam, to też będzie dobrze.

Może mogłybyśmy się czasami czegoś od nich nauczyć? Przecież kobiety nie urodziły się po to, aby w dom bawić się same. Nie są po to, aby ogarniać wszystko. Facet wypruwa sobie żyły w robocie, więc w domu bywa, że odpuszcza. A my? My chcemy wszystko, zawsze, wszędzie, a i tak nie jesteśmy z siebie zadowolone. A wszystkiego się nie da.

Można nie ogarniać, nie mieć błysku w kuchni, dzielić się z partnerem wszystkimi obowiązkami, a nie tylko pozwalać mu wybrać te męskie, można obiad zamówić i zatrudnić panią do sprzątania. Można wcale nie mieć ustalonych priorytetów na najbliższe pięć lat. Można nie pamiętać o wszystkim. Można nie być produktywną. Można nie wiedzieć czego się chce. Można dać dziecku gotowca do zjedzenia. Można przespać się popołudniu i puścić dziecku bajkę, żeby mieć chwilę dla siebie. Można dziecku powiedzieć nie, za chwilę, jestem zmęczona. Można obniżyć własne standardy, aby nie oszaleć i się nie wypalić. Można nie ogarniać. To normalne. Nawet te idealne nie ogarniają.

W przyszłym wcieleniu na pewno będę tatą i będę sobie odpuszczała. I to wcale nie będzie oznaczało, że będę gorszym rodzicem. Będę po prostu mniej, za to z luzem w głowie. I w gaciach.

Photo by Dan Burton on Unsplash