Moje hity. Kosmetyki naturalne i nie testowane na zwierzętach.

Dziś odbiegam od tematów dzieci, a wchodzę w temat bardzo kobiecy. Kosmetyki. Mało tego, kosmetyki naturalne i nie testowane na zwierzętach. 

Osobiście kosmetyki uwielbiam i stosuję, możliwe, że w nadmiarze. Przyszła moda na ekologię i razem z nią wpadłyśmy w popłoch. Okazuje się bowiem, że wszystkie większe firmy testują swoje kosmetyki na zwierzętach, a skład wielu to czysta chemia. Co więc z tego, że zdrowiej jemy, myślimy o środowisku i szkodzeniu naturze mniej, skoro z premedytacją wspieramy koncerny, które z etyką mają niewiele wspólnego.

Jestem dopiero na początku drogi, ale przetestowałam kilka naprawdę świetnych produktów, które nie są testowane na zwierzętach i są w większości w 100% naturalne. To kosmetyki naturalne, dość przystępne cenowo, głównie polskich marek. Zachwycam się moją cerą, więc pora podać w świat, może też skorzystasz. Fajne rzeczy są zawsze godne polecenia, a takie firmy, wsparte zakupami klientów, mogą jeszcze bardziej się rozwijać i poszerzać asortyment. Gdybyśmy nie kupowali syfu, siłą rzeczy zniknąłby z półek.

Zaczynam od produktu z rodzaju tych, które uwielbiam. Gdyby ktoś przyjrzał się kobiecej kosmetyczce z boku, od razu zacząłby się zastanawiać, kiedy ona znajduje czas na to, żeby to wszystko wcierać, wklepywać, psikać i masować. Przecież inne kosmetyki są do szyi, inne do rąk i jeszcze inne do włosów. Mało tego, czego innego potrzeba skórze latem, czego innego późną jesienią. Można oszaleć. Przyznaję bez bicia, że kocham kosmetyki szybkie. To znaczy takie, które potrzebują minimalnej mojej uwagi, a dają fajny efekt.

I tak na swojej drodze napotkałam hydrolaty, inaczej wody kwiatowe, które nawilżają, odżywiają, oczyszczają i łagodzą skórę. Mogą zastąpić tonik dając ukojenie dla suchej i zmęczonej skóry. Wybrałam wodę z kwiatów pomarańczy marki Make me bio. To polska firma, naturalne kosmetyki, proste w składzie, według producenta „stworzone na bazie ekstraktów i wyciągów roślinnych, pochodzących z przebadanych i ekologicznych upraw, tłoczonych na zimno i nierafinowanych olejów oraz witamin w czystej postaci. Produkty z etykietą Make Me Bio swoją wysoką jakość zawdzięczają odpowiedniej selekcji i harmonijnym połączeniom naturalnych składników”.

Woda z kwiatów pomarańczy oczyszcza, nawilża i uelastycznia skórę. Ma właściwości rozjaśniające i tonizujące. Przeznaczona jest szczególnie do skóry dojrzałej i naczynkowej pomagając walczyć ze zmarszczkami i przebarwieniami. Skóra staje się elastyczna i oczyszczona, przy jednoczesnym efekcie lekkiego zmatowienia. Dla mnie, osoby z wiecznym deficytem czasowym, tonik w sprayu jest idealnym rozwiązaniem. Szczerze powiem, że często kiedy biorę prysznic o północy, zapominam o nim, a to pielęgnacyjny błąd. Kupisz tutaj LINK (20 zł)

Jeśli już mowa o sprytnych kosmetykach, od wieków makijaż zmywam emulsjami, żelami i piankami. Nie toleruję mleczek, bo lubię szybko. Nie pójdę spać z makijażem, ale wizja ślęczenia i tarcia skóry wacikami, lekko mnie odstrasza.

Ryżowa piana marki iossi, z wodą pomarańczową, ekstraktem z zielonej herbaty i chia jest rewelacyjna. Jest delikatna, a jednocześnie doskonale oczyszcza. No i można to zrobić raz dwa, pod prysznicem. Lista składników to sama natura, a pianka odpowiednia jest dla vegan. Nie jest tania, bo kosztuje aż 65 zł, ale dla składu warto przetestować. Kupisz tutaj LINK

Drugim kosmetykiem, który mi polecono do demakijażu jest Lekka emulsja 2 w 1 marki shy deer – ponownie 100% naturalnych i certyfikowanych składników, głównie olej słonecznikowy, woda z kwiatów lawendy, woda z kwiatów pelargonii, olej lniany, olej z pestek malin, witamina E, kwas hialuronowy, kwas mlekowy. Co Wam powiem to Wam powiem, ale twarz jest po tym jak pupcia niemowlaczka. Kupisz tutaj LINK (też nie jest najtańsza, 59 zł, ale bardzo wydajna).

Produktem, w którym dosłownie się zakochałam, jest scrub do ciała o konsystencji dżemu, pachnący jak porzeczkowy dżem. Mniam! Efekt uboczny – niestety stary podkrada i nawet się z tym nie kryje! Nie ma się co dziwić, porzeczki poprawiają koloryt, ekstrakt feijoa nadaje skórze aksamitniść, cukier oczyszcza. Zapach od razu poprawia humor i daje kopa o poranku. Ten peeling to również produkt naturalny, nie testowany na zwierzętach i ekologiczny. I choć większośc tych eko kosmetyków nie pachnie, tutaj zapach rządzi. Jest ich kilka, a sama marka godna polecenia. Kupisz tutaj LINK (12,50 zł za 270g!).

Pod prysznic dla siebie i dzieci polecam żele Planeta Organica. Przetestowaliśmy już wszystkie, ciężko wybrać jeden ulubiony, ale chyba ten z organicznej zielonej herbaty i złotej papai dla mnie wygrywa zapachem. Żel zawiera niezbędne witaminy i enzymy, których skóra potrzebuje dla oczyszczenia i odżywienia. Nasyca skórę witaminami, no i ten zapach! Żel nie zawiera w składzie SLS i SLES, a jego formuła myjąca została wzbogacona do datkiem indyjskich orzechów piorących. Skład to same certyfikowane i organiczne składniki. LINK (ok 15 zł za 500 ml).

Jeśli ktoś nie wyobraża sobie życia bez pachnącej pianą kąpieli (czyli na przykład ja), polecam kremowy płyn z oliwek i mleka ryżowego firmy Green Pharmacy (12 zł za 1l), do kupienia tutaj LINK Może lista składników nie jest w 100% naturalna, ale z całą pewnością kosmetyki tej firmy nie są testowane na zwierzętach.

Lakier do włosów też nie musi być tablicą Mendelejewa. Polecam Lakier do włosów z granatem i owocem goji marki eco cosmetics, w 100% składniki naturalne. Kupisz tutaj LINK (ok 30 zł).

Zdarza mi się nadal, że coś mi na twarzy „wyskoczy”. I na to odpowiedzią jest natura. Żel punktowy na wypryski firmy Sylveco jest całkowicie naturalny, nie zawiera konserwantów, można go nawet stosować przy skórze wrażliwej. Pomógł mi wygrać walkę z niejedym ‘wulkanem”. W składzie aloes, alantoina, olejek z drzewa herbacianego. Kupisz tutaj LINK (ok 15 zł).

Wszystkie marki, które tu zaprezentowałam mają szeroką ofertę. Można sobie przejrzeć i dopasować naturalne kosmetyki, wytworzone bez okrucieństwa i cierpienia zwierząt. Są i kremy i szampony i wszystko, czego potrzeba, aby zrobić się na bóstwo. Miłego używania!

    • Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze znajomym.
    • Zostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna wskazówka.
    • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na bieżąco.
    • Zapisz się do Newslettera. Dzięki temu prosto na swoją skrzynkę dostaniesz info o nowościach i będziesz zawsze na bieżąco.
    • Możesz śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i plaży.